Wykłady Pisma Świętego (Tom I) – Boski Plan Wieków
Wstęp
WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO
Ścieżka sprawiedliwych, jako światłość jasna, która im dalej, tym bardziej świeci aż do dnia doskonałego.
TOM I
Boski Plan Wieków
Obrona Boskiego charakteru i władzy; ukazanie, drogą uznania i zharmonizowania całego Pisma Świętego, że dozwolenie zła, tak obecnie jak i w przeszłości, ma na celu pouczenie ludzkości i przygotowanie jej do wejścia w złoty wiek zwiastowany przez proroctwa, kiedy wszystkie narody ziemi otrzymają błogosławieństwo, pełne poznanie Boga oraz pełną sposobność osiągnięcia życia wiecznego dzięki Odkupicielowi ,który będzie wówczas Dawcą Życia, prowadząc dzieło odnowienia wszystkich rzeczy (Dzieje Ap. 3:19–21).
ZRZESZENIE WOLNYCH BADACZY PISMA ŚWIĘTEGO
WYDAWNICTWO “NA STRAŻY”
Kraków, ul. św. Filipa 13/16
PRACĘ TĘ POŚWIĘCONO
Królowi Królów i Panu Panów
DLA POŻYTKU
JEGO OFIAROWANYCH ŚWIĘTYCH
WYCZEKUJĄCYCH PRZYSPOSOBIENIA SYNOWSKIEGO
I
“WSZYSTKICH, KTÓRZY NA KAŻDYM MIEJSCU WZYWAJĄ
IMIENIA PAŃSKIEGO”,
“DOMOWNIKÓW WIARY”
A TAKŻE
WZDYCHAJĄCEMU I CIERPIĄCEMU STWORZENIU, OCZEKUJĄCEMU
OBJAWIENIA SIĘ SYNÓW BOŻYCH.
Ażeby wszyscy poznali, jaka jest społeczność tajemnicy, która od początku
świata była ukryta w Bogu.” “Którą hojnie pokazał przeciwko nam we
wszelkiej mądrości, oznajmiwszy nam tajemnicę woli swojej według
upodobania swego, które był postanowił w samym
Sobie, aby w rozrządzeniu zupełności czasów
w jedno zgromadził wszystkie rzeczy
w Chrystusie”
Efezj. 3:4,5,9; 1:8-10
Książkę tę napisał w 1886 roku Pastor Charles T. Russell
Przedmowa wydawców
Są książki, które przekraczają granice czasu i swą bogatą treścią przemawiają do licznych pokoleń, stając się w ten sposób dziełami ponadczasowymi. Takim dziełem jest właśnie Boski Plan Wieków. Należy on do światowej klasyki religijnej. Bez wielkiego rozgłosu dotychczasowe jego nakłady w wielu językach świata osiągnęły liczbę 8 milionów i nadal rosną. Sama wielkość nakładów nie daje jednak wyobrażenia o zakresie jego oddziaływania. Dzieło to zawiera nowe idee i koncepcje. Prezentuje ono zbiór dowodów biblijnych, które odkrywają harmonijny i szeroki w swym zakresie, majestatyczny Plan Boga. Dzięki niniejszej książce Czytelnik może z łatwością dostrzec ukazany w Biblii podział historii ludzkości na wieki oraz działanie Boga w każdym z nich. Niniejsze dzieło pomogło bardzo wielu osobom w zrozumieniu Biblii, dlatego jego entuzjastyczni czytelnicy nazywają je “kluczem do Pisma Świętego”.
Boski Plan Wieków nie jest książką nową. Napisany był w 1886 roku w Stanach Zjednoczonych. Jego ton i treść stanęły w wyraźnym kontraście z nauczaniem religijnym owych dni. Kościoły chrześcijańskie, nastawione na wzmożone głoszenie i opanowanie świata zostały zaskoczone silnym atakiem wyższego krytycyzmu, wymierzonym w Biblię i religię. Brakowało im racjonalnych odpowiedzi na te ataki. Wynikiem tego była daleko idąca utrata wiary w natchnienie Biblii. Boski Plan Wieków pomógł szczerym chrześcijanom oprzeć się napływowi niewiary i stworzył podstawy wiary nawet dla uprzednio niewierzących.
W niezwykle dokładny sposób określił Autor niniejszego dzieła objawy i oznaki “czasu ucisku” na całym świecie. Podczas gdy inni mówili o pokoju, on odważnie przepowiadał paroksyzmy wojny, rewolucji i anarchii, osiągających szczyt w upadku rządów świata. Ten “ucisk” został tu dokładnie przedstawiony. Lecz zakres zagadnień poruszanych w niniejszej książce sięga także poza najciemniejsze chwile ucisku, ukazując chwałę “Królestwa, które przyszło”.
Z radością oddajemy do rąk Czytelników nowy przekład Boskiego Planu Wieków. Polecamy tę książkę jako bezcenny skarb, jako najbardziej wiarygodne i znamienne dzieło religijne dziewiętnastego wieku. Każdy uważny Czytelnik dojdzie do wniosku, że trud studiowania tej pracy nie pozostaje bez nagrody.
W niniejszym wydaniu Boskiego Planu Wieków cytowano wersety z różnych polskich przekładów Biblii, a kilkakrotnie uciekano się do dosłownego przekładu z Biblii angielskiej. Czyniono tak, aby jak najlepiej odzwierciedlić znaczenie tekstów przytaczanych w oryginale angielskim.
Aby ułatwić Czytelnikowi odnalezienie źródeł cytowanych słów, obok numeru rozdziału i wersetu umieszczono skróty nazw poszczególnych przekładów Biblii. Poniżej przedstawiona jest lista tych skrótów:
BG – Biblia Gdańska. Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa.
NB – Nowy Przekład. Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa, 1975.
BT – Biblia Tysiąclecia, wyd. III. Wydawnictwo Pallotinum, Poznań – Warszawa, 1980.
BP – Biblia Poznańska. Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań, 1973.
NTK – Nowy Testament, Przekład ks. S. Kowalskiego, Wydawnictwo PAX, Warszawa, 1957.
KJ – Biblia angielska, zwana Biblią Króla Jakuba (King James Bible, Authorized Version); przekład powszechnie używany w krajach anglojęzycznych, najczęściej cytowany przez Autora.
Leeser – Angielski przekład Starego Testamentu autorstwa rabina I. Leesera z 1855 r.
Emphatic Diaglott – Angielski przekład Nowego Testamentu Benjamina Wilsona.
W wykładzie IV i X, na wykresie wieków i w innych miejscach w poprzednich wydaniach używany był wyraz dyspensacja, który, jak się zdaje, nie znaczył wiele dla Czytelnika polskiego. Ponieważ wyraz ten nie jest znany w języku polskim, zastąpiono go wyrazami świat, epoka lub wiek, zależnie od znaczenia wynikającego z kontekstu.
Aby ukazać znaczenie angielskiej nazwy “the Christ”, która odnosi się do Chrystusa – Głowy i Ciała, pisane jest wielkimi literami słowo CHRYSTUS.
Przypisy wydawców oznaczone są numerami. Pozostałe, oznaczone gwiazdkami, poczynił Autor.
WYDAWCY,
NEW BRUNSWICK, NJ, 1992 r.
Przedmowa autora
AUTOR i wydawcy pragną publicznie wyrazić wdzięczność Bogu za łaskę, która pozwoliła im wydać ten Tom, i za rezultaty owej łaski – światło, radość, pokój i społeczność z Bogiem dla wielu zgłodniałych, spragnionych i zdezorientowanych dusz. Pierwsza edycja w obecnej formie miała miejsce w 1886 r. Od tego czasu szybko następowały po sobie kolejne wydania w dwudziestu różnych językach. Dotąd prawie pięć milionów egzemplarzy znalazło się w rękach ludzi na całym świecie.
Nie spodziewamy się, by wszystkie te egzemplarze zostały przeczytane, ale napływające stale listy upewniają nas, że ich treść wszędzie z wielką siłą oddziałuje na serca i umysły ludzkie. Tysiące ludzi pisze nam, że niniejsza książka wywarła na nich wielki wpływ, choć niektórzy z nich w ogóle nie wierzyli w Biblię jako Boskie objawienie dla ludzkości. Inni piszą, że byli ateistami lub bliscy ateizmu, gdyż nie znali przedtem prawdziwego Boga i Jego prawdziwego planu wieków, i nie byli w stanie pojąć, ocenić ani uczcić tego rodzaju nauk, jakie im zazwyczaj przedstawiano w różnych wyznaniach.
Przez ponad pięć lat poprzedzających pierwszą publikację tego tomu te same zagadnienia, przedstawione inaczej, prezentowaliśmy w książce pod innym tytułem. Książka ta nosiła tytuł “Pokarm dla myślących chrześcijan”. Różniła się ona od niniejszej publikacji tym, że przede wszystkim atakowała błąd, obalała go, a następnie wznosiła na jego miejsce gmach Prawdy. Ostatecznie przekonaliśmy się, że nie był to najlepszy sposób, gdyż niektóre osoby spłoszone obaleniem wyznawanych przez nie błędów zrezygnowały z dalszego czytania i tym samym nie dostrzegły piękna budowli Prawdy podanej w miejsce zburzonych błędów.
Niniejszy tom został napisany w oparciu o inne założenie. Przedstawia on Prawdę, pokazuje jej moc i piękno, a następnie wskazuje na potrzebę usunięcia błędu, który nie tylko jest zbędny, ale zupełnie bezużyteczny i bardzo szkodliwy. Tak więc Czytelnik BOSKIEGO PLANU WIEKÓW na każdym kroku doznaje wzmocnienia wiary, bardziej zbliża się do Pana i dlatego ufa, że znajduje się na właściwej drodze. Po dostrzeżeniu Prawdy coraz bardziej rozumie absurdalność błędów, ich bezwartościowość oraz szkodliwość, i z zadowoleniem z nich rezygnuje.
Ów wielki przeciwnik oczywiście nie kocha tego, co otwiera oczy ludu Bożego, powiększa cześć dla Boskiej Księgi czy też narusza poleganie na wierzeniach ludzkich. Dlatego ten wielki przeciwnik, jak moglibyśmy się spodziewać, pozostaje w silnej opozycji do niniejszej książki. Niewielu zdaje sobie sprawę z mocy i chytrości Szatana. Niewielu uświadamia sobie znaczenie słów apostoła, odnoszących się do księcia ciemności, który zmienia się w sługę światła, by zwalczać Prawdę i niszczyć jej wpływ. Niewielu wie, iż chytry przeciwnik usiłuje użyć najlepszych, najenergiczniejszych, najbardziej wpływowych jednostek spośród ludu Bożego, aby powstrzymać świecenie światła i utrzymywać Boski plan wieków z daleka od ludzi.
Niewielu zdaje sobie sprawę z faktu, że od czasu, gdy zaczęto ustalać dogmaty różnych wyznań wiary, od 325 r.n.e., praktycznie w ogóle nie studiowano Biblii przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt lat. Niewielu wie, że w tym czasie owe kreda przykuwały uwagę milionów umysłów, nakładając na nie pęta straszliwych błędów i przesłaniając im Boski charakter – mądrość, sprawiedliwość, miłość i moc. Niewielu wie, że od czasów Reformacji, gdy Biblia zaczęła powracać do rąk ludu, reformatorzy, zwiedzeni mimo dobrych intencji, zostali oślepieni i ograniczeni przez błędy przeszłości. Z kolei oni sami służyli błędom, a także innych trzymali w ciemności. Niewielu rozumie, że prawdziwe studiowanie Biblii, jakie było praktykowane we wczesnym kościele w czasach apostołów, dopiero teraz zostało przywrócone badaczom Biblii.
