Wykłady Pisma Świętego (Tom I) – Boski Plan Wieków

Z Notatki Biblijne
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Wstęp

WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO

Ścieżka sprawiedliwych, jako światłość jasna, która im dalej, tym bardziej świeci aż do dnia doskonałego.


TOM I

Boski Plan Wieków

Obrona Boskiego charakteru i władzy; ukazanie, drogą uznania i zharmonizowania całego Pisma Świętego, że dozwolenie zła, tak obecnie jak i w przeszłości, ma na celu pouczenie ludzkości i przygotowanie jej do wejścia w złoty wiek zwiastowany przez proroctwa, kiedy wszystkie narody ziemi otrzymają błogosławieństwo, pełne poznanie Boga oraz pełną sposobność osiągnięcia życia wiecznego dzięki Odkupicielowi ,który będzie wówczas Dawcą Życia, prowadząc dzieło odnowienia wszystkich rzeczy (Dzieje Ap. 3:19–21).


ZRZESZENIE WOLNYCH BADACZY PISMA ŚWIĘTEGO

WYDAWNICTWO “NA STRAŻY”

Kraków, ul. św. Filipa 13/16


PRACĘ TĘ POŚWIĘCONO

Królowi Królów i Panu Panów

DLA POŻYTKU

JEGO OFIAROWANYCH ŚWIĘTYCH

WYCZEKUJĄCYCH PRZYSPOSOBIENIA SYNOWSKIEGO

I

“WSZYSTKICH, KTÓRZY NA KAŻDYM MIEJSCU WZYWAJĄ

IMIENIA PAŃSKIEGO”,

“DOMOWNIKÓW WIARY”

A TAKŻE

WZDYCHAJĄCEMU I CIERPIĄCEMU STWORZENIU, OCZEKUJĄCEMU

OBJAWIENIA SIĘ SYNÓW BOŻYCH.


Ażeby wszyscy poznali, jaka jest społeczność tajemnicy, która od początku

świata była ukryta w Bogu.” “Którą hojnie pokazał przeciwko nam we

wszelkiej mądrości, oznajmiwszy nam tajemnicę woli swojej według

upodobania swego, które był postanowił w samym

Sobie, aby w rozrządzeniu zupełności czasów

w jedno zgromadził wszystkie rzeczy

w Chrystusie”

Efezj. 3:4,5,9; 1:8-10


Książkę tę napisał w 1886 roku Pastor Charles T. Russell

Przedmowa wydawców

Są książki, które przekraczają granice czasu i swą bogatą treścią przemawiają do licznych pokoleń, stając się w ten sposób dziełami ponadczasowymi. Takim dziełem jest właśnie Boski Plan Wieków. Należy on do światowej klasyki religijnej. Bez wielkiego rozgłosu dotychczasowe jego nakłady w wielu językach świata osiągnęły liczbę 8 milionów i nadal rosną. Sama wielkość nakładów nie daje jednak wyobrażenia o zakresie jego oddziaływania. Dzieło to zawiera nowe idee i koncepcje. Prezentuje ono zbiór dowodów biblijnych, które odkrywają harmonijny i szeroki w swym zakresie, majestatyczny Plan Boga. Dzięki niniejszej książce Czytelnik może z łatwością dostrzec ukazany w Biblii podział historii ludzkości na wieki oraz działanie Boga w każdym z nich. Niniejsze dzieło pomogło bardzo wielu osobom w zrozumieniu Biblii, dlatego jego entuzjastyczni czytelnicy nazywają je “kluczem do Pisma Świętego”.

Boski Plan Wieków nie jest książką nową. Napisany był w 1886 roku w Stanach Zjednoczonych. Jego ton i treść stanęły w wyraźnym kontraście z nauczaniem religijnym owych dni. Kościoły chrześcijańskie, nastawione na wzmożone głoszenie i opanowanie świata zostały zaskoczone silnym atakiem wyższego krytycyzmu, wymierzonym w Biblię i religię. Brakowało im racjonalnych odpowiedzi na te ataki. Wynikiem tego była daleko idąca utrata wiary w natchnienie Biblii. Boski Plan Wieków pomógł szczerym chrześcijanom oprzeć się napływowi niewiary i stworzył podstawy wiary nawet dla uprzednio niewierzących.

W niezwykle dokładny sposób określił Autor niniejszego dzieła objawy i oznaki “czasu ucisku” na całym świecie. Podczas gdy inni mówili o pokoju, on odważnie przepowiadał paroksyzmy wojny, rewolucji i anarchii, osiągających szczyt w upadku rządów świata. Ten “ucisk” został tu dokładnie przedstawiony. Lecz zakres zagadnień poruszanych w niniejszej książce sięga także poza najciemniejsze chwile ucisku, ukazując chwałę “Królestwa, które przyszło”.

Z radością oddajemy do rąk Czytelników nowy przekład Boskiego Planu Wieków. Polecamy tę książkę jako bezcenny skarb, jako najbardziej wiarygodne i znamienne dzieło religijne dziewiętnastego wieku. Każdy uważny Czytelnik dojdzie do wniosku, że trud studiowania tej pracy nie pozostaje bez nagrody.

W niniejszym wydaniu Boskiego Planu Wieków cytowano wersety z różnych polskich przekładów Biblii, a kilkakrotnie uciekano się do dosłownego przekładu z Biblii angielskiej. Czyniono tak, aby jak najlepiej odzwierciedlić znaczenie tekstów przytaczanych w oryginale angielskim.

Aby ułatwić Czytelnikowi odnalezienie źródeł cytowanych słów, obok numeru rozdziału i wersetu umieszczono skróty nazw poszczególnych przekładów Biblii. Poniżej przedstawiona jest lista tych skrótów:

BG – Biblia Gdańska. Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa.

NB – Nowy Przekład. Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa, 1975.

BT – Biblia Tysiąclecia, wyd. III. Wydawnictwo Pallotinum, Poznań – Warszawa, 1980.

BP – Biblia Poznańska. Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań, 1973.

NTK – Nowy Testament, Przekład ks. S. Kowalskiego, Wydawnictwo PAX, Warszawa, 1957.

KJ – Biblia angielska, zwana Biblią Króla Jakuba (King James Bible, Authorized Version); przekład powszechnie używany w krajach anglojęzycznych, najczęściej cytowany przez Autora.

Leeser – Angielski przekład Starego Testamentu autorstwa rabina I. Leesera z 1855 r.

Emphatic Diaglott – Angielski przekład Nowego Testamentu Benjamina Wilsona.

W wykładzie IV i X, na wykresie wieków i w innych miejscach w poprzednich wydaniach używany był wyraz dyspensacja, który, jak się zdaje, nie znaczył wiele dla Czytelnika polskiego. Ponieważ wyraz ten nie jest znany w języku polskim, zastąpiono go wyrazami świat, epoka lub wiek, zależnie od znaczenia wynikającego z kontekstu.

Aby ukazać znaczenie angielskiej nazwy “the Christ”, która odnosi się do Chrystusa – Głowy i Ciała, pisane jest wielkimi literami słowo CHRYSTUS.

Przypisy wydawców oznaczone są numerami. Pozostałe, oznaczone gwiazdkami, poczynił Autor.

WYDAWCY,

NEW BRUNSWICK, NJ, 1992 r.

Przedmowa autora

AUTOR i wydawcy pragną publicznie wyrazić wdzięczność Bogu za łaskę, która pozwoliła im wydać ten Tom, i za rezultaty owej łaski – światło, radość, pokój i społeczność z Bogiem dla wielu zgłodniałych, spragnionych i zdezorientowanych dusz. Pierwsza edycja w obecnej formie miała miejsce w 1886 r. Od tego czasu szybko następowały po sobie kolejne wydania w dwudziestu różnych językach. Dotąd prawie pięć milionów egzemplarzy znalazło się w rękach ludzi na całym świecie.

Nie spodziewamy się, by wszystkie te egzemplarze zostały przeczytane, ale napływające stale listy upewniają nas, że ich treść wszędzie z wielką siłą oddziałuje na serca i umysły ludzkie. Tysiące ludzi pisze nam, że niniejsza książka wywarła na nich wielki wpływ, choć niektórzy z nich w ogóle nie wierzyli w Biblię jako Boskie objawienie dla ludzkości. Inni piszą, że byli ateistami lub bliscy ateizmu, gdyż nie znali przedtem prawdziwego Boga i Jego prawdziwego planu wieków, i nie byli w stanie pojąć, ocenić ani uczcić tego rodzaju nauk, jakie im zazwyczaj przedstawiano w różnych wyznaniach.

Przez ponad pięć lat poprzedzających pierwszą publikację tego tomu te same zagadnienia, przedstawione inaczej, prezentowaliśmy w książce pod innym tytułem. Książka ta nosiła tytuł “Pokarm dla myślących chrześcijan”. Różniła się ona od niniejszej publikacji tym, że przede wszystkim atakowała błąd, obalała go, a następnie wznosiła na jego miejsce gmach Prawdy. Ostatecznie przekonaliśmy się, że nie był to najlepszy sposób, gdyż niektóre osoby spłoszone obaleniem wyznawanych przez nie błędów zrezygnowały z dalszego czytania i tym samym nie dostrzegły piękna budowli Prawdy podanej w miejsce zburzonych błędów.