We wcześniejszej edycji tom ten nosił tytuł “Millenial Dawn” (Brzask Tysiąclecia). Zauważyliśmy jednak, iż wprowadziło to wielu w błąd. Rozumiano bowiem, że jest to jakaś powieść. Aby nie było nieporozumień i aby nikt nie kupował tej książki pod wpływem takiego złudzenia, daliśmy jej tytuł, później przyjęty dla niniejszej serii, “Wykłady Pisma Świętego”. W ten sposób nikt nie zrozumie go opacznie.
Wielu zadawało nam pytanie, dlaczego nie ma tych książek w księgarniach. Odpowiadamy, że chociaż właściciele księgarń chcieliby je sprzedawać, to jednak pewne nadgorliwe osoby nie chcą zezwolić na ich sprzedaż, grożąc bojkotem. W pierwszej chwili wydawało się, że jest to wielka klęska, tak jakby zezwolono przeciwnikowi na przeszkodzenie w szerzeniu Prawdy. Bóg jednak łaskawie nadzorował te sprawy. I tak prawdopodobnie żadna inna książka nie ma tak dużego nakładu i tak szerokiego popytu, jak niniejszy tom. Ci, którzy na skutek uprzedzenia odmawiali czytania tej książki i walczyli przeciwko niej, czynili to, ponieważ uwierzyli fałszywym pogłoskom oraz błędnym opiniom.
Wiele egzemplarzy tej książki zostało spalonych przez ludzi, którzy nigdy jej nie przeczytali, lecz znajdowali się pod wpływem niepoprawnych interpretacji. W taki właśnie sposób traktowano w wiekach ciemnoty naśladowców Jezusa, którzy ginęli męczeńską śmiercią. Podobnie Jezusowi zadawali cierpienia ci, którzy Jego samego ani Jego nauk nie rozumieli. Św. Piotr niedwuznacznie oświadcza: “A teraz, bracia, wiem, że w nieświadomości działaliście, jak i wasi przełożeni” (Dz. Ap. 3:17 NB), “bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwały ukrzyżowali” (1 Kor. 2:8 NB).
O ile wrogowie tej książki byli pełni goryczy, niesprawiedliwości i nieprawdy, o tyle jej przyjaciele – pełni entuzjazmu i gorliwości. Miliony egzemplarzy niniejszej książki znajdujące się w rękach Czytelników, zostały rozkolportowane przez jej przyjaciół, którzy z miłości do Prawdy poświęcili swój czas i energię w celu jej szerokiego rozpowszechnienia. W chwili pisania tych słów wiemy, że około sześciuset chrześcijan z rożnych sfer “opuściło wszystko”, opuściło swoje ziemskie sprawy, porzuciło powołania i ambicje tylko po to, by móc sławić Pana i błogosławić Jego zgłodniałych Prawdy świętych poprzez dostarczanie im tej książki. Są to lekarze, nauczyciele, pielęgniarki, pastorzy, fryzjerzy, mechanicy, ludzie wszelkich zawodów, których serca zostały napełnione Boską miłością, którzy sercom i umysłom innych pragną przekazać to błogosławieństwo.
Książki te sprzedaje się po niskich cenach, a kolporterzy, którzy je roznoszą, zarabiają zaledwie na pokrycie swoich wydatków. A jednak radują się, tym bardziej wtedy, gdy odczuwają niedostatek i są uznawani za godnych ponoszenia cierpień i niewygód dla sprawy Pańskiej, Prawdy i braci. Dobre dzieło rozwija się, poselstwo o życiu w Chrystusie przechodzi z rąk do rąk. Obecny nakład tego Tomu jest ogromny. Niech błogosławieństwo, jakie wyniknie z tej publikacji będzie równie wielkie jak do tej pory. Autor i wydawcy nie mogą pragnąć więcej.
Z najlepszymi życzeniami dla wszystkich Czytelników,
Wasz sługa w Panu,
CHARLES T. RUSSELL
Brooklyn, N.Y., 1 października 1916 roku.
Wykład I – Noc grzechu na ziemi zakończy się porankiem radości
Noc płaczu i poranek radości – Dwie metody poszukiwania Prawdy – Metoda zastosowana w niniejszym dziele – Zasięg jego tematyki – Różnica między pełnym czci studiowaniem Pisma Świętego a niebezpiecznym zwyczajem spekulowania – Cel proroctw – Teraźniejszy religijny stan świata rozpatrywany z dwóch punktów widzenia – Ciemności egipskie – Tęcza obietnicy – Ścieżka sprawiedliwego prowadzi naprzód – Przyczyna wielkiego odstępstwa – Reformacja – Ta sama przyczyna znowu stoi na drodze prawdziwego postępu – Doskonałość poznania nie jest kwestią przeszłości, lecz przyszłości.
TYTUŁ serii wykładów prezentowanych w niniejszej książce – BOSKI PLAN WIEKÓW – wskazuje na postęp w układzie spraw Boskich, uporządkowanych i przewidzianych przez Boga. Sądzimy, iż nauki Boskiego objawienia okażą się piękne i harmonijne, gdy analizować je będziemy z tego, a nie innego punktu widzenia. Okres dozwolenia grzechu, który jest dla ludzkości ciemną nocą, nigdy nie zostanie zapomniany. Ale dzień Boskiej sprawiedliwości i łaski, który ma być ustanowiony przez Mesjasza więcej niż zrekompensuje straszliwą noc płaczu, narzekania, bólu, choroby i śmierci, w której wzdychające stworzenie tak długo przebywa. Mesjasz, jako Słońce Sprawiedliwości, powstanie i w pełni rozświeci się we wszystkim i nad wszystkim, przynosząc uzdrowienie i błogosławieństwo. “Z wieczora bywa płacz, ale z PORANKU wesele” (Ps. 30:6 BG).
Wszelkie stworzenie wzdychając i trudząc się w bólu niejako instynktownie oczekuje, tęskni i pokłada nadzieję w DNIU, który nazywa Złotym Wiekiem. Ludzie ciągle szukają go po omacku, ponieważ nie znają wielkich, chwalebnych celów Jahwe. Jednak ich najśmielsze wyobrażenia o takim wieku nie dorównają rzeczywistości, jaka wówczas zaistnieje. Wielki Stworzyciel przygotowuje “ucztę z rzeczy tłustych”, która zadziwi wszystkie Jego stworzenia i wielce przewyższy to, o co mogłyby one, kierując się rozsądkiem, prosić lub oczekiwać. Tym swoim zaciekawionym stworzeniom, spoglądającym na długość, szerokość, wysokość i głębokość miłości Bożej, przekraczającej wszelkie oczekiwania, wyjaśnia On: “Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan. Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze” – Izaj. 55:8, 9 NB.
W niniejszej pracy będziemy się starali – ufamy, że z powodzeniem – przedstawić zainteresowanemu i nieuprzedzonemu Czytelnikowi plan Boży, odnoszący się do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości oraz wyjaśniający postępowanie Boga w tym czasie, w sposób piękniejszy, bardziej harmonijny i sensowny, niż powszechnie jest rozumiany. Z całą stanowczością zaprzeczamy jednak jakoby miał to być wynik szczególnej mądrości albo wyjątkowych zdolności autora. W świtającym obecnie Dniu Tysiąclecia ujawnia to wszystko Słońce Sprawiedliwości, które odkrywa owe rzeczy jako “teraźniejszą Prawdę”, która w obecnym czasie ma być oceniona przez ludzi szczerych – o czystych sercach.
Ponieważ szerzy się sceptycyzm, podstawa prawdziwej religii i zarazem podstawa Prawdy często jest kwestionowana nawet przez ludzi szczerych. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby tę podstawę, Słowo Boże, na której powinna się opierać wszelka wiara, ukazać w stopniu wystarczającym do wzbudzenia zaufania i pewności względem jego świadectwa, nawet u niewierzącego. Staraliśmy się to wyjaśnić odwołując się do rozumu i w sposób, który rozum mógłby uznać za podstawę. Następnie staraliśmy
się budować na tej podstawie nauki Pisma Świętego w taki sposób, aby, o ile to możliwe, czysto ludzki osąd mógł zbadać i zrozumieć różne aspekty owej podstawy w świetle najściślejszych zasad sprawiedliwości, które tenże osąd może nakazać.
Niniejszą pracę publikuje się z wiarą, że Pismo Święte objawia logiczny i harmonijny plan, który, gdy się go zrozumie, musi wydać się słusznym każdemu uświęconemu sumieniu. Publikujemy ją też w nadziei udzielenia pomocy badaczom Słowa Bożego przez podanie pewnych myśli pozostających w zgodzie z sobą i z natchnionym Słowem. Ci wszyscy, którzy traktują Biblię jako objawienie Boskiego planu, a do tych się szczególnie zwracamy, zgodzą się niewątpliwie ze zdaniem, że jeśli jest ona natchniona przez Boga, to jej nauki jako całość muszą ujawniać plan harmonijny i logiczny sam w sobie, a także zgodny z charakterem Boskiego Autora. Naszym celem, jako poszukiwaczy Prawdy, powinno być osiągnięcie poznania zupełnego, całkowicie spójnego Boskiego planu. Jako dzieci Boże osiągnięcia tego celu możemy się słusznie spodziewać, zgodnie z daną obietnicą, iż duch Prawdy wprowadzi nas we wszelką Prawdę – Jan 16:13.
Jako szukający Prawdy mamy do wyboru dwie metody jej poznania. Jedna polega na czynieniu poszukiwań pośród wszystkich poglądów oferowanych przez rozmaite grupy religijne i wyławianiu z każdej tych elementów, które uznamy za prawdę. Byłaby to praca bez końca. Trudności, jakie napotkalibyśmy posługując się tą metodą, wynikałyby z naszego wypaczonego i tendencyjnego osądu lub różnorodnych uprzedzeń – a kto im nie podlega? Otóż trudności te uniemożliwiłyby poprawną selekcję i moglibyśmy wybrać błąd, a odrzucić Prawdę. Ponadto, gdybyśmy przyjęli tę metodę, dużo byśmy stracili, ponieważ Prawda wzmaga się jak światłość jasna, która im dalej tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego, przyświecając tym, którzy jej poszukują i chodzą w jej świetle. Tymczasem rozmaite kreda licznych religii są ustalone i niezmienne, takie, jakie były wtedy, kiedy powstawały wiele stuleci temu. Różne te wyznania wiary muszą zawierać wiele błędów,
ponieważ każde z nich różni się znacznie od pozostałych. Ta metoda doprowadziłaby do labiryntu dezorientacji i zamętu. Druga metoda polega na pozbyciu się wszelkich uprzedzeń i pamiętaniu o tym, iż nikt obecnie nie może się dowiedzieć więcej o planach Boga, niż On objawił w swoim Słowie, i o tym, że objawił je cichym i pokornego serca. Jedynie w takim duchu możemy gorliwie i szczerze starać się o kierownictwo i wskazówki Słowa, a ów wielki Autor będzie nas prowadził do zrozumienia – w miarę nastawania właściwego na zrozumienie czasu – poprzez nasze korzystanie z różnych pomocy dostarczonych przez Niego. Por. Efez. 4:11-16.
Książka ta jest właśnie przeznaczona jako pomoc dla takich badaczy. Da się zauważyć, że powołuje się wyłącznie na Pismo Święte, uwzględniając historię świecką o tyle, o ile może ona potwierdzić wypełnienie się oświadczeń Pisma Świętego. Do świadectwa współczesnych teologów nie przykładano żadnej wagi, a dowody tak zwanych ojców kościoła pominięto. Wielu z nich dawało świadectwo zgodne z opiniami tu wyrażonymi. Uważamy jednak, iż błędne jest powszechne przekonanie doby dzisiejszej i przeszłości polegające na wierzeniu w pewne doktryny, dlatego że inni, do których mamy zaufanie, w nie wierzyli. Jest to wyraźny powód wielu błędów, w które wielu zacnych ludzi uwierzyło, i których nauczało z czystym sumieniem (Dz. Ap. 26:9). Poszukiwacze Prawdy powinni opróżnić swe naczynia z błotnistych wód tradycji i napełnić je u źródła Prawdy, czyli Słowa Bożego. Nie należy przywiązywać wagi do jakiejkolwiek nauki religijnej, jeśli nie prowadzi ona poszukującego Prawdy do owego źródła.
Dzieło, które wydajemy, jest za mało obszerne nawet wówczas, gdy pragnie się jedynie ogólnie i pospiesznie zbadać całą Biblię. Zdając sobie jednak sprawę z pośpiechu naszych czasów, staraliśmy się ująć przedmiot tak zwięźle, jak na to pozwalała jego ważność.
Zainteresowanemu badaczowi chcielibyśmy powiedzieć, że bezużytecznym byłoby pobieżne jedynie przeczytanie tej książki z nadzieją dostrzeżenia w niej mocy i harmonii prezentowanego
planu i dowodów Pisma Świętego. Staraliśmy się od początku do końca przedstawić różne fragmenty Prawdy, nie tylko w języku, lecz także w porządku, jaki pozwoliłby wszystkim grupom Czytelników jasno zrozumieć wykładany przedmiot i ogólny plan. Jeżeli każda dziedzina nauki, aby ją móc ocenić, wymaga gruntownych i systematycznych studiów, tym bardziej wymaga ich nauka o Boskim objawieniu. W odniesieniu do niniejszej książki takie starania są podwójnie konieczne. Jest ona bowiem nie tylko rozprawą na temat Prawd Boskiego objawienia, lecz dodatkowo badaniem tego przedmiotu z zupełnie innego, o ile wiemy, punktu widzenia niż w jakimkolwiek innym dziele. Nie uważamy za niewłaściwe poruszenie licznych tematów zazwyczaj pomijanych przez chrześcijan, takich jak przyjście naszego Pana czy proroctwa i symbolika Starego i Nowego Testamentu. Nie powinno się przedstawiać ani akceptować żadnego systemu teologicznego, który nie zwraca uwagi na najznaczniejsze zagadnienia nauki Pisma Świętego lub je pomija. Tym niemniej mamy nadzieję, iż Czytelnik dostrzeże różnicę między poważnym, rzeczowym, pełnym czci badaniem proroctw i innych ksiąg Pisma Świętego w świetle faktów historycznych już zaistniałych, badaniem w celu uzyskania wniosków, jakie może przyjąć uświęcony zdrowy rozsądek, a pospolitą praktyką ogólnikowej spekulacji, która zastosowana w odniesieniu do Boskich proroctw bardzo łatwo puszcza wodze fantazji i urojeń. Kto popada w ten zły nawyk, ten staje się zazwyczaj “prorokiem” (?) zamiast badaczem proroctw. Nie ma pracy szlachetniejszej i bardziej uszlachetniającej niż pełne czci studiowanie objawionych celów Boga, “rzeczy, w które sami aniołowie wejrzeć pragną” (1 Piotra 1:12 NB). Mądrość Boża dostarczyła proroctw traktujących o przyszłości i oświadczeń odnoszących się do teraźniejszości oraz przeszłości. Fakt ten sam przez się jest ze strony Jahwe naganą za głupotę tych Jego dzieci, które usprawiedliwiając swą niewiedzę i zaniedbanie w badaniu Jego Słowa, mówią: “Wystarczy piąty rozdział Mateusza, aby każdy człowiek mógł być zbawiony”.
Nie powinniśmy też sądzić, że proroctwa dane były jedynie po to, by zaspokoić ciekawość względem przyszłości. Celem proroctw jest zaznajomienie poświęconego dziecka Bożego z planami Ojca i tym samym pozyskanie jego zainteresowania oraz sympatii dla tych planów oraz umożliwienie mu obserwowania zarówno teraźniejszości, jak i przyszłości z Boskiego punktu widzenia. Zainteresowane więc dziełem Pańskim dziecko Boże może służyć duchem i zrozumieniem, nie tylko jako sługa, lecz także jako dziecko i dziedzic. Objawiając takim osobom to, co nastąpi, proroctwo przeciwdziała obecnym złym wpływom. Skutkiem starannego badania nie może być nic innego, jak wzmocnienie wiary i pobudzenie do świętości.
Każdy wrażliwy umysł, oszukiwany przez świat pogrążony w niewiedzy o Bożym planie uzdrowienia go z grzechu, przez świat znajdujący się pod wpływem fałszywego przekonania, że nominalny kościół w swym obecnym stanie jest jedynym pośrednikiem w osiąganiu tego celu, po głoszeniu Ewangelii przez prawie dziewiętnaście stuleci, powinien zostać pobudzony do wątpliwości. A takich wątpliwości nie przezwycięża się łatwo bez pomocy Prawdy. W rzeczywistości dla każdego myślącego obserwatora jedna z dwóch rzeczy musi być oczywista: albo kościół popełnił wielki błąd, sądząc, że w tym wieku oraz w obecnym stanie jego zadaniem jest nawrócenie świata, albo plan Boga jest nieudanym przedsięwzięciem. Wobec takiej alternatywy, co przyjmujemy za Prawdę? Wielu przyjęło, i bez wątpienia wielu jeszcze przyjmie pogląd drugi, powiększając tym samym otwarcie bądź skrycie szeregi niedowiarstwa. Jednym z celów niniejszej książki jest pomoc dla tych, którzy upadają w ten sposób, uczciwie się do tego przyznając.
Na stronie 16 przedstawiamy tablicę opublikowaną w Londynie przez Londyńskie Towarzystwo Misyjne, a następnie w Stanach Zjednoczonych przez Prezbiteriańską Radę Misyjną Kobiet, pod nagłówkiem: “Milczące wezwanie w imieniu zagranicznych misji”. Owa tablica przedstawia smutny obraz ciemnoty i nieznajomości jedynego imienia danego pod niebem ludziom,
przez które mogą być zbawieni.
The Watchman, gazeta chicagowska organizacji Y.M.C.A.[1], opublikowała ten sam diagram i tak go skomentowała:
“Wyobrażenia niektórych o duchowym stanie świata są bardzo mgliste i niesprecyzowane. Słyszymy o chlubnym dziele przebudzenia w kraju i za granicą, o niedawnych wysiłkach misyjnych, o tym, jak jeden kraj po drugim otwiera się na przyjęcie Ewangelii, i o wielkich kwotach pieniężnych poświęconych na jej rozpowszechnianie. I zdaje się, iż czynione są odpowiednie wysiłki w celu ewangelizowania narodów ziemi. Obecnie[2] ludność świata oblicza się na 1 424 000 000.Jednak studiując diagram, zauważamy, że więcej niż połowę, prawie dwie trzecie ludności stanowią zupełni poganie, a pozostali są w większości naśladowcami Mahometa bądź członkami wielkich odstępczych kościołów, których religia jest praktycznie schrystianizowanym bałwochwalstwem. O tych kościołach prawie nie można powiedzieć, że są wierne Ewangelii Chrystusowej i nauczają jej. Nawet gdy chodzi o sto szesnaście milionów nominalnych protestantów, to musimy pamiętać, jak wielka ich liczba w Niemczech, Anglii i Stanach Zjednoczonych popadła w niewiarę, w ciemność głębszą niż pogaństwo, jeśli to możliwe. Wielu zostało zaślepionych przez różne przesądy lub skrajną niewiedzę. Tak więc gdy osiem milionów Żydów wciąż odrzuca Jezusa z Nazaretu, i kiedy więcej niż trzysta milionów tych, którzy noszą Jego imię, odstąpiło od Jego nauk, sto siedemdziesiąt milionów innych kłania się Mahometowi, a większość pozostałych ludzi do dnia dzisiejszego czci rzeczy martwe, swoich przodków, nieżyjących bohaterów lub samego diabła. Wszyscy na różne sposoby czczą stworzenia i służą im zamiast Stworzycielowi, który jest na wieki błogosławionym Bogiem wszystkich. Czy to nie wystarcza, by zasmucić serca myślących chrześcijan?”
Naprawdę smutny to obraz. I choć odcienie diagramu pokazują różnice między poganami, Mahometanami i Żydami, wszyscy oni pozostają w zupełnej nieświadomości odnośnie Chrystusa. Niektórzy w pierwszej chwili mogliby przypuścić, że wyrażony tu pogląd na temat liczby chrześcijan na świecie jest zbyt ciemny i raczej przesadzony, my jednak uważamy inaczej.
Tablica
Ukazująca podział ludzkości pod względem wyznawanej religii
Poganie | Mahometanie | Żydzi | Rzymsko-katolicy | Grecko-katolicy | Protestanci |
---|---|---|---|---|---|
856 mln | 170 mln | 8 mln | 190 mln | 84 mln | 116 mln |
Przedstawia on nominalne chrześcijaństwo w możliwie najjaśniejszych kolorach. Na przykład owe sto szesnaście milionów zanotowane jako protestanci, daleko przewyższa prawdziwą ich liczbę. Zdaje się, że cyfra szesnastu milionów lepiej określiłaby liczbę aktywnych dorosłych członków kościoła, a przyjęcie jednego miliona byłoby, obawiamy się, zbyt wygórowaną liczbą dla “Maluczkiego Stadka”, owych “uświęconych w Chrystusie Jezusie”, “którzy nie według ciała chodzą, ale według ducha”. Należy pamiętać, że znaczną część liczby członków kościoła stanowią dzieci i niemowlęta, zawsze brane pod uwagę przy obliczeniach. Dotyczy to szczególnie wielu krajów europejskich, gdzie dzieci są uważane za członków kościoła już od niemowlęctwa.
Choć prezentowany obraz wydaje się ciemny, nie jest on najciemniejszym z obrazów przedstawiających upadłą ludzkość. Powyższa tablica wyobraża jedynie obecne pokolenie. Gdy zastanowimy się nad tym, że w ciągu sześciu tysięcy lat żyły na powierzchni ziemi i przeminęły ogromne rzesze ludzi, z których prawie wszyscy byli pogrążeni w takiej samej nieświadomości i w grzechu, jakże ciemny staje się ten obraz! Rozpatrywany z powszechnego punktu widzenia jest w istocie straszny.
Różne wyznania naszych czasów uczą, że owe miliardy ludzi, nieświadome jedynego imienia pod niebem, przez które możemy być zbawieni, znajdują się na prostej drodze wiodącej do wiecznych mąk. Uczą też, że wszystkich ze stu szesnastu milionów protestantów, z wyjątkiem może kilku świętych, czeka ten sam los. Nic więc dziwnego, że ci, którzy wierzą w takie straszne rzeczy o planach i celach Jahwe, są gorliwi w popieraniu przedsięwzięć misyjnych. Dziwi tylko fakt, że wobec tego nie są oni bliscy rozpaczy. Taka bowiem wiara i takie wnioski pozbawiłyby życie każdej przyjemności i pogrążyłyby w mroku każdy jasny obraz natury.
Aby potwierdzić, że nie przedstawiliśmy fałszywie “ortodoksyjnych” poglądów na temat losu pogan, zacytujmy fragment ze wspomnianej już broszury pt. “Milczące wezwanie
w imieniu zagranicznych misji”, w której została opublikowana przedstawiona tablica. Końcowe zdanie brzmi: “Głoście Ewangelię wielkim rzeszom ludzkim za granicą – miliardowi dusz, umierających w rozpaczy bez Chrystusa w liczbie stu tysięcy osób dziennie”.
Choć ta perspektywa z punktu widzenia ludzkich wyznań jest przygnębiająca, Pismo Święte ukazuje pogodniejszy obraz, a jego przedstawienie jest celem niniejszej książki. Pouczeni Słowem nie uwierzymy więcej, że Boski plan zbawienia jest takim nieudanym pomysłem lub by takim miał się okazać. Zakłopotane dziecko Boże z ulgą dostrzeże, iż prorok Izajasz przepowiada taki właśnie stan rzeczy i jego poprawę, mówiąc: “Bo oto ciemność okrywa ziemię i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a jego chwała ukaże się nad tobą. I pójdą narody (poganie) do twojej światłości” (Izaj. 60:2, 3 NB). W zacytowanym proroctwie ciemność rozświetlona jest tęczą obietnicy: “I pójdą narody [wszelkie narody żyjące na ziemi] do twojej światłości”.