Niniejszy tom został napisany w oparciu o inne założenie. Przedstawia on Prawdę, pokazuje jej moc i piękno, a następnie wskazuje na potrzebę usunięcia błędu, który nie tylko jest zbędny, ale zupełnie bezużyteczny i bardzo szkodliwy. Tak więc Czytelnik BOSKIEGO PLANU WIEKÓW na każdym kroku doznaje wzmocnienia wiary, bardziej zbliża się do Pana i dlatego ufa, że znajduje się na właściwej drodze. Po dostrzeżeniu Prawdy coraz bardziej rozumie absurdalność błędów, ich bezwartościowość oraz szkodliwość, i z zadowoleniem z nich rezygnuje.

Ów wielki przeciwnik oczywiście nie kocha tego, co otwiera oczy ludu Bożego, powiększa cześć dla Boskiej Księgi czy też narusza poleganie na wierzeniach ludzkich. Dlatego ten wielki przeciwnik, jak moglibyśmy się spodziewać, pozostaje w silnej opozycji do niniejszej książki. Niewielu zdaje sobie sprawę z mocy i chytrości Szatana. Niewielu uświadamia sobie znaczenie słów apostoła, odnoszących się do księcia ciemności, który zmienia się w sługę światła, by zwalczać Prawdę i niszczyć jej wpływ. Niewielu wie, iż chytry przeciwnik usiłuje użyć najlepszych, najenergiczniejszych, najbardziej wpływowych jednostek spośród ludu Bożego, aby powstrzymać świecenie światła i utrzymywać Boski plan wieków z daleka od ludzi.

Niewielu zdaje sobie sprawę z faktu, że od czasu, gdy zaczęto ustalać dogmaty różnych wyznań wiary, od 325 r.n.e., praktycznie w ogóle nie studiowano Biblii przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt lat. Niewielu wie, że w tym czasie owe kreda przykuwały uwagę milionów umysłów, nakładając na nie pęta straszliwych błędów i przesłaniając im Boski charakter – mądrość, sprawiedliwość, miłość i moc. Niewielu wie, że od czasów Reformacji, gdy Biblia zaczęła powracać do rąk ludu, reformatorzy, zwiedzeni mimo dobrych intencji, zostali oślepieni i ograniczeni przez błędy przeszłości. Z kolei oni sami służyli błędom, a także innych trzymali w ciemności. Niewielu rozumie, że prawdziwe studiowanie Biblii, jakie było praktykowane we wczesnym kościele w czasach apostołów, dopiero teraz zostało przywrócone badaczom Biblii.

We wcześniejszej edycji tom ten nosił tytuł “Millenial Dawn” (Brzask Tysiąclecia). Zauważyliśmy jednak, iż wprowadziło to wielu w błąd. Rozumiano bowiem, że jest to jakaś powieść. Aby nie było nieporozumień i aby nikt nie kupował tej książki pod wpływem takiego złudzenia, daliśmy jej tytuł, później przyjęty dla niniejszej serii, “Wykłady Pisma Świętego”. W ten sposób nikt nie zrozumie go opacznie.

Wielu zadawało nam pytanie, dlaczego nie ma tych książek w księgarniach. Odpowiadamy, że chociaż właściciele księgarń chcieliby je sprzedawać, to jednak pewne nadgorliwe osoby nie chcą zezwolić na ich sprzedaż, grożąc bojkotem. W pierwszej chwili wydawało się, że jest to wielka klęska, tak jakby zezwolono przeciwnikowi na przeszkodzenie w szerzeniu Prawdy. Bóg jednak łaskawie nadzorował te sprawy. I tak prawdopodobnie żadna inna książka nie ma tak dużego nakładu i tak szerokiego popytu, jak niniejszy tom. Ci, którzy na skutek uprzedzenia odmawiali czytania tej książki i walczyli przeciwko niej, czynili to, ponieważ uwierzyli fałszywym pogłoskom oraz błędnym opiniom.

Wiele egzemplarzy tej książki zostało spalonych przez ludzi, którzy nigdy jej nie przeczytali, lecz znajdowali się pod wpływem niepoprawnych interpretacji. W taki właśnie sposób traktowano w wiekach ciemnoty naśladowców Jezusa, którzy ginęli męczeńską śmiercią. Podobnie Jezusowi zadawali cierpienia ci, którzy Jego samego ani Jego nauk nie rozumieli. Św. Piotr niedwuznacznie oświadcza: “A teraz, bracia, wiem, że w nieświadomości działaliście, jak i wasi przełożeni” (Dz. Ap. 3:17 NB), “bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwały ukrzyżowali” (1 Kor. 2:8 NB).

O ile wrogowie tej książki byli pełni goryczy, niesprawiedliwości i nieprawdy, o tyle jej przyjaciele – pełni entuzjazmu i gorliwości. Miliony egzemplarzy niniejszej książki znajdujące się w rękach Czytelników, zostały rozkolportowane przez jej przyjaciół, którzy z miłości do Prawdy poświęcili swój czas i energię w celu jej szerokiego rozpowszechnienia. W chwili pisania tych słów wiemy, że około sześciuset chrześcijan z rożnych sfer “opuściło wszystko”, opuściło swoje ziemskie sprawy, porzuciło powołania i ambicje tylko po to, by móc sławić Pana i błogosławić Jego zgłodniałych Prawdy świętych poprzez dostarczanie im tej książki. Są to lekarze, nauczyciele, pielęgniarki, pastorzy, fryzjerzy, mechanicy, ludzie wszelkich zawodów, których serca zostały napełnione Boską miłością, którzy sercom i umysłom innych pragną przekazać to błogosławieństwo.

Książki te sprzedaje się po niskich cenach, a kolporterzy, którzy je roznoszą, zarabiają zaledwie na pokrycie swoich wydatków. A jednak radują się, tym bardziej wtedy, gdy odczuwają niedostatek i są uznawani za godnych ponoszenia cierpień i niewygód dla sprawy Pańskiej, Prawdy i braci. Dobre dzieło rozwija się, poselstwo o życiu w Chrystusie przechodzi z rąk do rąk. Obecny nakład tego Tomu jest ogromny. Niech błogosławieństwo, jakie wyniknie z tej publikacji będzie równie wielkie jak do tej pory. Autor i wydawcy nie mogą pragnąć więcej.

Z najlepszymi życzeniami dla wszystkich Czytelników,

Wasz sługa w Panu,

CHARLES T. RUSSELL

Brooklyn, N.Y., 1 października 1916 roku.


Wykład I – Noc grzechu na ziemi zakończy się porankiem radości

Noc płaczu i poranek radości – Dwie metody poszukiwania Prawdy – Metoda zastosowana w niniejszym dziele – Zasięg jego tematyki – Różnica między pełnym czci studiowaniem Pisma Świętego a niebezpiecznym zwyczajem spekulowania – Cel proroctw – Teraźniejszy religijny stan świata rozpatrywany z dwóch punktów widzenia – Ciemności egipskie – Tęcza obietnicy – Ścieżka sprawiedliwego prowadzi naprzód – Przyczyna wielkiego odstępstwa – Reformacja – Ta sama przyczyna znowu stoi na drodze prawdziwego postępu – Doskonałość poznania nie jest kwestią przeszłości, lecz przyszłości.

TYTUŁ serii wykładów prezentowanych w niniejszej książce – BOSKI PLAN WIEKÓW – wskazuje na postęp w układzie spraw Boskich, uporządkowanych i przewidzianych przez Boga. Sądzimy, iż nauki Boskiego objawienia okażą się piękne i harmonijne, gdy analizować je będziemy z tego, a nie innego punktu widzenia. Okres dozwolenia grzechu, który jest dla ludzkości ciemną nocą, nigdy nie zostanie zapomniany. Ale dzień Boskiej sprawiedliwości i łaski, który ma być ustanowiony przez Mesjasza więcej niż zrekompensuje straszliwą noc płaczu, narzekania, bólu, choroby i śmierci, w której wzdychające stworzenie tak długo przebywa. Mesjasz, jako Słońce Sprawiedliwości, powstanie i w pełni rozświeci się we wszystkim i nad wszystkim, przynosząc uzdrowienie i błogosławieństwo. “Z wieczora bywa płacz, ale z PORANKU wesele” (Ps. 30:6 BG).

Wszelkie stworzenie wzdychając i trudząc się w bólu niejako instynktownie oczekuje, tęskni i pokłada nadzieję w DNIU, który nazywa Złotym Wiekiem. Ludzie ciągle szukają go po omacku, ponieważ nie znają wielkich, chwalebnych celów Jahwe. Jednak ich najśmielsze wyobrażenia o takim wieku nie dorównają rzeczywistości, jaka wówczas zaistnieje. Wielki Stworzyciel przygotowuje “ucztę z rzeczy tłustych”, która zadziwi wszystkie Jego stworzenia i wielce przewyższy to, o co mogłyby one, kierując się rozsądkiem, prosić lub oczekiwać. Tym swoim zaciekawionym stworzeniom, spoglądającym na długość, szerokość, wysokość i głębokość miłości Bożej, przekraczającej wszelkie oczekiwania, wyjaśnia On: “Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan. Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze” – Izaj. 55:8, 9 NB.

W niniejszej pracy będziemy się starali – ufamy, że z powodzeniem – przedstawić zainteresowanemu i nieuprzedzonemu Czytelnikowi plan Boży, odnoszący się do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości oraz wyjaśniający postępowanie Boga w tym czasie, w sposób piękniejszy, bardziej harmonijny i sensowny, niż powszechnie jest rozumiany. Z całą stanowczością zaprzeczamy jednak jakoby miał to być wynik szczególnej mądrości albo wyjątkowych zdolności autora. W świtającym obecnie Dniu Tysiąclecia ujawnia to wszystko Słońce Sprawiedliwości, które odkrywa owe rzeczy jako “teraźniejszą Prawdę”, która w obecnym czasie ma być oceniona przez ludzi szczerych – o czystych sercach.

Ponieważ szerzy się sceptycyzm, podstawa prawdziwej religii i zarazem podstawa Prawdy często jest kwestionowana nawet przez ludzi szczerych. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby tę podstawę, Słowo Boże, na której powinna się opierać wszelka wiara, ukazać w stopniu wystarczającym do wzbudzenia zaufania i pewności względem jego świadectwa, nawet u niewierzącego. Staraliśmy się to wyjaśnić odwołując się do rozumu i w sposób, który rozum mógłby uznać za podstawę. Następnie staraliśmy

się budować na tej podstawie nauki Pisma Świętego w taki sposób, aby, o ile to możliwe, czysto ludzki osąd mógł zbadać i zrozumieć różne aspekty owej podstawy w świetle najściślejszych zasad sprawiedliwości, które tenże osąd może nakazać.

Niniejszą pracę publikuje się z wiarą, że Pismo Święte objawia logiczny i harmonijny plan, który, gdy się go zrozumie, musi wydać się słusznym każdemu uświęconemu sumieniu. Publikujemy ją też w nadziei udzielenia pomocy badaczom Słowa Bożego przez podanie pewnych myśli pozostających w zgodzie z sobą i z natchnionym Słowem. Ci wszyscy, którzy traktują Biblię jako objawienie Boskiego planu, a do tych się szczególnie zwracamy, zgodzą się niewątpliwie ze zdaniem, że jeśli jest ona natchniona przez Boga, to jej nauki jako całość muszą ujawniać plan harmonijny i logiczny sam w sobie, a także zgodny z charakterem Boskiego Autora. Naszym celem, jako poszukiwaczy Prawdy, powinno być osiągnięcie poznania zupełnego, całkowicie spójnego Boskiego planu. Jako dzieci Boże osiągnięcia tego celu możemy się słusznie spodziewać, zgodnie z daną obietnicą, iż duch Prawdy wprowadzi nas we wszelką Prawdę – Jan 16:13.

Jako szukający Prawdy mamy do wyboru dwie metody jej poznania. Jedna polega na czynieniu poszukiwań pośród wszystkich poglądów oferowanych przez rozmaite grupy religijne i wyławianiu z każdej tych elementów, które uznamy za prawdę. Byłaby to praca bez końca. Trudności, jakie napotkalibyśmy posługując się tą metodą, wynikałyby z naszego wypaczonego i tendencyjnego osądu lub różnorodnych uprzedzeń – a kto im nie podlega? Otóż trudności te uniemożliwiłyby poprawną selekcję i moglibyśmy wybrać błąd, a odrzucić Prawdę. Ponadto, gdybyśmy przyjęli tę metodę, dużo byśmy stracili, ponieważ Prawda wzmaga się jak światłość jasna, która im dalej tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego, przyświecając tym, którzy jej poszukują i chodzą w jej świetle. Tymczasem rozmaite kreda licznych religii są ustalone i niezmienne, takie, jakie były wtedy, kiedy powstawały wiele stuleci temu. Różne te wyznania wiary muszą zawierać wiele błędów,

ponieważ każde z nich różni się znacznie od pozostałych. Ta metoda doprowadziłaby do labiryntu dezorientacji i zamętu. Druga metoda polega na pozbyciu się wszelkich uprzedzeń i pamiętaniu o tym, iż nikt obecnie nie może się dowiedzieć więcej o planach Boga, niż On objawił w swoim Słowie, i o tym, że objawił je cichym i pokornego serca. Jedynie w takim duchu możemy gorliwie i szczerze starać się o kierownictwo i wskazówki Słowa, a ów wielki Autor będzie nas prowadził do zrozumienia – w miarę nastawania właściwego na zrozumienie czasu – poprzez nasze korzystanie z różnych pomocy dostarczonych przez Niego. Por. Efez. 4:11-16.

Książka ta jest właśnie przeznaczona jako pomoc dla takich badaczy. Da się zauważyć, że powołuje się wyłącznie na Pismo Święte, uwzględniając historię świecką o tyle, o ile może ona potwierdzić wypełnienie się oświadczeń Pisma Świętego. Do świadectwa współczesnych teologów nie przykładano żadnej wagi, a dowody tak zwanych ojców kościoła pominięto. Wielu z nich dawało świadectwo zgodne z opiniami tu wyrażonymi. Uważamy jednak, iż błędne jest powszechne przekonanie doby dzisiejszej i przeszłości polegające na wierzeniu w pewne doktryny, dlatego że inni, do których mamy zaufanie, w nie wierzyli. Jest to wyraźny powód wielu błędów, w które wielu zacnych ludzi uwierzyło, i których nauczało z czystym sumieniem (Dz. Ap. 26:9). Poszukiwacze Prawdy powinni opróżnić swe naczynia z błotnistych wód tradycji i napełnić je u źródła Prawdy, czyli Słowa Bożego. Nie należy przywiązywać wagi do jakiejkolwiek nauki religijnej, jeśli nie prowadzi ona poszukującego Prawdy do owego źródła.

Dzieło, które wydajemy, jest za mało obszerne nawet wówczas, gdy pragnie się jedynie ogólnie i pospiesznie zbadać całą Biblię. Zdając sobie jednak sprawę z pośpiechu naszych czasów, staraliśmy się ująć przedmiot tak zwięźle, jak na to pozwalała jego ważność.

Zainteresowanemu badaczowi chcielibyśmy powiedzieć, że bezużytecznym byłoby pobieżne jedynie przeczytanie tej książki z nadzieją dostrzeżenia w niej mocy i harmonii prezentowanego

planu i dowodów Pisma Świętego. Staraliśmy się od początku do końca przedstawić różne fragmenty Prawdy, nie tylko w języku, lecz także w porządku, jaki pozwoliłby wszystkim grupom Czytelników jasno zrozumieć wykładany przedmiot i ogólny plan. Jeżeli każda dziedzina nauki, aby ją móc ocenić, wymaga gruntownych i systematycznych studiów, tym bardziej wymaga ich nauka o Boskim objawieniu. W odniesieniu do niniejszej książki takie starania są podwójnie konieczne. Jest ona bowiem nie tylko rozprawą na temat Prawd Boskiego objawienia, lecz dodatkowo badaniem tego przedmiotu z zupełnie innego, o ile wiemy, punktu widzenia niż w jakimkolwiek innym dziele. Nie uważamy za niewłaściwe poruszenie licznych tematów zazwyczaj pomijanych przez chrześcijan, takich jak przyjście naszego Pana czy proroctwa i symbolika Starego i Nowego Testamentu. Nie powinno się przedstawiać ani akceptować żadnego systemu teologicznego, który nie zwraca uwagi na najznaczniejsze zagadnienia nauki Pisma Świętego lub je pomija. Tym niemniej mamy nadzieję, iż Czytelnik dostrzeże różnicę między poważnym, rzeczowym, pełnym czci badaniem proroctw i innych ksiąg Pisma Świętego w świetle faktów historycznych już zaistniałych, badaniem w celu uzyskania wniosków, jakie może przyjąć uświęcony zdrowy rozsądek, a pospolitą praktyką ogólnikowej spekulacji, która zastosowana w odniesieniu do Boskich proroctw bardzo łatwo puszcza wodze fantazji i urojeń. Kto popada w ten zły nawyk, ten staje się zazwyczaj “prorokiem” (?) zamiast badaczem proroctw. Nie ma pracy szlachetniejszej i bardziej uszlachetniającej niż pełne czci studiowanie objawionych celów Boga, “rzeczy, w które sami aniołowie wejrzeć pragną” (1 Piotra 1:12 NB). Mądrość Boża dostarczyła proroctw traktujących o przyszłości i oświadczeń odnoszących się do teraźniejszości oraz przeszłości. Fakt ten sam przez się jest ze strony Jahwe naganą za głupotę tych Jego dzieci, które usprawiedliwiając swą niewiedzę i zaniedbanie w badaniu Jego Słowa, mówią: “Wystarczy piąty rozdział Mateusza, aby każdy człowiek mógł być zbawiony”.

Nie powinniśmy też sądzić, że proroctwa dane były jedynie po to, by zaspokoić ciekawość względem przyszłości. Celem proroctw jest zaznajomienie poświęconego dziecka Bożego z planami Ojca i tym samym pozyskanie jego zainteresowania oraz sympatii dla tych planów oraz umożliwienie mu obserwowania zarówno teraźniejszości, jak i przyszłości z Boskiego punktu widzenia. Zainteresowane więc dziełem Pańskim dziecko Boże może służyć duchem i zrozumieniem, nie tylko jako sługa, lecz także jako dziecko i dziedzic. Objawiając takim osobom to, co nastąpi, proroctwo przeciwdziała obecnym złym wpływom. Skutkiem starannego badania nie może być nic innego, jak wzmocnienie wiary i pobudzenie do świętości.