Przyczyny niedoli i ciemności trwających na świecie oraz znikomy rozwój Prawdy przez wieki stanowiły dla Kościoła tajemnicę. Świat zna i odczuwa swój stan. Ciemność owa jest równie namacalna, jak ta, która spowiła Egipt. Na potwierdzenie tego przytoczmy punkt widzenia zawarty w poniższym wierszu zamieszczonym w jednej z gazet filadelfijskich. Zwątpienie i przygnębienie, pogłębione przez sprzeczności między różnymi wyznaniami, nie zniknęły z umysłu autora, rozproszone przez promienie Boskiej Prawdy pochodzącej bezpośrednio ze Słowa Bożego:
Życie! Ta tajemnica! Któż powie bez kpiny,
Co za pożytek ma Bóg z owej nędznej gliny?
Jego ręka genialna, lepszych tworzyw warta,
Uformowała ciało – w nim rozum i dusza, i wola uparta:
Zrodzone, by umrzeć; śmierć – nieuniknione przeznaczenie;
Dokąd, ach, dokąd szybko ucieka życiodajne tchnienie?
Nikt z rzeszy tej, tak licznej i wielkiej,
Kto żył i umarł, i cierpiał zło wielkie,
Nigdy nie wrócił Boże wyjawić zamiary
I odkryć przyszłość skrytą, ten cel naszej wiary.
Niech z naszej drogi znikną złej niewiedzy cienie,
Błagamy Boże! Światła daj nowe promienie;
Niech jasne zrozumienie zastąpi nam wiarę,
Niech światłość jasna szybko nocy zwalczy marę,
Zwątpienie nasze, drżący strach i niepokoje,
Myśli, co przesłaniają wszelkie dary Twoje.
Ów lotny umysł, który prawd z odwagą szuka,
Więcej do drzwi sekciarskich szkół już nie zapuka,
Bo odrzuca dogmaty, co dniem naszym rządzą,
I spętawszy rozsądek, w mroku swych spraw błądzą.
Staramy się, O, Panie, poznać Twą istotę,
Nasze miejsce przy Tobie, cząstkę którą potem,
Przyjdzie nam spełnić w wielkim dziele planu Twego,
Gdzie spotyka się Stwórca i człowiek – twór Jego.
Podnieś zasłonę, która wzrok zaciemnia, Panie,
Rozkaż raz jeszcze światu: “Niech się światłość stanie”
I objaw, Panie, wielki sekret tronu Twego,
Bo w ciemności szukamy – błądząc – nieznanego.
Na to odpowiadamy:
Tajemnica odkryta – wnet powie bez kpiny,
Jaką radość ma Pan Bóg z owej nędznej gliny,
W którą ręka genialna, godna lepszych tworzyw
Umysł i wolę wlała – wierny obraz Boży.
Z śmierci drugie zrodzenie wyzwoli nas z lochu
I złamie wyrok, że ma “wrócić proch do prochu”.
Bo Ten Jedyny z ludu zastępów wielkiego,
Który żył, zmarł i doznał cierpienia wszelkiego,
On to powstając Boski potwierdził nam plan
Tę przyszłość, jaką dla nas gotuje nasz Pan.
Jego słowo usuwa złej niewiedzy cienie
I światłości odkrywa wspaniałe promienie,
Tak jak widzenie pewne, lecz dane przez wiarę;
Światłość ta szybko nocy już rozprasza marę,
Zwątpienie nasze, drżący strach i niepokoje,
Myśli, co przesłaniają wszelkie dary Twoje.
Ten lotny umysł, który prawd z odwagą szuka,
Więcej do drzwi sekciarskich szkół już nie zapuka,
Bo odrzuca dogmaty, co dniem naszym rządzą
I spętawszy rozsądek, w mroku swych spraw błądzą,
Możemy teraz, Panie, poznać Twą istotę,
Nasze miejsce przy Tobie, cząstkę, którą potem
Przyjdzie nam spełnić w wielkim dziele planu Twego,
Gdzie spotyka się Stwórca i człowiek – twór Jego.
Podnosi się zasłona, odkrywa w całości
Przed tymi, którzy kroczą w niebiańskiej światłości,
Chwalebną tajemnicę Najwyższego tronu,
Dziś jawną, lecz przez wieki nie znaną nikomu.
Takie właśnie błogosławieństwo spływa na świat przez uwidacznianie się Boskiego celu i otwieranie się Słowa Bożego. Wierzymy, że niniejsza praca jest częścią tego błogosławieństwa i objawienia.
Każdy, kto zechce zrezygnować ze wszystkich ludzkich spekulacji, a czas poświęcić na badanie Pisma Świętego, nie wyłączając rozumowania, do którego Bóg nas zachęca (Izaj. 1:18)[3], niewątpliwie dojdzie do wniosku, że na niebiosach rozciąga się błogosławiona tęcza obietnicy. Błędne jest mniemanie, że osoby nie posiadające wiary i wynikającego z niej usprawiedliwienia, mogą jasno zrozumieć Prawdę. Prawda nie jest dla takich. Psalmista bowiem mówi: “Światłości (Prawdy) nasiano sprawiedliwemu” (Ps. 97:11 BG). Dziecko Boże ma pochodnię, której światło w wielkim stopniu rozprasza ciemność na drodze. “Słowo twe jest pochodnią nogom moim, a światłością ścieżce mojej” (Ps. 119:105 BG). Ale ta ścieżka jest jedynie “ścieżką sprawiedliwych”, która “jako światłość jasna (...) im dalej tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego” (Przyp. 4:18 BG). Nikt nie jest rzeczywiście sprawiedliwy: “Nie ma ani jednego sprawiedliwego” (Rzym. 3:10 NB). Ci, których dotyczą te słowa psalmu, są “usprawiedliwieni z wiary”. Jedynie oni cieszą się przywilejem chodzenia drogą, na której światło coraz jaśniej świeci, aby mogli dostrzec nie tylko obecne wypełnianie
się planu Boga, lecz także to, co nastąpi później. Chociaż prawdą jest, że ścieżka każdego wierzącego jest oświetlona, to jednak szczególne zastosowanie powyższego oświadczenia odnosi się do sprawiedliwych (usprawiedliwionych) jako klasy. Patriarchowie, prorocy, apostołowie i święci przeszłości i teraźniejszości kroczyli we wzrastającym świetle tej ścieżki. Światło to będzie się dalej wzmagać, poza teraźniejszość – “aż do dnia doskonałego”. Jest to jedna ciągła ścieżka i jedno nieprzerwanie świecące i wzmagające się światło Boskiego świadectwa, rozjaśniające się w miarę nastawania właściwego czasu.
A więc “radujcie się sprawiedliwi w Panu”, oczekując wypełnienia się tej obietnicy. Wielu ma jednak tak słabą wiarę, że nie szuka więcej światła. Z powodu niewierności i obojętności Bóg dozwala im pozostawać w mroku, choć mogliby chodzić w coraz większym świetle.
Duch Boży dany Kościołowi po to, aby wprowadzał jego członków w Prawdę, weźmie z rzeczy zapisanych i ukaże je nam. Nie potrzebujemy niczego, co nie jest zapisane, bowiem Pismo Święte może uczynić nas mądrymi ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa – 2 Tym. 3:15.
Choć ciągle jeszcze jest prawdą, że “ciemność okrywa ziemię i mrok narody”, to jednak świat nie pozostanie na zawsze w tych warunkach. Mamy zapewnienie, iż “przychodzi poranek” (Izaj. 21:12 BT). I jak Bóg sprawia, że naturalne słońce świeci nad sprawiedliwymi i niesprawiedliwymi, tak i w Dniu Tysiąclecia Słońce Sprawiedliwości będzie świecić dla korzyści całego świata i ono “ujawni to, co ukryte w ciemności” (1 Kor. 4:5 NB). Ono też rozproszy szkodliwe opary zła, przynosząc życie, zdrowie, pokój i radość.
Spoglądając w przeszłość zauważamy, że światło i wówczas świeciło, ale słabo. Niewyraźne i niezrozumiałe były obietnice dawnych wieków. Dane Abrahamowi i innym a figuralnie przedstawione w Zakonie oraz ceremoniach cielesnego Izraela,
były jedynie cieniami i dawały mgliste pojęcie o wspaniałych i chwalebnych zamysłach Boga. W czasach Jezusa światło się wzmogło i przybrało na sile. Oczekiwano wtedy, że Bóg ześle wyzwoliciela, który wybawi Izrael od jego nieprzyjaciół, uczyni go najważniejszym narodem, a następnie użyje za swego przedstawiciela w dziele błogosławienia wszystkich narodów. Wymagania danej temu narodowi oferty dziedzictwa w Królestwie Bożym były tak odmienne od jego dotychczasowych oczekiwań, perspektywy osiągnięcia wielkości klasy wybieranej, analizowane z zewnętrznego, ludzkiego punktu widzenia, były tak nieprawdopodobne, że wszyscy z wyjątkiem niewielu byli ślepi na ogłaszane poselstwo. Zaślepienie i wrogość wobec głoszonego poselstwa wzrosły, gdy w procesie realizacji Boskiego planu nastał czas właściwy na rozszerzanie poselstwa i zaproszenie do uczestnictwa w obiecanym Królestwie każdego stworzenia pod niebem, które przez postęp w wierze zostanie uznane za dziecko wiernego Abrahama oraz za dziedzica uczynionej mu obietnicy.
A kiedy po dniu Pięćdziesiątnicy Ewangelia, której nauczał Jezus, stała się zrozumiała, Kościół dostrzegł, iż błogosławieństwa dla świata miały mieć charakter trwały, a wypełnienie tego celu wymagało, by owo Królestwo było duchowe i składało się z prawdziwych Izraelitów, “Maluczkiego Stadka”, wybranych zarówno z Żydów, jak i z pogan, wywyższonych do duchowej natury i mocy. Czytamy zatem, że Jezus żywot i nieśmiertelność na jaśnię wywiódł przez Ewangelię (2 Tym. 1:10). Od czasów Jezusa mamy więcej światła, co zresztą Pan przepowiedział, mówiąc: “Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę (...) i co ma przyjść, wam oznajmi” (Jan 16:12, 13 NB).
Gdy jednak zasnęli apostołowie, większość członków Kościoła zaczęła zaniedbywać tę pochodnię i zwracać się do ludzkich nauczycieli
z prośbą o kierownictwo. Nauczyciele owi, nadęci i pyszni, przywłaszczyli sobie tytuły i urzędy i zaczęli panować nad dziedzictwem Bożym. Następnie stopniowo rozwinęła się specjalna klasa zwana “duchowieństwem”, która uważała siebie, i była uważana przez innych za właściwych przewodników w sprawach wiary i praktyki, obok Słowa Bożego. I tak z biegiem czasu, wskutek nienależnego szacunku dla omylnych ludzi, i lekceważenia Słowa nieomylnego Boga, rozwinął się wielki system papieski. Następstwa lekceważenia Prawdy były bardzo poważne. Jak powszechnie wiadomo, zarówno kościół, jak i świat cywilizowany, zostały prawie zupełnie zniewolone przez ów system i nakłonione do oddawania czci tradycji i wyznaniom ludzkim. Dopiero Reformacja – ów wielki ruch i błogosławiony – wyzwoliła świat z tej niewoli i odzyskała dostęp do Biblii. Bóg wzbudził odważnych obrońców swojego Słowa. Należeli do nich Luter, Zwingli, Melachton, Wiklif, Knox, i inni. Zwrócili oni uwagę na fakt odrzucenia Biblii przez papiestwo i zastąpienie jej dekretami i dogmatami kościoła. Wytknęli też kilka błędnych nauk i praktyk, dowodząc, iż wywodziły się one z tradycji, były sprzeczne z prawdą i niezgodne ze Słowem Bożym. Reformatorzy i ich zwolennicy zostali nazwani protestantami, gdyż zaprotestowali przeciwko papiestwu i twierdzili, że Słowo Boże jest jedyną poprawną regułą wiary i praktyki. Wiele wiernych dusz w dniach Reformacji kroczyło w światłości, jaka wówczas świeciła. Ale od tamtych czasów protestanci zrobili niewielki postęp, bo zamiast chodzić w światłości, zgromadzili się wokół swoich ulubionych wodzów, nie pragnąc zrozumieć więcej niż owi wodzowie. Z niewielką miarą Prawdy, a z wielką ilością błędów wyniesionych z kościoła – “matki”, zakreślili granice postępu na drodze Prawdy, otaczając się murem. Większość chrześcijan zabobonnie czci wyznania wiary sformułowane w ten sposób, sądząc, że o Boskim planie nie
można dowiedzieć się więcej niż wiedzieli reformatorzy.
To błędne przekonanie kosztowało wiele, ponieważ mimo odzyskania wówczas z rumowiska błędów niektórych ważnych prawd, wciąż przecież istnieją pewne prawdy, prawdy na czasie, stale odkrywane, których jednak ci chrześcijanie są pozbawieni z powodu wyznaniowych ograniczeń. Zilustrujmy to na konkretnym przykładzie. W czasach Noego prawdą, wymagającą wiary ze strony osób chcących wtedy kroczyć w światłości, było to, że nastanie potop, o czym ani Adam, ani inni ludzie nie wiedzieli. Głoszenie dzisiaj o mającym rzekomo nastąpić potopie nie byłoby prawdą. Jest jednak wiele innych prawd właściwych naszym czasom, które są nam ujawniane i stają się prawdami na czasie. Jeśli będziemy kroczyć w światłości, poznamy je. Tak więc jeśli posiadamy wyłącznie tę światłość, jaka świeciła setki lat temu, pozostajemy w ciemności.
Słowo Boże jest wielkim spichrzem pełnym pokarmu dla wszystkich złaknionych pielgrzymów, zdążających ścieżką światła. Dla dzieci jest w nim mleko, a dla dorosłych – pokarm twardy (1 Piotra 2:2; Hebr. 5:14). Prócz tego, spichrz ten mieści w sobie pokarm właściwy dla różnych okresów i okoliczności. Jezus powiedział, że we właściwym czasie wierny szafarz udzieli ze spichrza odpowiedniego pokarmu – nowych i starych rzeczy – dla domowników wiary (Łuk. 12:42; Mat. 13:52). Takich rzeczy nie można by wynieść z żadnego sekciarskiego wyznania. W każdym z nich można by znaleźć nieco starych i dobrych rzeczy, ale żadnej nowej. Prawda zawarta w wierzeniach rozmaitych sekt jest tak pokryta błędem i tak z nim zmieszana, że jej wrodzone piękno i rzeczywista wartość są niezauważalne. Te różne wyznania stale pozostają ze sobą w konflikcie i rozbieżności. I ponieważ każde z nich twierdzi, że opiera się na Biblii, pomieszanie pojęć i widoczna niezgoda są przypisywane Słowu Bożemu. To dało początek powszechnie znanemu przysłowiu: “Biblia jest jak stare skrzypce, na których można zagrać każdą melodię”.
Powiedzenie to bardzo dobrze odzwierciedla niewiarę naszych czasów. Jest ona spowodowana fałszywym przedstawieniem charakteru Boga i Jego Słowa przez ludzką tradycję, któremu towarzyszy wzrost inteligencji, która nie chce dłużej hołdować ślepocie i zabobonnej czci dla opinii wyrażanych przez takich samych ludzi, i domaga się uzasadnienia tej nadziei, jaką posiadamy. Wierny badacz Słowa zawsze będzie w stanie podać powód swojej nadziei. Tylko Słowo Boże może uczynić człowieka mądrym i jest pożyteczne do nauczania, do przekonywania, “aby człowiek Boży był doskonały, (...) dostatecznie wyćwiczony” (1 Piotra 3:15; 2 Tym. 3:15-17 BG). Tylko ten jeden spichlerz zawiera niewyczerpane zapasy starych i nowych rzeczy – pokarm na czas właściwy dla domowników wiary. Z pewnością nikt, kto wierzy oświadczeniu Pisma Świętego, mówiącemu: “Ale ścieżka sprawiedliwych jako światłość jasna, która im dalej tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego”, nie będzie twierdził, że ten doskonały dzień nastał w czasach Lutra. A jeśli nie nastał, dobrze czynimy, strzegąc naszej lampy jako światła, które “świeci w ciemnym miejscu (...) AŻ DZIEŃ ZAŚWITA” – 2 Piotra 1:19 BT.
Nie wystarcza jednak fakt, że znajdujemy się na ścieżce światła. Musimy “chodzić w światłości”, stale czynić postępy, w przeciwnym razie światło, które się nie zatrzymuje, minie nas i zostawi w ciemności. Trudność polega na tym, iż wielu, rezygnując z postępowania w stronę światła, ustaje. Czytelniku, weź do ręki konkordancję i sprawdź wersety, w których występują słowa siedzieć i stać, potem porównaj je z wersetami, w których występują słowa chodzić i biec, a dojdziesz do wniosku, że istnieje wielka różnica: Jest w nich mowa o ludziach “siedzących w ciemnościach” i z “naśmiewcami”, o staniu na drodze grzesznych, lecz jest też mowa o tych, co “chodzą w światłości” i “biegną po nagrodę” (Izaj. 42:7; Ps. 1:1; Hebr. 12:1).
Pełnia wiedzy nie została osiągnięta w przeszłości, ale należy do przyszłości – ufamy, że do bardzo bliskiej przyszłości. Dopóki tego faktu nie uznamy, nie będziemy przygotowani do tego, by ocenić i oczekiwać na dalsze odkrywanie się planu naszego
Ojca. To prawda, że ciągle udajemy się do słów proroków i apostołów, aby uzyskać wszelkie informacje na temat teraźniejszości i przyszłości. Czynimy to nie dlatego, że oni zawsze lepiej niż my rozumieli Boskie plany i cele, lecz dlatego, że Bóg używał ich jako swych rzeczników aby przekazać nam i całemu Kościołowi Wieku Chrześcijańskiego prawdę związaną z Jego planem, gdy tylko stawać się ona będzie prawdą na czasie. Ten fakt jest dostatecznie dowiedziony przez apostołów. Paweł mówił, iż Bóg oznajmił Kościołowi chrześcijańskiemu tajemnicę swej woli, którą sam powziął i której nigdy przedtem nie ujawnił, choć ją przekazał w niejasnych wypowiedziach, których nie można było zrozumieć przed nastaniem czasu właściwego, tak aby oczy naszego zrozumienia mogły być otwarte na ocenienie “wysokiego powołania” przeznaczonego wyłącznie dla wierzących Wieku Chrześcijańskiego (Efez. 1:9, 10, 17, 18; 3:4-6). To pokazuje nam jasno, że ani prorocy, ani aniołowie nie rozumieli znaczenia wypowiadanych proroctw. Piotr mówi, że gdy niecierpliwie wypytywali się o ich znaczenie, Bóg im odpowiadał, iż prawdy ukryte w proroctwach nie były dla nich przeznaczone, ale dla nas, żyjących w Wieku Chrześcijańskim. Piotr upomina też Kościół, by miał nadzieję, że otrzyma dalszą łaskę (względy, błogosławieństwa) w tym względzie, że zrozumie jeszcze więcej z Boskich planów (1 Piotra 1:10-13; Dan. 12:8, 9). Jest oczywiste, że choć Jezus obiecał, iż Kościół będzie wprowadzony we wszelką prawdę, to jednak jej odkrywanie miało być stopniowe. Choć Kościół w czasach apostołów był wolny od licznych błędów, które rozmnożyły się w papiestwie i pod jego wpływem, nie sądzimy jednak, by Kościół pierwotny rozumiał plan Boga tak głęboko i jasno, jak to jest dzisiaj możliwe. Wynika też z Pisma Świętego, iż nie wszyscy apostołowie w jednakowym stopniu rozumieli Boski plan, mimo, iż wszystkie ich pisma były pisane pod kierunkiem i natchnieniem Bożym, tak samo jak słowa proroków. W celu zilustrowania istniejących wówczas różnic w zakresie wiedzy, przypomnijmy chwilowe niezdecydowanie Piotra i innych apostołów z wyjątkiem
Pawła, gdy zaczęto głosić Ewangelię wśród pogan (Dz. Ap. 10:28; 11:1-3; Gal. 2:11-14). Niepewność Piotra wyraźnie kontrastowała z pewnością Pawła, którą ten ostatni czerpał ze słów proroków, Boskiego postępowania w przeszłości i udzielonych mu bezpośrednich objawień.
Paweł miał najwyraźniej bogatsze objawienia niż inni apostołowie. O tych objawieniach nie wolno mu było informować Kościoła ani też wyraźnie i w pełni przedstawić ich innym apostołom (2 Kor. 12:4; Gal. 2:2). A jednak widzimy, że owe wizje i objawienia dane Pawłowi miały wielkie znaczenie dla całego Kościoła. Choć nie wolno mu było powiedzieć, co widział, ani wyjawić szczegółów wszystkich znanych mu tajemnic Bożych, które odnosiły się do “przyszłych wieków”, jednak to, co widział, nadało mocy, subtelności i głębi znaczeniu jego słów, które w świetle późniejszych faktów, proroczych wypełnień i kierownictwa ducha, jesteśmy w stanie ocenić pełniej niż mógł to uczynić wczesny Kościół.
Aby potwierdzić powyższe stwierdzenie przypominamy, co mówi ostatnia księga Biblii – Objawienie, napisane około 96 r. n. e. Słowa wprowadzające oznajmiają, iż księga ta jest szczególnym objawieniem rzeczy, które wcześniej nie były rozumiane. To stanowczo dowodzi, iż do tego przynajmniej czasu Boski plan nie był jeszcze w pełni objawiony. Nie była też owa księga w pełni tym, na co wskazuje jej nazwa – odkryciem, OBJAWIENIEM, aż do naszych czasów. Przypuszczalnie nikt nie rozumiał żadnej z części owej księgi w czasach wczesnego Kościoła. Nawet Jan, który oglądał opisane wizje, prawdopodobnie nie rozumiał ich znaczenia. Był on zarówno prorokiem, jak i apostołem. I o ile jako apostoł rozumiał i nauczał tego, co było wówczas “pokarmem na czas słuszny”, to jako prorok, mówił o rzeczach, które miały dostarczyć “pokarmu” na czasie dla domowników wiary w przyszłości.
W Wieku Chrześcijańskim niektórzy święci studiując tę symboliczną księgę usiłowali zrozumieć przyszłość Kościoła. I bez wątpienia wszyscy, którzy ją czytali i zrozumieli choć część jej nauk, byli błogosławieni zgodnie z daną obietnicą
(Obj. 1:3). Dla takich owa księga coraz bardziej się otwierała, a w dniach Reformacji dla Lutra stanowiła ważną pomoc w stwierdzeniu, iż papiestwo, którego był sumiennym duszpasterzem, było istotnie wspominanym przez apostoła “Antychrystem”, którego historia, jak dziś widzimy, stanowi dużą część tego proroctwa.
Tak więc stopniowo Bóg odkrywa swoją Prawdę oraz objawia niezmierzone bogactwa swej łaski. W następstwie tego, ilość światła na czasie jest dziś o wiele większa niż kiedykolwiek indziej we wcześniejszych okresach historii Kościoła.
“Ujrzymy jeszcze piękno nowe
I światła więcej niźli dziś.”