Każdy wrażliwy umysł, oszukiwany przez świat pogrążony w niewiedzy o Bożym planie uzdrowienia go z grzechu, przez świat znajdujący się pod wpływem fałszywego przekonania, że nominalny kościół w swym obecnym stanie jest jedynym pośrednikiem w osiąganiu tego celu, po głoszeniu Ewangelii przez prawie dziewiętnaście stuleci, powinien zostać pobudzony do wątpliwości. A takich wątpliwości nie przezwycięża się łatwo bez pomocy Prawdy. W rzeczywistości dla każdego myślącego obserwatora jedna z dwóch rzeczy musi być oczywista: albo kościół popełnił wielki błąd, sądząc, że w tym wieku oraz w obecnym stanie jego zadaniem jest nawrócenie świata, albo plan Boga jest nieudanym przedsięwzięciem. Wobec takiej alternatywy, co przyjmujemy za Prawdę? Wielu przyjęło, i bez wątpienia wielu jeszcze przyjmie pogląd drugi, powiększając tym samym otwarcie bądź skrycie szeregi niedowiarstwa. Jednym z celów niniejszej książki jest pomoc dla tych, którzy upadają w ten sposób, uczciwie się do tego przyznając.

Na stronie 16 przedstawiamy tablicę opublikowaną w Londynie przez Londyńskie Towarzystwo Misyjne, a następnie w Stanach Zjednoczonych przez Prezbiteriańską Radę Misyjną Kobiet, pod nagłówkiem: “Milczące wezwanie w imieniu zagranicznych misji”. Owa tablica przedstawia smutny obraz ciemnoty i nieznajomości jedynego imienia danego pod niebem ludziom,

przez które mogą być zbawieni.

The Watchman, gazeta chicagowska organizacji Y.M.C.A.[1], opublikowała ten sam diagram i tak go skomentowała:

“Wyobrażenia niektórych o duchowym stanie świata są bardzo mgliste i niesprecyzowane. Słyszymy o chlubnym dziele przebudzenia w kraju i za granicą, o niedawnych wysiłkach misyjnych, o tym, jak jeden kraj po drugim otwiera się na przyjęcie Ewangelii, i o wielkich kwotach pieniężnych poświęconych na jej rozpowszechnianie. I zdaje się, iż czynione są odpowiednie wysiłki w celu ewangelizowania narodów ziemi. Obecnie[2] ludność świata oblicza się na 1 424 000 000.Jednak studiując diagram, zauważamy, że więcej niż połowę, prawie dwie trzecie ludności stanowią zupełni poganie, a pozostali są w większości naśladowcami Mahometa bądź członkami wielkich odstępczych kościołów, których religia jest praktycznie schrystianizowanym bałwochwalstwem. O tych kościołach prawie nie można powiedzieć, że są wierne Ewangelii Chrystusowej i nauczają jej. Nawet gdy chodzi o sto szesnaście milionów nominalnych protestantów, to musimy pamiętać, jak wielka ich liczba w Niemczech, Anglii i Stanach Zjednoczonych popadła w niewiarę, w ciemność głębszą niż pogaństwo, jeśli to możliwe. Wielu zostało zaślepionych przez różne przesądy lub skrajną niewiedzę. Tak więc gdy osiem milionów Żydów wciąż odrzuca Jezusa z Nazaretu, i kiedy więcej niż trzysta milionów tych, którzy noszą Jego imię, odstąpiło od Jego nauk, sto siedemdziesiąt milionów innych kłania się Mahometowi, a większość pozostałych ludzi do dnia dzisiejszego czci rzeczy martwe, swoich przodków, nieżyjących bohaterów lub samego diabła. Wszyscy na różne sposoby czczą stworzenia i służą im zamiast Stworzycielowi, który jest na wieki błogosławionym Bogiem wszystkich. Czy to nie wystarcza, by zasmucić serca myślących chrześcijan?”

Naprawdę smutny to obraz. I choć odcienie diagramu pokazują różnice między poganami, Mahometanami i Żydami, wszyscy oni pozostają w zupełnej nieświadomości odnośnie Chrystusa. Niektórzy w pierwszej chwili mogliby przypuścić, że wyrażony tu pogląd na temat liczby chrześcijan na świecie jest zbyt ciemny i raczej przesadzony, my jednak uważamy inaczej.

Tablica

Ukazująca podział ludzkości pod względem wyznawanej religii

Poganie Mahometanie Żydzi Rzymsko-katolicy Grecko-katolicy Protestanci
856 mln 170 mln 8 mln 190 mln 84 mln 116 mln

Przedstawia on nominalne chrześcijaństwo w możliwie najjaśniejszych kolorach. Na przykład owe sto szesnaście milionów zanotowane jako protestanci, daleko przewyższa prawdziwą ich liczbę. Zdaje się, że cyfra szesnastu milionów lepiej określiłaby liczbę aktywnych dorosłych członków kościoła, a przyjęcie jednego miliona byłoby, obawiamy się, zbyt wygórowaną liczbą dla “Maluczkiego Stadka”, owych “uświęconych w Chrystusie Jezusie”, “którzy nie według ciała chodzą, ale według ducha”. Należy pamiętać, że znaczną część liczby członków kościoła stanowią dzieci i niemowlęta, zawsze brane pod uwagę przy obliczeniach. Dotyczy to szczególnie wielu krajów europejskich, gdzie dzieci są uważane za członków kościoła już od niemowlęctwa.

Choć prezentowany obraz wydaje się ciemny, nie jest on najciemniejszym z obrazów przedstawiających upadłą ludzkość. Powyższa tablica wyobraża jedynie obecne pokolenie. Gdy zastanowimy się nad tym, że w ciągu sześciu tysięcy lat żyły na powierzchni ziemi i przeminęły ogromne rzesze ludzi, z których prawie wszyscy byli pogrążeni w takiej samej nieświadomości i w grzechu, jakże ciemny staje się ten obraz! Rozpatrywany z powszechnego punktu widzenia jest w istocie straszny.

Różne wyznania naszych czasów uczą, że owe miliardy ludzi, nieświadome jedynego imienia pod niebem, przez które możemy być zbawieni, znajdują się na prostej drodze wiodącej do wiecznych mąk. Uczą też, że wszystkich ze stu szesnastu milionów protestantów, z wyjątkiem może kilku świętych, czeka ten sam los. Nic więc dziwnego, że ci, którzy wierzą w takie straszne rzeczy o planach i celach Jahwe, są gorliwi w popieraniu przedsięwzięć misyjnych. Dziwi tylko fakt, że wobec tego nie są oni bliscy rozpaczy. Taka bowiem wiara i takie wnioski pozbawiłyby życie każdej przyjemności i pogrążyłyby w mroku każdy jasny obraz natury.

Aby potwierdzić, że nie przedstawiliśmy fałszywie “ortodoksyjnych” poglądów na temat losu pogan, zacytujmy fragment ze wspomnianej już broszury pt. “Milczące wezwanie

w imieniu zagranicznych misji”, w której została opublikowana przedstawiona tablica. Końcowe zdanie brzmi: “Głoście Ewangelię wielkim rzeszom ludzkim za granicą – miliardowi dusz, umierających w rozpaczy bez Chrystusa w liczbie stu tysięcy osób dziennie”.

Choć ta perspektywa z punktu widzenia ludzkich wyznań jest przygnębiająca, Pismo Święte ukazuje pogodniejszy obraz, a jego przedstawienie jest celem niniejszej książki. Pouczeni Słowem nie uwierzymy więcej, że Boski plan zbawienia jest takim nieudanym pomysłem lub by takim miał się okazać. Zakłopotane dziecko Boże z ulgą dostrzeże, iż prorok Izajasz przepowiada taki właśnie stan rzeczy i jego poprawę, mówiąc: “Bo oto ciemność okrywa ziemię i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a jego chwała ukaże się nad tobą. I pójdą narody (poganie) do twojej światłości” (Izaj. 60:2, 3 NB). W zacytowanym proroctwie ciemność rozświetlona jest tęczą obietnicy: “I pójdą narody [wszelkie narody żyjące na ziemi] do twojej światłości”.

Przyczyny niedoli i ciemności trwających na świecie oraz znikomy rozwój Prawdy przez wieki stanowiły dla Kościoła tajemnicę. Świat zna i odczuwa swój stan. Ciemność owa jest równie namacalna, jak ta, która spowiła Egipt. Na potwierdzenie tego przytoczmy punkt widzenia zawarty w poniższym wierszu zamieszczonym w jednej z gazet filadelfijskich. Zwątpienie i przygnębienie, pogłębione przez sprzeczności między różnymi wyznaniami, nie zniknęły z umysłu autora, rozproszone przez promienie Boskiej Prawdy pochodzącej bezpośrednio ze Słowa Bożego:

Życie! Ta tajemnica! Któż powie bez kpiny,

Co za pożytek ma Bóg z owej nędznej gliny?

Jego ręka genialna, lepszych tworzyw warta,

Uformowała ciało – w nim rozum i dusza, i wola uparta:

Zrodzone, by umrzeć; śmierć – nieuniknione przeznaczenie;

Dokąd, ach, dokąd szybko ucieka życiodajne tchnienie?

Nikt z rzeszy tej, tak licznej i wielkiej,

Kto żył i umarł, i cierpiał zło wielkie,

Nigdy nie wrócił Boże wyjawić zamiary

I odkryć przyszłość skrytą, ten cel naszej wiary.

Niech z naszej drogi znikną złej niewiedzy cienie,

Błagamy Boże! Światła daj nowe promienie;

Niech jasne zrozumienie zastąpi nam wiarę,

Niech światłość jasna szybko nocy zwalczy marę,

Zwątpienie nasze, drżący strach i niepokoje,

Myśli, co przesłaniają wszelkie dary Twoje.