Wykład II – Ustalenie istnienia Najwyższego Inteligentnego Stwórcy
NAWET z punktu widzenia sceptyka rozsądne i bezstronne zbadanie tego, co jest nieznane, w świetle tego, co znane, prowadzi nieuprzedzonego, inteligentnego badacza w kierunku prawdy. Jest jednak oczywiste, że bez bezpośredniego objawienia planów i celów Boga człowiek może jedynie zbliżyć się do prawdy i dojść do bardzo nieścisłych wniosków. Odłóżmy jednak na chwilę Biblię i wyłącznie z punktu widzenia rozumu popatrzmy na zjawiska we wszechświecie.
Jeśli ktoś może przyglądać się niebu przez teleskop lub patrzeć na nie tylko gołym okiem i dostrzegać bezmiar stworzenia, jego symetrię, piękno, porządek, harmonię oraz różnorodność, a mimo to wątpi, że Stwórca tych rzeczy w ogromnym stopniu przewyższa go zarówno w mądrości jak i w mocy, albo jeśli ktoś choć przez chwilę może przypuszczać, że taki porządek powstał przypadkowo i że nie jest dziełem Stwórcy, ten do tego stopnia utracił zdolność rozumowania, albo z niej nie skorzystał, iż słusznie, zgodnie z określeniem Biblii, można go nazwać głupcem (kimś, kto lekceważy rozum lub komu go brak): “Głupi rzekł w sercu swoim: nie ma Boga” (Ps. 14:2 NB). Bez względu na sposób powstania Biblii, przynajmniej te jej słowa są prawdziwe i może to stwierdzić każdy, kto myśli logicznie. Oczywistym jest, że widziane przez nas skutki są następstwem odpowiadających im przyczyn. Każda roślina, a nawet każdy kwiat, świadczą o tym wymownie. Skomplikowane w budowie,
doskonale piękne w swym kształcie i strukturze, dają świadectwo mądrości i umiejętności przewyższających ludzkie. Jakże krótkowzroczne i niedorzeczne jest stanowisko, które szczyci się ludzką zręcznością i pomysłowością, a zwykłemu przypadkowi przypisuje regularność, jednolitość i harmonię natury; które uznaje prawa natury, a jednocześnie przeczy temu, że ta natura ma inteligentnego Prawodawcę.
Ci, którzy zaprzeczają istnieniu inteligentnego Stwórcy, twierdzą, że jedynym bogiem jest natura i że z niej rozwinęły się wszelkie formy życia zwierzęcego i roślinnego, bez nadzoru inteligencji. Mówią oni, iż proces ewolucji jest regulowany przez prawo “doboru naturalnego”.
Na potwierdzenie tej teorii brak dowodów, bo wszystko, co wokół siebie widzimy, ma niezmienną formę, która nie rozwija się w formy wyższe. Choć jej zwolennicy ponawiali próby, nigdy nie odnieśli sukcesu, zarówno w łączeniu różnych gatunków, jak i wytworzeniu nowej, stałej odmiany. Nie znamy przykładu, który potwierdzałby przemianę jednego rodzaju w drugi[4]. Istnieją ryby, które mogą przez jakiś czas używać swoich płetw jako skrzydeł i latać nad wodą, wiemy też o istnieniu żab, które śpiewają. Nic jednak nie wiadomo o tym, aby wspomniane gatunki przemieniały się w ptaki. I mimo, że wśród zwierząt istnieją okazy nieco przypominające wyglądem człowieka, nie ma jednak wcale dowodu na to, że człowiek pochodzi od takich stworzeń. Przeciwnie, badania dowodzą, że choć można wyhodować rozmaite odmiany w obrębie jednego gatunku, niemożliwością jest połączenie różnych gatunków lub przemiana jednego gatunku w drugi. Z tego samego powodu nie można osłom i koniom przypisywać pokrewieństwa, chociaż są do siebie podobne, gdyż powszechnie wiadomo, że potomstwo powstałe z połączenia tych dwóch gatunków jest niedoskonałe i nie może przedłużyć żadnego z nich.
Gdyby rzeczywiście bezrozumna natura powoływała do istnienia na drodze stwarzania lub ewolucji, to kontynuowałaby ten proces i nie byłoby takich zjawisk jak niezmienność gatunków, ponieważ bez inteligencji nie mogłaby zaistnieć niezmienność cech. Ewolucja byłaby dzisiaj faktem, a my – świadkami przemian ryb w ptaki, a małp w ludzi. Dochodzimy zatem do wniosku, że taka teoria jest sprzeczna z ludzkim rozumem i z Biblią w punkcie, w którym twierdzi, że inteligentne istoty zostały stworzone przez jakąś moc, której brak inteligencji.
Nie mamy poważnych zastrzeżeń wobec jednej z teorii, mówiącej o stworzeniu przez ewolucję, lecz wykluczającej stworzenie w ten sposób człowieka. W skrócie wygląda ona następująco: teoria ta zakłada, że różne, istniejące obecnie gatunki są stałe i niezmienne o tyle, o ile stałość i niezmienność dotyczy natury, czyli rodzaju. Choć mogą być one rozwinięte do poziomu o wiele wyższego, nawet do doskonałości, to jednak owe gatunki, czyli natury pozostaną na zawsze takie same. Teoria ta dalej zakłada, że żaden z niezmiennych gatunków nie był takim stworzony pierwotnie, lecz że w odległej przeszłości rozwinęły się one z ziemi stopniowo w procesie ewoluowania jednej formy w drugą. Według ustalonych przez Boga praw te etapy ewolucji, w których wielką rolę odgrywały zmiany pożywienia i klimatu, mogły trwać tak długo, aż zostały ustalone niezmienne gatunki, jakie obecnie możemy oglądać. Dalsze zmiany są niemożliwe, ostateczny cel Stwórcy pod tym względem najwyraźniej został osiągnięty. Aczkolwiek każda z owych różnych rodzin roślin i zwierząt jest zdolna do doskonalenia się lub degradacji, żadna nie ma możliwości przemiany w inną rodzinę lub rodzaj ani nie może zostać wyhodowana z innej rodziny lub rodzaju. Pomimo że każda z nich może dojść do doskonałości w obrębie własnej niezmiennej natury, to cel Stwórcy, jeśli chodzi o samą naturę, został osiągnięty. Dalsze przemiany w tej dziedzinie są niemożliwe.
Uważa się, że pierwsze rośliny i zwierzęta, z których pochodzi teraźniejsza, niezmienna już rozmaitość, wymarły, zanim został
stworzony człowiek. Zdają się to popierać znalezione głęboko pod powierzchnią ziemi szkielety i skamieliny zwierząt i roślin dzisiaj już nie istniejących. Omawiana teoria nie lekceważy ani nie odrzuca nauki biblijnej, mówiącej, że człowiek jest bezpośrednim i doskonałym stworzeniem, ukształtowanym według umysłowego i moralnego obrazu swego Stwórcy, a nie rozwiniętym w procesie ewolucji, prawdopodobnie wspólnej pozostałym stworzeniom. Taki pogląd w żadnym sensie nie tylko nie unieważnia twierdzeń Biblii, lecz je podtrzymuje, wskazując, że natura, taka jaką dziś widzimy, uczy, że uporządkowała ją inteligentna istota i że ona była jej pierwszą przyczyną. Niech więc rozum ludzki stara się, najlepiej jak może, odtwarzać znane fakty, wynikające z logicznych i dostatecznie znanych przyczyn, przypisując właściwe znaczenie prawom natury w każdym wypadku. Lecz za tym całym skomplikowanym mechanizmem natury kryje się działalność wielkiego Twórcy, inteligentnego, wszechmocnego Boga.
Twierdzimy zatem, że istnienie inteligentnego Stwórcy jest wyraźnie widoczną prawdą, którą potwierdza wszystko wokoło nas i w nas samych, gdyż jesteśmy Jego tworem. Wszelka władza umysłu i ciała świadczy o cudownej umiejętności przechodzącej nasze pojęcie. On też jest Autorem i Stworzycielem tego, co nazywamy naturą. Twierdzimy, że to On wprowadził i ustalił prawa natury, której piękno i harmonię działania widzimy i podziwiamy. To właśnie tego Stworzyciela instynktownie czcimy i wielbimy. Jego mądrość zaplanowała wszechświat, a moc go podtrzymuje i nim kieruje. Jego mądrość i moc bezgranicznie przewyższają nasze.
Zdanie sobie sprawy z istnienia tego potężnego Boga pociąga za sobą lęk przed Jego wszechpotężną mocą, chyba że uświadomimy sobie równocześnie, że jest On pełen życzliwości oraz dobroci, w takim samym stopniu, jak i mocy. Upewniają nas o tym całkowicie te same dowody, które potwierdzają Jego istnienie, moc i mądrość. Jesteśmy zmuszeni nie tylko do
wnioskowania, iż istnieje Bóg i że Jego moc oraz mądrość przewyższają nasze, ale także zmuszeni jesteśmy przez rozum do stwierdzenia, że nawet największa ze stworzonych rzeczy nie jest większa od swego Stwórcy. Stąd musimy wnosić, że największe nawet przejawy dobroci i sprawiedliwości, jak też mądrości i mocy okazywanych przez ludzi ustępują w swej wielkości tym, które okazuje sam Stwórca. Tak więc oczyma umysłu widzimy charakter i przymioty wielkiego Stwórcy. Jest On mądry, sprawiedliwy, miłujący i potężny, a zasięg Jego przymiotów jest z konieczności bezgranicznie szerszy niż u Jego najwspanialszych stworzeń.
Co więcej, doszedłszy do takich logicznych wniosków dotyczących istnienia i charakteru Stwórcy, zapytajmy: Czego możemy się spodziewać od takiej Istoty? Nasuwa się logiczna odpowiedź, że posiadanie wspomnianych przymiotów wymaga ich wykorzystywania, używania. Boża moc musi być użyta w harmonii z Jego własną naturą – mądrze, sprawiedliwie, życzliwie. Bez względu na środki prowadzące do celu, bez względu na sposób działania Bożej mocy, ostateczny wynik musi być zgodny z Jego naturą i charakterem, a każdy krok musi być zaaprobowany przez Jego nieskończoną mądrość.
Jaki przejaw mocy może być bardziej uzasadniony od tego, który widzimy wyraźnie w fakcie stworzenia niezliczonych światów wokół nas i w zadziwiającej rozmaitości na Ziemi? Co może być bardziej logiczne od stworzenia człowieka obdarzonego rozumem, zdolnego ocenić dzieła swego Stwórcy i osądzić Jego przymioty – mądrość, sprawiedliwość, moc i miłość? Wszystko to jest logiczne i doskonale harmonizuje ze znanymi nam faktami.