Ów lotny umysł, który prawd z odwagą szuka,

Więcej do drzwi sekciarskich szkół już nie zapuka,

Bo odrzuca dogmaty, co dniem naszym rządzą,

I spętawszy rozsądek, w mroku swych spraw błądzą.

Staramy się, O, Panie, poznać Twą istotę,

Nasze miejsce przy Tobie, cząstkę którą potem,

Przyjdzie nam spełnić w wielkim dziele planu Twego,

Gdzie spotyka się Stwórca i człowiek – twór Jego.

Podnieś zasłonę, która wzrok zaciemnia, Panie,

Rozkaż raz jeszcze światu: “Niech się światłość stanie”

I objaw, Panie, wielki sekret tronu Twego,

Bo w ciemności szukamy – błądząc – nieznanego.


Na to odpowiadamy:


Tajemnica odkryta – wnet powie bez kpiny,

Jaką radość ma Pan Bóg z owej nędznej gliny,

W którą ręka genialna, godna lepszych tworzyw

Umysł i wolę wlała – wierny obraz Boży.

Z śmierci drugie zrodzenie wyzwoli nas z lochu

I złamie wyrok, że ma “wrócić proch do prochu”.

Bo Ten Jedyny z ludu zastępów wielkiego,

Który żył, zmarł i doznał cierpienia wszelkiego,

On to powstając Boski potwierdził nam plan

Tę przyszłość, jaką dla nas gotuje nasz Pan.

Jego słowo usuwa złej niewiedzy cienie

I światłości odkrywa wspaniałe promienie,

Tak jak widzenie pewne, lecz dane przez wiarę;

Światłość ta szybko nocy już rozprasza marę,

Zwątpienie nasze, drżący strach i niepokoje,

Myśli, co przesłaniają wszelkie dary Twoje.

Ten lotny umysł, który prawd z odwagą szuka,

Więcej do drzwi sekciarskich szkół już nie zapuka,

Bo odrzuca dogmaty, co dniem naszym rządzą

I spętawszy rozsądek, w mroku swych spraw błądzą,

Możemy teraz, Panie, poznać Twą istotę,

Nasze miejsce przy Tobie, cząstkę, którą potem

Przyjdzie nam spełnić w wielkim dziele planu Twego,

Gdzie spotyka się Stwórca i człowiek – twór Jego.

Podnosi się zasłona, odkrywa w całości

Przed tymi, którzy kroczą w niebiańskiej światłości,

Chwalebną tajemnicę Najwyższego tronu,

Dziś jawną, lecz przez wieki nie znaną nikomu.

Takie właśnie błogosławieństwo spływa na świat przez uwidacznianie się Boskiego celu i otwieranie się Słowa Bożego. Wierzymy, że niniejsza praca jest częścią tego błogosławieństwa i objawienia.

Każdy, kto zechce zrezygnować ze wszystkich ludzkich spekulacji, a czas poświęcić na badanie Pisma Świętego, nie wyłączając rozumowania, do którego Bóg nas zachęca (Izaj. 1:18)[3], niewątpliwie dojdzie do wniosku, że na niebiosach rozciąga się błogosławiona tęcza obietnicy. Błędne jest mniemanie, że osoby nie posiadające wiary i wynikającego z niej usprawiedliwienia, mogą jasno zrozumieć Prawdę. Prawda nie jest dla takich. Psalmista bowiem mówi: “Światłości (Prawdy) nasiano sprawiedliwemu” (Ps. 97:11 BG). Dziecko Boże ma pochodnię, której światło w wielkim stopniu rozprasza ciemność na drodze. “Słowo twe jest pochodnią nogom moim, a światłością ścieżce mojej” (Ps. 119:105 BG). Ale ta ścieżka jest jedynie “ścieżką sprawiedliwych”, która “jako światłość jasna (...) im dalej tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego” (Przyp. 4:18 BG). Nikt nie jest rzeczywiście sprawiedliwy: “Nie ma ani jednego sprawiedliwego” (Rzym. 3:10 NB). Ci, których dotyczą te słowa psalmu, są “usprawiedliwieni z wiary”. Jedynie oni cieszą się przywilejem chodzenia drogą, na której światło coraz jaśniej świeci, aby mogli dostrzec nie tylko obecne wypełnianie

się planu Boga, lecz także to, co nastąpi później. Chociaż prawdą jest, że ścieżka każdego wierzącego jest oświetlona, to jednak szczególne zastosowanie powyższego oświadczenia odnosi się do sprawiedliwych (usprawiedliwionych) jako klasy. Patriarchowie, prorocy, apostołowie i święci przeszłości i teraźniejszości kroczyli we wzrastającym świetle tej ścieżki. Światło to będzie się dalej wzmagać, poza teraźniejszość – “aż do dnia doskonałego”. Jest to jedna ciągła ścieżka i jedno nieprzerwanie świecące i wzmagające się światło Boskiego świadectwa, rozjaśniające się w miarę nastawania właściwego czasu.

A więc “radujcie się sprawiedliwi w Panu”, oczekując wypełnienia się tej obietnicy. Wielu ma jednak tak słabą wiarę, że nie szuka więcej światła. Z powodu niewierności i obojętności Bóg dozwala im pozostawać w mroku, choć mogliby chodzić w coraz większym świetle.

Duch Boży dany Kościołowi po to, aby wprowadzał jego członków w Prawdę, weźmie z rzeczy zapisanych i ukaże je nam. Nie potrzebujemy niczego, co nie jest zapisane, bowiem Pismo Święte może uczynić nas mądrymi ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa – 2 Tym. 3:15.

Choć ciągle jeszcze jest prawdą, że “ciemność okrywa ziemię i mrok narody”, to jednak świat nie pozostanie na zawsze w tych warunkach. Mamy zapewnienie, iż “przychodzi poranek” (Izaj. 21:12 BT). I jak Bóg sprawia, że naturalne słońce świeci nad sprawiedliwymi i niesprawiedliwymi, tak i w Dniu Tysiąclecia Słońce Sprawiedliwości będzie świecić dla korzyści całego świata i ono “ujawni to, co ukryte w ciemności” (1 Kor. 4:5 NB). Ono też rozproszy szkodliwe opary zła, przynosząc życie, zdrowie, pokój i radość.

Spoglądając w przeszłość zauważamy, że światło i wówczas świeciło, ale słabo. Niewyraźne i niezrozumiałe były obietnice dawnych wieków. Dane Abrahamowi i innym a figuralnie przedstawione w Zakonie oraz ceremoniach cielesnego Izraela,

były jedynie cieniami i dawały mgliste pojęcie o wspaniałych i chwalebnych zamysłach Boga. W czasach Jezusa światło się wzmogło i przybrało na sile. Oczekiwano wtedy, że Bóg ześle wyzwoliciela, który wybawi Izrael od jego nieprzyjaciół, uczyni go najważniejszym narodem, a następnie użyje za swego przedstawiciela w dziele błogosławienia wszystkich narodów. Wymagania danej temu narodowi oferty dziedzictwa w Królestwie Bożym były tak odmienne od jego dotychczasowych oczekiwań, perspektywy osiągnięcia wielkości klasy wybieranej, analizowane z zewnętrznego, ludzkiego punktu widzenia, były tak nieprawdopodobne, że wszyscy z wyjątkiem niewielu byli ślepi na ogłaszane poselstwo. Zaślepienie i wrogość wobec głoszonego poselstwa wzrosły, gdy w procesie realizacji Boskiego planu nastał czas właściwy na rozszerzanie poselstwa i zaproszenie do uczestnictwa w obiecanym Królestwie każdego stworzenia pod niebem, które przez postęp w wierze zostanie uznane za dziecko wiernego Abrahama oraz za dziedzica uczynionej mu obietnicy.

A kiedy po dniu Pięćdziesiątnicy Ewangelia, której nauczał Jezus, stała się zrozumiała, Kościół dostrzegł, iż błogosławieństwa dla świata miały mieć charakter trwały, a wypełnienie tego celu wymagało, by owo Królestwo było duchowe i składało się z prawdziwych Izraelitów, “Maluczkiego Stadka”, wybranych zarówno z Żydów, jak i z pogan, wywyższonych do duchowej natury i mocy. Czytamy zatem, że Jezus żywot i nieśmiertelność na jaśnię wywiódł przez Ewangelię (2 Tym. 1:10). Od czasów Jezusa mamy więcej światła, co zresztą Pan przepowiedział, mówiąc: “Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę (...) i co ma przyjść, wam oznajmi” (Jan 16:12, 13 NB).