A teraz przedstawimy nasze końcowe wnioski: czy nie byłoby rozsądnym przypuszczenie, że tak nieskończenie mądra i dobra Istota, uczyniwszy stworzenie zdolne ocenić swego Stwórcę i Jego plan, zostanie pobudzona przez swą miłość i sprawiedliwość do zaspokojenia potrzeb owego stworzenia zgodnie z jego naturą, udzielając mu jakiegoś OBJAWIENIA? Czy nie byłoby rozsądnym przypuszczenie, że Bóg dostarczył człowiekowi
informacji o celu jego istnienia i planach na przyszłość? A teraz zadajmy pytanie przeciwne: Czy nie byłoby nielogicznym przypuszczać, że taki Stwórca stworzy istotę taką jak człowiek, obdarzy ją rozumem, który może sięgać w przyszłość, lecz że jednocześnie nie da jej żadnego objawienia swoich planów, które zaspokoiłoby potrzeby tej istoty? Podobne działanie byłoby niekonsekwentne, ponieważ sprzeciwiałoby się charakterowi, jaki zgodnie z rozsądkiem przypisujemy Bogu; sprzeciwiałoby się właściwemu sposobowi działania istoty rządzącej się sprawiedliwością i miłością. Moglibyśmy dalej zakładać, że gdyby mądrość Boża, stwarzając człowieka, zadecydowała, by nie udzielić mu wiedzy o jego przyszłości i udziale w realizacji planu Stwórcy, to wtedy Boska sprawiedliwość i miłość na pewno nalegałyby, aby zdolności człowieka zostały na tyle ograniczone, by nie musiał być stale dręczony i zagubiony w wątpliwościach, obawach i nieświadomości. W konsekwencji Boska moc w tym dziele zadziałałaby zgodnie z takimi ograniczeniami. Zatem fakt, że człowiek posiada zdolność oceniania objawienia Boskiego planu, w powiązaniu z uznanym przez nas charakterem Stwórcy, wystarcza, aby spodziewać się, że Bóg udzieli takiego objawienia w takim czasie i w taki sposób, jakie Jego mądrość uzna za słuszne. I tak na podstawie tych rozważań, sądzimy, że gdybyśmy nawet nie znali Biblii, rozum nakazałby nam spodziewać się i wypatrywać takiego objawienia, jakim mieni się być Biblia. Dostrzegamy ogólny porządek i harmonię stworzenia, widzimy jak systemy niebieskie wspaniale zachowują swe położenie w czasie i przestrzeni. Zatem pozostaje nam tylko orzec, że mniejsze nieprawidłowości, na przykład trzęsienia ziemi, cyklony itp., wskazują jedynie na to, że obecne współdziałanie rozmaitych elementów na świecie nie jest jeszcze doskonałe. Prośba o upewnienie, czy ostatecznie wszystko będzie doskonałe i harmonijne na ziemi, tak jak jest w niebie, i o wytłumaczenie, dlaczego tak nie jest teraz, nie jest nierozsądną prośbą ze strony
myślącego człowieka. Odpowiedź na tę prośbę nie jest rzeczą niewłaściwą ze strony Stwórcy, którego mądrość, moc i życzliwość są wszędzie widoczne. Powinniśmy więc oczekiwać, że objawienie, którego szukamy, będzie zawierało takie upewnienie i takie wyjaśnienie.
Ustaliwszy, że słuszne jest spodziewanie się objawienia przez Boga Jego woli i planu względem rodzaju ludzkiego, zbadamy w następnym rozdziale ogólny charakter Biblii, która utrzymuje, iż jest takim właśnie objawieniem. A jeśli ta księga ukaże charakter Boga w doskonałej harmonii z tym, co dyktował nam rozum w powyższych rozważaniach, to powinniśmy wyciągnąć wniosek, że istotnie jest ona tym potrzebnym i słusznie oczekiwanym objawieniem od Boga. Wówczas powinniśmy uznać świadectwo Biblii za prawdziwe. Jeśli jej nauki pochodzą od Boga, to kiedy zostaną w pełni docenione, okażą się zgodne z Jego charakterem, który, jak nas zapewnia rozum, jest doskonały w mądrości, sprawiedliwości, miłości i mocy.
O, umysły ciekawe, co hen w dal sięgacie,
I poznać chcecie ten stworzenia cud.
Wy drogę Pana w życiu swym oceniajcie,
Wy hołd mu złóżcie, bo to jest wasz Bóg.
Niebiosa głoszą chwałę twoją,
Panie, a Twoją mądrość gwiazdy każdej blask,
Lecz gdy Twe słowo przed oczyma stanie,
Imię twe najpełniej widzi każdy z nas.
Wykład III – Biblia jako Boskie objawienie rozpatrywane w świetle rozumu
BIBLIA jest pochodnią cywilizacji i wolności. Jej dodatni wpływ na społeczeństwo jest uznawany przez największych mężów stanu, mimo iż przeważnie patrzą na nią przez różne szkła pozostających ze sobą w konflikcie wyznań. Powołując się na Biblię, wyznania te w fałszywy i godny ubolewania sposób przedstawiają jej nauki. Ta wspaniała stara księga jest mimowolnie i zarazem nad wyraz niepoprawnie interpretowana przez jej przyjaciół, z których wielu położyłoby za nią życie. A jednak w istocie wyrządzają jej oni więcej szkody niż jej przeciwnicy, utrzymując, że popiera długo uznawane, błędne interpretacje prawd, odziedziczone po ojcach jako tradycja. Niechby się więc tacy obudzili, ponownie przeanalizowali swoje wierzenia i przez to wprawili w zakłopotanie jej wrogów, pozbawiwszy ich dotychczasowej broni!
Skoro światło natury każe nam spodziewać się pełniejszego objawienia niż to, którego dostarcza sama natura, rozsądny, myślący umysł będzie przygotowany do zbadania wszelkich twierdzeń, które mienią się być Boskim objawieniem i noszą
sensowne zewnętrzne znamiona prawdziwości takich roszczeń. Biblia utrzymuje, że jest takim objawieniem od Boga i istotnie dostarcza wystarczających zewnętrznych dowodów na to, że jej twierdzenia mogą być właściwe, dając uzasadnioną nadzieję, iż bardziej dokładne zbadanie ujawni pełniejsze i istotniejsze dowody na to, iż jest naprawdę Słowem Bożym.
Biblia jest najstarszą z istniejących ksiąg. Przetrwała burze trzydziestu stuleci. Ludzie usiłowali usunąć ją z powierzchni ziemi wszelkimi możliwymi sposobami: ukrywali ją i palili, a posiadanie jej traktowali jako przestępstwo podlegające karze śmierci. Najbardziej zawzięcie i najsrożej prześladowali tych, którzy w nią wierzyli. A jednak księga ta dotąd istnieje. Dzisiaj, gdy wielu jej wrogów już nie żyje, a o setkach tomów napisanych w celu podważenia jej autorytetu i zniszczenia jej wpływów zapomniano od dawna, Biblia znalazła drogę do każdego narodu i języka na ziemi. Istnieje już ponad dwieście różnych jej tłumaczeń[5]. Fakt, że księga ta przetrwała tyle stuleci, mimo niespotykanych wysiłków mających na celu jej usunięcie i zniszczenie, jest co najmniej silnym dowodem pośrednim na to, że owa wielka Istota, którą Biblia nazywa swym Autorem, jest też jej Obrońcą.
Prawdą jest również to, że moralny wpływ Biblii jest zawsze i wszędzie jednakowo dobry. Życie wszystkich, którzy stają się pilnymi badaczami jej stronic, zawsze staje się czystsze. Inne pisma i związane z religią różne dziedziny nauki dokonały dużo dobrego oraz do pewnego stopnia uszlachetniły ludzkość i przyniosły jej błogosławieństwo. Jednak wszystkie inne książki razem wzięte nie zdołały przynieść wzdychającemu stworzeniu radości, pokoju i błogosławieństw, jakie Biblia przyniosła zarówno bogatym jak i biednym, uczonym i nieuczonym. Biblia nie jest księgą, którą należy tylko przeczytać. Jest to księga, którą należy starannie i z rozwagą studiować. Myśli Boże są bowiem wyższe od naszych, a drogi Jego są wyższe od naszych
dróg. Jeśli więc chcemy zrozumieć plan oraz myśli niczym nie ograniczonego Boga, musimy całą naszą energię skupić na tej ważnej pracy. Największe skarby Prawdy nie zawsze znajdują się na powierzchni.
Biblia od początku do końca wskazuje i odnosi się do jednej wybitnej postaci, Jezusa z Nazaretu, który, jak twierdzi ona, był Synem Boga. Od początku do końca czyni sławnym Jego imię, służbę i dzieło. Fakt, że człowiek nazywany Jezusem z Nazaretu żył i był dość znany w czasie, na który wskazują pisarze Biblii, jest notowany przez historię pozabiblijną i w różny sposób w pełni potwierdzany. Ukrzyżowanie tego właśnie Jezusa, z powodu jego narażenia się Żydom i ich kapłaństwu, jest następnym faktem ustalonym przez historię, niezależnie od dowodów pisarzy Nowego Testamentu. Pisarze ci (z wyjątkiem Pawła i Łukasza) należeli do grona bliskich znajomych Jezusa z Nazaretu i Jego nauki przedstawili w swoich pismach.
Samo istnienie jakiejś książki nasuwa wniosek, że istnieją też pewne motywy, którymi kieruje się autor. Dlatego pytamy: jakie motywy natchnęły tych mężów, by stali się zwolennikami sprawy tej właśnie osoby? Jezus był skazany na śmierć i ukrzyżowany przez Żydów jako złoczyńca. Najbardziej religijni spośród nich wyrazili zgodę na Jego śmierć i domagali się jej dla Niego, jak dla kogoś nie nadającego się do życia. Broniąc Jego sprawy i obwieszczając Jego nauki, pisarze ci odważnie znosili wzgardę, utratę praw i gorycz prześladowań, narażali swe życie, a w niektórych wypadkach ponosili męczeńską śmierć. Zgadzając się z tym, że jeszcze za życia Jezus był wybitną osobą, zarówno ze względu na sposób życia jak i nauki, pytamy: jakimi motywami mogli kierować się ci, którzy bronili tej sprawy po Jego śmierci, zwłaszcza, że śmierć Jego była tak haniebna. I jeśli przyjmiemy, że pisarze ci wymyślili swoje opowiadania, a Jezus był ich wyimaginowanym czy też wyidealizowanym bohaterem, to jednak niedorzecznym byłoby przypuszczenie, iż ludzie ci, będąc przy zdrowych zmysłach, mogli twierdzić, że
Jezus był Synem Boga, że został poczęty w sposób nadnaturalny, że miał nadnaturalną moc, dzięki której uzdrawiał trędowatych, przywracał wzrok ociemniałym od urodzenia, a słuch głuchym i wzbudzał umarłych – jakże absurdalnym byłoby mniemanie, że zakończą oni historię takiej postaci stwierdzeniem, że nieliczne grono nieprzyjaciół Jezusa straciło Go jako przestępcę, gdy tymczasem wszyscy Jego przyjaciele i uczniowie, a wśród nich sami pisarze, porzucili Go i uciekli w tym krytycznym momencie. Fakt, iż świecka historia nie zgadza się w pewnych aspektach z pisarzami Pisma Świętego, nie powinien nas doprowadzić do wniosku, że ich świadectwa nie są prawdziwe. Ci, co tak wnioskują, powinni wskazać na motywy i udowodnić, że owi pisarze przedstawili fałszywe oświadczenia. Jakimi motywami mogli się oni kierować? Czy spodziewali się przez to zyskać bogactwo, sławę, władzę lub jakiekolwiek inne ziemskie korzyści? Ubóstwo przyjaciół Jezusa oraz niepopularność ich bohatera wśród przywódców religijnych Judei zaprzeczają takiemu przypuszczeniu. Natomiast fakt, że umarł jako złoczyńca zakłócający pokój i nie cieszył się dobrym imieniem, nie budził nadziei na zdobycie godnej pozazdroszczenia sławy lub ziemskich korzyści przez tych, którzy staraliby się ponownie rozpowszechniać Jego nauki. Przeciwnie, gdyby takie cele przyświecały tym, którzy nauczali o Jezusie, czyż raczej nie zrezygnowaliby z nich z pośpiechem, widząc, że te przynoszą hańbę, prześladowanie, więzienie, biczowania, a nawet śmierć? Rozum wyraźnie poucza, że ludzie, którzy poświęcili dom, reputację, honor i życie, którzy nie ubiegali się o dobra doczesne, lecz których głównym dążeniem była poprawa współbliźnich i wszczepianie moralności najwyższego rzędu, nie tylko musieli być całkowicie owładnięci jakimiś motywami, lecz że te ich motywy musiały być czyste, a cel bardzo wzniosły. Dalej rozum wskazuje, że świadectwo takich mężów, kierujących się
jedynie czystymi i dobrymi motywami, jest o wiele bardziej godne uwagi i zastanowienia niż świadectwo przeciętnych pisarzy. Ludzie owi nie byli też fanatykami. Byli to mężowie cechujący się zdrowym rozsądkiem, na każdym kroku umieli uzasadnić swą wiarę i nadzieję, okazując niewzruszoną wierność swym uzasadnionym przekonaniom.