Gdy jednak zasnęli apostołowie, większość członków Kościoła zaczęła zaniedbywać tę pochodnię i zwracać się do ludzkich nauczycieli

z prośbą o kierownictwo. Nauczyciele owi, nadęci i pyszni, przywłaszczyli sobie tytuły i urzędy i zaczęli panować nad dziedzictwem Bożym. Następnie stopniowo rozwinęła się specjalna klasa zwana “duchowieństwem”, która uważała siebie, i była uważana przez innych za właściwych przewodników w sprawach wiary i praktyki, obok Słowa Bożego. I tak z biegiem czasu, wskutek nienależnego szacunku dla omylnych ludzi, i lekceważenia Słowa nieomylnego Boga, rozwinął się wielki system papieski. Następstwa lekceważenia Prawdy były bardzo poważne. Jak powszechnie wiadomo, zarówno kościół, jak i świat cywilizowany, zostały prawie zupełnie zniewolone przez ów system i nakłonione do oddawania czci tradycji i wyznaniom ludzkim. Dopiero Reformacja – ów wielki ruch i błogosławiony – wyzwoliła świat z tej niewoli i odzyskała dostęp do Biblii. Bóg wzbudził odważnych obrońców swojego Słowa. Należeli do nich Luter, Zwingli, Melachton, Wiklif, Knox, i inni. Zwrócili oni uwagę na fakt odrzucenia Biblii przez papiestwo i zastąpienie jej dekretami i dogmatami kościoła. Wytknęli też kilka błędnych nauk i praktyk, dowodząc, iż wywodziły się one z tradycji, były sprzeczne z prawdą i niezgodne ze Słowem Bożym. Reformatorzy i ich zwolennicy zostali nazwani protestantami, gdyż zaprotestowali przeciwko papiestwu i twierdzili, że Słowo Boże jest jedyną poprawną regułą wiary i praktyki. Wiele wiernych dusz w dniach Reformacji kroczyło w światłości, jaka wówczas świeciła. Ale od tamtych czasów protestanci zrobili niewielki postęp, bo zamiast chodzić w światłości, zgromadzili się wokół swoich ulubionych wodzów, nie pragnąc zrozumieć więcej niż owi wodzowie. Z niewielką miarą Prawdy, a z wielką ilością błędów wyniesionych z kościoła – “matki”, zakreślili granice postępu na drodze Prawdy, otaczając się murem. Większość chrześcijan zabobonnie czci wyznania wiary sformułowane w ten sposób, sądząc, że o Boskim planie nie

można dowiedzieć się więcej niż wiedzieli reformatorzy.

To błędne przekonanie kosztowało wiele, ponieważ mimo odzyskania wówczas z rumowiska błędów niektórych ważnych prawd, wciąż przecież istnieją pewne prawdy, prawdy na czasie, stale odkrywane, których jednak ci chrześcijanie są pozbawieni z powodu wyznaniowych ograniczeń. Zilustrujmy to na konkretnym przykładzie. W czasach Noego prawdą, wymagającą wiary ze strony osób chcących wtedy kroczyć w światłości, było to, że nastanie potop, o czym ani Adam, ani inni ludzie nie wiedzieli. Głoszenie dzisiaj o mającym rzekomo nastąpić potopie nie byłoby prawdą. Jest jednak wiele innych prawd właściwych naszym czasom, które są nam ujawniane i stają się prawdami na czasie. Jeśli będziemy kroczyć w światłości, poznamy je. Tak więc jeśli posiadamy wyłącznie tę światłość, jaka świeciła setki lat temu, pozostajemy w ciemności.

Słowo Boże jest wielkim spichrzem pełnym pokarmu dla wszystkich złaknionych pielgrzymów, zdążających ścieżką światła. Dla dzieci jest w nim mleko, a dla dorosłych – pokarm twardy (1 Piotra 2:2; Hebr. 5:14). Prócz tego, spichrz ten mieści w sobie pokarm właściwy dla różnych okresów i okoliczności. Jezus powiedział, że we właściwym czasie wierny szafarz udzieli ze spichrza odpowiedniego pokarmu – nowych i starych rzeczy – dla domowników wiary (Łuk. 12:42; Mat. 13:52). Takich rzeczy nie można by wynieść z żadnego sekciarskiego wyznania. W każdym z nich można by znaleźć nieco starych i dobrych rzeczy, ale żadnej nowej. Prawda zawarta w wierzeniach rozmaitych sekt jest tak pokryta błędem i tak z nim zmieszana, że jej wrodzone piękno i rzeczywista wartość są niezauważalne. Te różne wyznania stale pozostają ze sobą w konflikcie i rozbieżności. I ponieważ każde z nich twierdzi, że opiera się na Biblii, pomieszanie pojęć i widoczna niezgoda są przypisywane Słowu Bożemu. To dało początek powszechnie znanemu przysłowiu: “Biblia jest jak stare skrzypce, na których można zagrać każdą melodię”.

Powiedzenie to bardzo dobrze odzwierciedla niewiarę naszych czasów. Jest ona spowodowana fałszywym przedstawieniem charakteru Boga i Jego Słowa przez ludzką tradycję, któremu towarzyszy wzrost inteligencji, która nie chce dłużej hołdować ślepocie i zabobonnej czci dla opinii wyrażanych przez takich samych ludzi, i domaga się uzasadnienia tej nadziei, jaką posiadamy. Wierny badacz Słowa zawsze będzie w stanie podać powód swojej nadziei. Tylko Słowo Boże może uczynić człowieka mądrym i jest pożyteczne do nauczania, do przekonywania, “aby człowiek Boży był doskonały, (...) dostatecznie wyćwiczony” (1 Piotra 3:15; 2 Tym. 3:15-17 BG). Tylko ten jeden spichlerz zawiera niewyczerpane zapasy starych i nowych rzeczy – pokarm na czas właściwy dla domowników wiary. Z pewnością nikt, kto wierzy oświadczeniu Pisma Świętego, mówiącemu: “Ale ścieżka sprawiedliwych jako światłość jasna, która im dalej tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego”, nie będzie twierdził, że ten doskonały dzień nastał w czasach Lutra. A jeśli nie nastał, dobrze czynimy, strzegąc naszej lampy jako światła, które “świeci w ciemnym miejscu (...) AŻ DZIEŃ ZAŚWITA” – 2 Piotra 1:19 BT.

Nie wystarcza jednak fakt, że znajdujemy się na ścieżce światła. Musimy “chodzić w światłości”, stale czynić postępy, w przeciwnym razie światło, które się nie zatrzymuje, minie nas i zostawi w ciemności. Trudność polega na tym, iż wielu, rezygnując z postępowania w stronę światła, ustaje. Czytelniku, weź do ręki konkordancję i sprawdź wersety, w których występują słowa siedzieć i stać, potem porównaj je z wersetami, w których występują słowa chodzić i biec, a dojdziesz do wniosku, że istnieje wielka różnica: Jest w nich mowa o ludziach “siedzących w ciemnościach” i z “naśmiewcami”, o staniu na drodze grzesznych, lecz jest też mowa o tych, co “chodzą w światłości” i “biegną po nagrodę” (Izaj. 42:7; Ps. 1:1; Hebr. 12:1).

Pełnia wiedzy nie została osiągnięta w przeszłości, ale należy do przyszłości – ufamy, że do bardzo bliskiej przyszłości. Dopóki tego faktu nie uznamy, nie będziemy przygotowani do tego, by ocenić i oczekiwać na dalsze odkrywanie się planu naszego

Ojca. To prawda, że ciągle udajemy się do słów proroków i apostołów, aby uzyskać wszelkie informacje na temat teraźniejszości i przyszłości. Czynimy to nie dlatego, że oni zawsze lepiej niż my rozumieli Boskie plany i cele, lecz dlatego, że Bóg używał ich jako swych rzeczników aby przekazać nam i całemu Kościołowi Wieku Chrześcijańskiego prawdę związaną z Jego planem, gdy tylko stawać się ona będzie prawdą na czasie. Ten fakt jest dostatecznie dowiedziony przez apostołów. Paweł mówił, iż Bóg oznajmił Kościołowi chrześcijańskiemu tajemnicę swej woli, którą sam powziął i której nigdy przedtem nie ujawnił, choć ją przekazał w niejasnych wypowiedziach, których nie można było zrozumieć przed nastaniem czasu właściwego, tak aby oczy naszego zrozumienia mogły być otwarte na ocenienie “wysokiego powołania” przeznaczonego wyłącznie dla wierzących Wieku Chrześcijańskiego (Efez. 1:9, 10, 17, 18; 3:4-6). To pokazuje nam jasno, że ani prorocy, ani aniołowie nie rozumieli znaczenia wypowiadanych proroctw. Piotr mówi, że gdy niecierpliwie wypytywali się o ich znaczenie, Bóg im odpowiadał, iż prawdy ukryte w proroctwach nie były dla nich przeznaczone, ale dla nas, żyjących w Wieku Chrześcijańskim. Piotr upomina też Kościół, by miał nadzieję, że otrzyma dalszą łaskę (względy, błogosławieństwa) w tym względzie, że zrozumie jeszcze więcej z Boskich planów (1 Piotra 1:10-13; Dan. 12:8, 9). Jest oczywiste, że choć Jezus obiecał, iż Kościół będzie wprowadzony we wszelką prawdę, to jednak jej odkrywanie miało być stopniowe. Choć Kościół w czasach apostołów był wolny od licznych błędów, które rozmnożyły się w papiestwie i pod jego wpływem, nie sądzimy jednak, by Kościół pierwotny rozumiał plan Boga tak głęboko i jasno, jak to jest dzisiaj możliwe. Wynika też z Pisma Świętego, iż nie wszyscy apostołowie w jednakowym stopniu rozumieli Boski plan, mimo, iż wszystkie ich pisma były pisane pod kierunkiem i natchnieniem Bożym, tak samo jak słowa proroków. W celu zilustrowania istniejących wówczas różnic w zakresie wiedzy, przypomnijmy chwilowe niezdecydowanie Piotra i innych apostołów z wyjątkiem

Pawła, gdy zaczęto głosić Ewangelię wśród pogan (Dz. Ap. 10:28; 11:1-3; Gal. 2:11-14). Niepewność Piotra wyraźnie kontrastowała z pewnością Pawła, którą ten ostatni czerpał ze słów proroków, Boskiego postępowania w przeszłości i udzielonych mu bezpośrednich objawień.

Paweł miał najwyraźniej bogatsze objawienia niż inni apostołowie. O tych objawieniach nie wolno mu było informować Kościoła ani też wyraźnie i w pełni przedstawić ich innym apostołom (2 Kor. 12:4; Gal. 2:2). A jednak widzimy, że owe wizje i objawienia dane Pawłowi miały wielkie znaczenie dla całego Kościoła. Choć nie wolno mu było powiedzieć, co widział, ani wyjawić szczegółów wszystkich znanych mu tajemnic Bożych, które odnosiły się do “przyszłych wieków”, jednak to, co widział, nadało mocy, subtelności i głębi znaczeniu jego słów, które w świetle późniejszych faktów, proroczych wypełnień i kierownictwa ducha, jesteśmy w stanie ocenić pełniej niż mógł to uczynić wczesny Kościół.

Aby potwierdzić powyższe stwierdzenie przypominamy, co mówi ostatnia księga Biblii – Objawienie, napisane około 96 r. n. e. Słowa wprowadzające oznajmiają, iż księga ta jest szczególnym objawieniem rzeczy, które wcześniej nie były rozumiane. To stanowczo dowodzi, iż do tego przynajmniej czasu Boski plan nie był jeszcze w pełni objawiony. Nie była też owa księga w pełni tym, na co wskazuje jej nazwa – odkryciem, OBJAWIENIEM, aż do naszych czasów. Przypuszczalnie nikt nie rozumiał żadnej z części owej księgi w czasach wczesnego Kościoła. Nawet Jan, który oglądał opisane wizje, prawdopodobnie nie rozumiał ich znaczenia. Był on zarówno prorokiem, jak i apostołem. I o ile jako apostoł rozumiał i nauczał tego, co było wówczas “pokarmem na czas słuszny”, to jako prorok, mówił o rzeczach, które miały dostarczyć “pokarmu” na czasie dla domowników wiary w przyszłości.

W Wieku Chrześcijańskim niektórzy święci studiując tę symboliczną księgę usiłowali zrozumieć przyszłość Kościoła. I bez wątpienia wszyscy, którzy ją czytali i zrozumieli choć część jej nauk, byli błogosławieni zgodnie z daną obietnicą

(Obj. 1:3). Dla takich owa księga coraz bardziej się otwierała, a w dniach Reformacji dla Lutra stanowiła ważną pomoc w stwierdzeniu, iż papiestwo, którego był sumiennym duszpasterzem, było istotnie wspominanym przez apostoła “Antychrystem”, którego historia, jak dziś widzimy, stanowi dużą część tego proroctwa.

Tak więc stopniowo Bóg odkrywa swoją Prawdę oraz objawia niezmierzone bogactwa swej łaski. W następstwie tego, ilość światła na czasie jest dziś o wiele większa niż kiedykolwiek indziej we wcześniejszych okresach historii Kościoła.

“Ujrzymy jeszcze piękno nowe

I światła więcej niźli dziś.”

Wykład II – Ustalenie istnienia Najwyższego Inteligentnego Stwórcy

NAWET z punktu widzenia sceptyka rozsądne i bezstronne zbadanie tego, co jest nieznane, w świetle tego, co znane, prowadzi nieuprzedzonego, inteligentnego badacza w kierunku prawdy. Jest jednak oczywiste, że bez bezpośredniego objawienia planów i celów Boga człowiek może jedynie zbliżyć się do prawdy i dojść do bardzo nieścisłych wniosków. Odłóżmy jednak na chwilę Biblię i wyłącznie z punktu widzenia rozumu popatrzmy na zjawiska we wszechświecie.

Jeśli ktoś może przyglądać się niebu przez teleskop lub patrzeć na nie tylko gołym okiem i dostrzegać bezmiar stworzenia, jego symetrię, piękno, porządek, harmonię oraz różnorodność, a mimo to wątpi, że Stwórca tych rzeczy w ogromnym stopniu przewyższa go zarówno w mądrości jak i w mocy, albo jeśli ktoś choć przez chwilę może przypuszczać, że taki porządek powstał przypadkowo i że nie jest dziełem Stwórcy, ten do tego stopnia utracił zdolność rozumowania, albo z niej nie skorzystał, iż słusznie, zgodnie z określeniem Biblii, można go nazwać głupcem (kimś, kto lekceważy rozum lub komu go brak): “Głupi rzekł w sercu swoim: nie ma Boga” (Ps. 14:2 NB). Bez względu na sposób powstania Biblii, przynajmniej te jej słowa są prawdziwe i może to stwierdzić każdy, kto myśli logicznie. Oczywistym jest, że widziane przez nas skutki są następstwem odpowiadających im przyczyn. Każda roślina, a nawet każdy kwiat, świadczą o tym wymownie. Skomplikowane w budowie,

doskonale piękne w swym kształcie i strukturze, dają świadectwo mądrości i umiejętności przewyższających ludzkie. Jakże krótkowzroczne i niedorzeczne jest stanowisko, które szczyci się ludzką zręcznością i pomysłowością, a zwykłemu przypadkowi przypisuje regularność, jednolitość i harmonię natury; które uznaje prawa natury, a jednocześnie przeczy temu, że ta natura ma inteligentnego Prawodawcę.

Ci, którzy zaprzeczają istnieniu inteligentnego Stwórcy, twierdzą, że jedynym bogiem jest natura i że z niej rozwinęły się wszelkie formy życia zwierzęcego i roślinnego, bez nadzoru inteligencji. Mówią oni, iż proces ewolucji jest regulowany przez prawo “doboru naturalnego”.

Na potwierdzenie tej teorii brak dowodów, bo wszystko, co wokół siebie widzimy, ma niezmienną formę, która nie rozwija się w formy wyższe. Choć jej zwolennicy ponawiali próby, nigdy nie odnieśli sukcesu, zarówno w łączeniu różnych gatunków, jak i wytworzeniu nowej, stałej odmiany. Nie znamy przykładu, który potwierdzałby przemianę jednego rodzaju w drugi[4]. Istnieją ryby, które mogą przez jakiś czas używać swoich płetw jako skrzydeł i latać nad wodą, wiemy też o istnieniu żab, które śpiewają. Nic jednak nie wiadomo o tym, aby wspomniane gatunki przemieniały się w ptaki. I mimo, że wśród zwierząt istnieją okazy nieco przypominające wyglądem człowieka, nie ma jednak wcale dowodu na to, że człowiek pochodzi od takich stworzeń. Przeciwnie, badania dowodzą, że choć można wyhodować rozmaite odmiany w obrębie jednego gatunku, niemożliwością jest połączenie różnych gatunków lub przemiana jednego gatunku w drugi. Z tego samego powodu nie można osłom i koniom przypisywać pokrewieństwa, chociaż są do siebie podobne, gdyż powszechnie wiadomo, że potomstwo powstałe z połączenia tych dwóch gatunków jest niedoskonałe i nie może przedłużyć żadnego z nich.

Gdyby rzeczywiście bezrozumna natura powoływała do istnienia na drodze stwarzania lub ewolucji, to kontynuowałaby ten proces i nie byłoby takich zjawisk jak niezmienność gatunków, ponieważ bez inteligencji nie mogłaby zaistnieć niezmienność cech. Ewolucja byłaby dzisiaj faktem, a my – świadkami przemian ryb w ptaki, a małp w ludzi. Dochodzimy zatem do wniosku, że taka teoria jest sprzeczna z ludzkim rozumem i z Biblią w punkcie, w którym twierdzi, że inteligentne istoty zostały stworzone przez jakąś moc, której brak inteligencji.

Nie mamy poważnych zastrzeżeń wobec jednej z teorii, mówiącej o stworzeniu przez ewolucję, lecz wykluczającej stworzenie w ten sposób człowieka. W skrócie wygląda ona następująco: teoria ta zakłada, że różne, istniejące obecnie gatunki są stałe i niezmienne o tyle, o ile stałość i niezmienność dotyczy natury, czyli rodzaju. Choć mogą być one rozwinięte do poziomu o wiele wyższego, nawet do doskonałości, to jednak owe gatunki, czyli natury pozostaną na zawsze takie same. Teoria ta dalej zakłada, że żaden z niezmiennych gatunków nie był takim stworzony pierwotnie, lecz że w odległej przeszłości rozwinęły się one z ziemi stopniowo w procesie ewoluowania jednej formy w drugą. Według ustalonych przez Boga praw te etapy ewolucji, w których wielką rolę odgrywały zmiany pożywienia i klimatu, mogły trwać tak długo, aż zostały ustalone niezmienne gatunki, jakie obecnie możemy oglądać. Dalsze zmiany są niemożliwe, ostateczny cel Stwórcy pod tym względem najwyraźniej został osiągnięty. Aczkolwiek każda z owych różnych rodzin roślin i zwierząt jest zdolna do doskonalenia się lub degradacji, żadna nie ma możliwości przemiany w inną rodzinę lub rodzaj ani nie może zostać wyhodowana z innej rodziny lub rodzaju. Pomimo że każda z nich może dojść do doskonałości w obrębie własnej niezmiennej natury, to cel Stwórcy, jeśli chodzi o samą naturę, został osiągnięty. Dalsze przemiany w tej dziedzinie są niemożliwe.

Uważa się, że pierwsze rośliny i zwierzęta, z których pochodzi teraźniejsza, niezmienna już rozmaitość, wymarły, zanim został

stworzony człowiek. Zdają się to popierać znalezione głęboko pod powierzchnią ziemi szkielety i skamieliny zwierząt i roślin dzisiaj już nie istniejących. Omawiana teoria nie lekceważy ani nie odrzuca nauki biblijnej, mówiącej, że człowiek jest bezpośrednim i doskonałym stworzeniem, ukształtowanym według umysłowego i moralnego obrazu swego Stwórcy, a nie rozwiniętym w procesie ewolucji, prawdopodobnie wspólnej pozostałym stworzeniom. Taki pogląd w żadnym sensie nie tylko nie unieważnia twierdzeń Biblii, lecz je podtrzymuje, wskazując, że natura, taka jaką dziś widzimy, uczy, że uporządkowała ją inteligentna istota i że ona była jej pierwszą przyczyną. Niech więc rozum ludzki stara się, najlepiej jak może, odtwarzać znane fakty, wynikające z logicznych i dostatecznie znanych przyczyn, przypisując właściwe znaczenie prawom natury w każdym wypadku. Lecz za tym całym skomplikowanym mechanizmem natury kryje się działalność wielkiego Twórcy, inteligentnego, wszechmocnego Boga.

Twierdzimy zatem, że istnienie inteligentnego Stwórcy jest wyraźnie widoczną prawdą, którą potwierdza wszystko wokoło nas i w nas samych, gdyż jesteśmy Jego tworem. Wszelka władza umysłu i ciała świadczy o cudownej umiejętności przechodzącej nasze pojęcie. On też jest Autorem i Stworzycielem tego, co nazywamy naturą. Twierdzimy, że to On wprowadził i ustalił prawa natury, której piękno i harmonię działania widzimy i podziwiamy. To właśnie tego Stworzyciela instynktownie czcimy i wielbimy. Jego mądrość zaplanowała wszechświat, a moc go podtrzymuje i nim kieruje. Jego mądrość i moc bezgranicznie przewyższają nasze.

Zdanie sobie sprawy z istnienia tego potężnego Boga pociąga za sobą lęk przed Jego wszechpotężną mocą, chyba że uświadomimy sobie równocześnie, że jest On pełen życzliwości oraz dobroci, w takim samym stopniu, jak i mocy. Upewniają nas o tym całkowicie te same dowody, które potwierdzają Jego istnienie, moc i mądrość. Jesteśmy zmuszeni nie tylko do

wnioskowania, iż istnieje Bóg i że Jego moc oraz mądrość przewyższają nasze, ale także zmuszeni jesteśmy przez rozum do stwierdzenia, że nawet największa ze stworzonych rzeczy nie jest większa od swego Stwórcy. Stąd musimy wnosić, że największe nawet przejawy dobroci i sprawiedliwości, jak też mądrości i mocy okazywanych przez ludzi ustępują w swej wielkości tym, które okazuje sam Stwórca. Tak więc oczyma umysłu widzimy charakter i przymioty wielkiego Stwórcy. Jest On mądry, sprawiedliwy, miłujący i potężny, a zasięg Jego przymiotów jest z konieczności bezgranicznie szerszy niż u Jego najwspanialszych stworzeń.

Co więcej, doszedłszy do takich logicznych wniosków dotyczących istnienia i charakteru Stwórcy, zapytajmy: Czego możemy się spodziewać od takiej Istoty? Nasuwa się logiczna odpowiedź, że posiadanie wspomnianych przymiotów wymaga ich wykorzystywania, używania. Boża moc musi być użyta w harmonii z Jego własną naturą – mądrze, sprawiedliwie, życzliwie. Bez względu na środki prowadzące do celu, bez względu na sposób działania Bożej mocy, ostateczny wynik musi być zgodny z Jego naturą i charakterem, a każdy krok musi być zaaprobowany przez Jego nieskończoną mądrość.

Jaki przejaw mocy może być bardziej uzasadniony od tego, który widzimy wyraźnie w fakcie stworzenia niezliczonych światów wokół nas i w zadziwiającej rozmaitości na Ziemi? Co może być bardziej logiczne od stworzenia człowieka obdarzonego rozumem, zdolnego ocenić dzieła swego Stwórcy i osądzić Jego przymioty – mądrość, sprawiedliwość, moc i miłość? Wszystko to jest logiczne i doskonale harmonizuje ze znanymi nam faktami.

A teraz przedstawimy nasze końcowe wnioski: czy nie byłoby rozsądnym przypuszczenie, że tak nieskończenie mądra i dobra Istota, uczyniwszy stworzenie zdolne ocenić swego Stwórcę i Jego plan, zostanie pobudzona przez swą miłość i sprawiedliwość do zaspokojenia potrzeb owego stworzenia zgodnie z jego naturą, udzielając mu jakiegoś OBJAWIENIA? Czy nie byłoby rozsądnym przypuszczenie, że Bóg dostarczył człowiekowi

informacji o celu jego istnienia i planach na przyszłość? A teraz zadajmy pytanie przeciwne: Czy nie byłoby nielogicznym przypuszczać, że taki Stwórca stworzy istotę taką jak człowiek, obdarzy ją rozumem, który może sięgać w przyszłość, lecz że jednocześnie nie da jej żadnego objawienia swoich planów, które zaspokoiłoby potrzeby tej istoty? Podobne działanie byłoby niekonsekwentne, ponieważ sprzeciwiałoby się charakterowi, jaki zgodnie z rozsądkiem przypisujemy Bogu; sprzeciwiałoby się właściwemu sposobowi działania istoty rządzącej się sprawiedliwością i miłością. Moglibyśmy dalej zakładać, że gdyby mądrość Boża, stwarzając człowieka, zadecydowała, by nie udzielić mu wiedzy o jego przyszłości i udziale w realizacji planu Stwórcy, to wtedy Boska sprawiedliwość i miłość na pewno nalegałyby, aby zdolności człowieka zostały na tyle ograniczone, by nie musiał być stale dręczony i zagubiony w wątpliwościach, obawach i nieświadomości. W konsekwencji Boska moc w tym dziele zadziałałaby zgodnie z takimi ograniczeniami. Zatem fakt, że człowiek posiada zdolność oceniania objawienia Boskiego planu, w powiązaniu z uznanym przez nas charakterem Stwórcy, wystarcza, aby spodziewać się, że Bóg udzieli takiego objawienia w takim czasie i w taki sposób, jakie Jego mądrość uzna za słuszne. I tak na podstawie tych rozważań, sądzimy, że gdybyśmy nawet nie znali Biblii, rozum nakazałby nam spodziewać się i wypatrywać takiego objawienia, jakim mieni się być Biblia. Dostrzegamy ogólny porządek i harmonię stworzenia, widzimy jak systemy niebieskie wspaniale zachowują swe położenie w czasie i przestrzeni. Zatem pozostaje nam tylko orzec, że mniejsze nieprawidłowości, na przykład trzęsienia ziemi, cyklony itp., wskazują jedynie na to, że obecne współdziałanie rozmaitych elementów na świecie nie jest jeszcze doskonałe. Prośba o upewnienie, czy ostatecznie wszystko będzie doskonałe i harmonijne na ziemi, tak jak jest w niebie, i o wytłumaczenie, dlaczego tak nie jest teraz, nie jest nierozsądną prośbą ze strony

myślącego człowieka. Odpowiedź na tę prośbę nie jest rzeczą niewłaściwą ze strony Stwórcy, którego mądrość, moc i życzliwość są wszędzie widoczne. Powinniśmy więc oczekiwać, że objawienie, którego szukamy, będzie zawierało takie upewnienie i takie wyjaśnienie.

Ustaliwszy, że słuszne jest spodziewanie się objawienia przez Boga Jego woli i planu względem rodzaju ludzkiego, zbadamy w następnym rozdziale ogólny charakter Biblii, która utrzymuje, iż jest takim właśnie objawieniem. A jeśli ta księga ukaże charakter Boga w doskonałej harmonii z tym, co dyktował nam rozum w powyższych rozważaniach, to powinniśmy wyciągnąć wniosek, że istotnie jest ona tym potrzebnym i słusznie oczekiwanym objawieniem od Boga. Wówczas powinniśmy uznać świadectwo Biblii za prawdziwe. Jeśli jej nauki pochodzą od Boga, to kiedy zostaną w pełni docenione, okażą się zgodne z Jego charakterem, który, jak nas zapewnia rozum, jest doskonały w mądrości, sprawiedliwości, miłości i mocy.

O, umysły ciekawe, co hen w dal sięgacie,

I poznać chcecie ten stworzenia cud.

Wy drogę Pana w życiu swym oceniajcie,

Wy hołd mu złóżcie, bo to jest wasz Bóg.

Niebiosa głoszą chwałę twoją,

Panie, a Twoją mądrość gwiazdy każdej blask,

Lecz gdy Twe słowo przed oczyma stanie,

Imię twe najpełniej widzi każdy z nas.

  1. Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej (Young Men's Christian Association)
  2. Pisane w 1886 r.
  3. Izaj. 1:18 wg KJ: “Chodźcie, rozsądźmy”
  4. Dla wyjaśnienia zwracamy uwagę na fakt, iż zmiany przekształcające gąsienicę w motyla nie są zmianami natury, gdyż gąsienica jest larwą, która wylęga się z jaja motyla