To, co na ich temat zauważyliśmy, daje się też zastosować do różnych pisarzy Starego Testamentu. Byli to na ogół mężowie znani ze swej wierności Panu. Historia biblijna bezstronnie notuje i piętnuje ich słabości i upadki, chwali zaś ich cnoty oraz wierność. Musi to zadziwiać tych, którzy przypuszczają, że Biblia jest historią zmyśloną, przeznaczoną do wzbudzania strachu i czci dla systemu religijnego. Jest w Biblii jakaś uczciwość, która nadaje jej znamię prawdziwości. Oszuści pragnący przedstawić jakiegoś człowieka jako kogoś wspaniałego, a szczególnie swoje pisma jako natchnione przez Boga, ukazaliby charakter swego bohatera jako nieskazitelny, szlachetny w najwyższym stopniu. Fakt, iż taki sposób nie został w Biblii użyty, jest racjonalnym dowodem na to, że nie ułożono jej oszukańczo, aby wprowadzała w błąd.
Mamy zatem powód, by spodziewać się objawienia woli oraz planu Boga. Stwierdzamy, iż Biblia, która utrzymuje, że jest owym objawieniem, została napisana przez mężów, których motywów postępowania nie mamy powodów kwestionować. Dostrzegamy raczej powody, by je aprobować. Zbadajmy więc charakter tych pism uznawanych za natchnione. Sprawdźmy, czy ich nauki odpowiadają charakterowi, jaki w wyniku naszego rozważania przypisaliśmy Bogu i czy zawierają one wewnętrzne dowody prawdziwości.
Pierwszych pięć ksiąg Nowego Testamentu oraz liczne księgi Starego Testamentu są opowiadaniami albo historią zdarzeń znanych pisarzom i potwierdzonych przez ich sposób życia. Jest jasne dla wszystkich, że szczególne objawienie nie było im
potrzebne do przedstawienia prawdy o sprawach, z którymi byli w pełni osobiście zaznajomieni. Ponieważ jednak Bóg zapragnął objawić ludziom Siebie i swe plany, więc fakt, iż te historie minionych wydarzeń mają związek z owym objawieniem, byłby dostateczną podstawą do wyciągnięcia logicznego wniosku, że Bóg będzie nadzorował i tak układał sprawy, by uczciwy pisarz, którego On sam wybrał do tego dzieła, zetknął się z niezbędnymi faktami. Wiarygodność tych historycznych części Biblii prawie zupełnie zależy od osobowości i motywów ich pisarzy. Dobrzy ludzie nie wypowiedzą kłamstwa. Z czystego źródła nie wypłyną gorzkie wody. Połączone świadectwo owych pism zamyka usta wszelkim podejrzeniom, jakoby ich autorzy chcieli powiedzieć lub uczynić coś złego, aby mogło z tego wyniknąć dobro. W żaden sposób nie można podważyć prawdziwości pewnych ksiąg Biblii, takich jak: Księgi Królewskie, Kronik, Sędziów itd., gdy się mówi, że są one po prostu prawdziwą i pieczołowicie opisaną historią ważnych wydarzeń oraz osób z owych czasów. Pisma hebrajskie zawierają opisy historyczne, przepisy prawa oraz proroctwa. Ich dane historyczne, genealogiczne i inne, zawierają wyraźne i szczegółowe opisy okoliczności wszystkich zdarzeń, ponieważ spodziewano się, iż obiecany Mesjasz narodzi się jako potomek Abrahama ze szczególnej linii. Zdawszy sobie z tego sprawę, dostrzegamy powód odnotowywania pewnych faktów historycznych, rozważanie których wydaje się niedelikatne w odczuciu człowieka dwudziestego wieku. Na przykład, wyraźny zapis pochodzenia narodów Moabitów i Ammonitów i ich pokrewieństwa z Abrahamem i Izraelitami był widocznie nieodzowny, w rozumieniu historyka, przy podawaniu dokładnej historii ich pochodzenia (1 Mojż. 19:36-38). Podany jest również szczegółowy zapis o dzieciach Judy, z których wywodzi się król Dawid, przez którego genealogia matki Jezusa, Marii, i Józefa, jej męża, prowadzi wstecz do Abrahama (Łuk. 3:23, 31, 33-34; Mat. 1:2-16). Bez wątpienia potrzeba ustalenia dokładnego rodowodu miała duże znaczenie, z tego
bowiem pokolenia (1 Mojż. 49:10) miał się narodzić panujący Król Izraela i obiecany Mesjasz, i dlatego w innych wypadkach brak jest dokładnych szczegółów (1 Mojż. r. 38).
Podobne lub różne mogły być powody zapisania w Biblii innych faktów historycznych, których użyteczność możemy zrozumieć w przyszłości. Gdyby opisywane zdarzenia nie były faktami historycznymi, a rozprawami na temat moralności, bez uszczerbku mogłyby być opuszczone. Nikt jednak nie może stwierdzić, że Biblia gdziekolwiek popiera nieczystość. Ponadto dobrze jest pamiętać, iż w każdym języku można mniej lub bardziej delikatnymi słowami zapisać takie same fakty. I choć tłumacze Biblii byli, słusznie zresztą, zbyt sumienni, aby opuścić jakikolwiek zapis, to jednak żyli oni w czasach, w których nie potrafiono dobierać tak subtelnych wyrażeń, jak obecnie. Tego samego można się domyślać, gdy chodzi o czasy wczesnobiblijne i ówczesne sposoby wyrażania się. Na pewno człowiek najbardziej wybredny nie będzie miał zastrzeżeń w tym względzie do żadnego wyrażenia w Nowym Testamencie.
Księgi Mojżeszowe i ogłoszone w nich prawa
Pięć pierwszych ksiąg Biblii znamy jako Pięcioksiąg Mojżesza, mimo że nigdzie nie wymieniają one jego imienia jako autora. To, że były napisane przez Mojżesza lub pod jego kierunkiem, jest wnioskiem uzasadnionym. Opis śmierci i pogrzebu Mojżesza mógł być słusznie dodany przez jego pisarza. Pominięcie jednoznacznego stwierdzenia, że owe księgi zostały napisane przez Mojżesza, nie jest dowodem, iż ich nie napisał. Gdyby bowiem napisał je ktoś inny, by zwieść i popełnić fałszerstwo, z pewnością stwierdziłby, aby w ten sposób wzmocnić swoje oszustwo, że ich autorem jest ten wielki przywódca i mąż stanu Izraela (por. 5 Mojż. 31:9-27). Jednej rzeczy jesteśmy pewni, mianowicie tego, że Mojżesz naprawdę wyprowadził z Egiptu naród Hebrajczyków. Zorganizował go jako naród
podlegający ustawom przedstawionym w Pięcioksięgu. Naród ów twierdził jednomyślnie przez ponad trzy tysiące lat, że księgi te są darem otrzymanym od Mojżesza. Traktowano je jako święte i dbano, by ani jota, ani kreska nie została zmieniona, zapewniając tym samym czystość tekstu.
Pisma Mojżesza zawierają jedyny wiarygodny przekaz historyczny, jaki ocalał z epoki, którą opisują. Historia chińska usiłuje rozpocząć swój opis od stworzenia świata, opowiadając o tym, jak Bóg wypłynął łodzią i jak wrzucił do wody trzymaną w ręku bryłę ziemi. Bryła ta, jak się twierdzi, stała się światem itd. Cała owa historia jest pozbawiona sensu i trudno nią oszukać nawet dziecko. Tymczasem opis podany w Księdze Rodzaju rozpoczyna się rozumnym założeniem, że Bóg, Stwórca, inteligentna pierwsza przyczyna, istniał już przed rozpoczęciem dzieła stwarzania. Opis ten nic nie mówi o początku samego Boga, ale o Jego dziele i początku tego dzieła oraz o systematycznym, uporządkowanym rozwoju – “Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię”. Potem, wspomniawszy fakt powstania ziemi bez szczegółowych wyjaśnień, opowiada o sześciu dniach [epokach] przygotowywania jej dla człowieka. Relacja ta jest w znacznej mierze potwierdzana przez narastające w ciągu czterech tysięcy lat światło nauki. Dlatego daleko rozsądniejsze jest przyjęcie twierdzenia, że autor tej księgi, Mojżesz, był natchniony przez Boga, niż przypuszczenie, że inteligencja jednego człowieka przewyższała połączoną inteligencję oraz poszukiwania pozostałych ludzi w przeciągu trzech tysięcy lat, wspomagane obecnie przez nowoczesne przyrządy i milionowe fundusze.
Przyjrzyjmy się systemowi praw zawartych w tych pismach. Na pewno nie miały one równych sobie w owych czasach ani od tamtych czasów do dwudziestego wieku. Prawa obecnego wieku są wzorowane na zasadach przedstawionych w Prawie Mojżeszowym i opracowywane z reguły przez ludzi uznających
Prawo Mojżeszowe jako pochodzące od Boga.
Dekalog jest krótkim streszczeniem całego prawa. Dziesięć przykazań nakazuje sposób wielbienia Boga i moralność, które muszą wydać się godne uwagi każdemu ich badaczowi. Gdyby nigdy przedtem nie znano tych przykazań, a znaleziono je teraz wśród ruin i pamiątek Grecji, Rzymu lub Babilonu (narodów, które powstały i upadły dawno po wydaniu tych ustaw), uznawano by je za wspaniałe, jeśli nie nadprzyrodzone. Ale przyzwyczajenie się do nich i ich wymagań zrodziło pewną obojętność, dlatego też ich rzeczywista wielkość nie jest dostrzegana. Widzą ją tylko nieliczni. Prawdą jest, że przykazania te nie uczą o Chrystusie. Nie były też dane chrześcijanom, ale Hebrajczykom. Nie miały uczyć wiary w okup, ale przekonać ludzi o ich grzesznym stanie i potrzebie okupu. Istota owych przykazań została wspaniale streszczona przez znakomitego Założyciela chrześcijaństwa w słowach: “Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej” oraz “Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” – Mar. 12:30, 31 NB.
System rządzenia ustanowiony przez Mojżesza różnił się od wszystkich innych, starożytnych i współczesnych, tym, że jak twierdzono, pochodził od samego Stwórcy, przed którym odpowiadał cały lud. Utrzymywano, że jego ustawy oraz instytucje cywilne i religijne pochodziły od Boga i jak się o tym wkrótce przekonamy, pozostawały w doskonałej harmonii z charakterem Boga, jakiego każe nam się spodziewać rozum. W Przybytku położonym w centralnym punkcie obozu, w Świątnicy Najświętszej, znajdował się dowód obecności Jahwe jako króla narodu. Stąd w sposób nadprzyrodzony Izraelici otrzymywali instrukcje dotyczące właściwego zarządzania swymi sprawami jako naród. Ustanowiona została klasa kapłanów, której powierzono całkowitą pieczę nad Przybytkiem i tylko przez tę klasę wolno było przystępować do Jahwe i mieć z Nim społeczność.
Pierwsza myśl, jaka w związku z tym mogłaby się komuś nasunąć, być może byłaby taka: no właśnie! oto cel tej organizacji: jak w wypadku innych narodów, tak i tutaj kapłani rządzą ludem, wykorzystując jego łatwowierność i budząc strach, aby osiągnąć własne zaszczyty i korzyści. Ale poczekaj Czytelniku, nie śpieszmy się z takimi przypuszczeniami. Jeśli istnieje możliwość zbadania tej sprawy na podstawie faktów, to nierozsądne byłoby wyciąganie pochopnych wniosków bez zapoznania się z tymi faktami. Wspomnianym przypuszczeniom sprzeciwiają się dowody nie do obalenia. Prawa oraz przywileje kapłanów były ograniczone. Nie posiadali żadnej władzy cywilnej i żadnej możliwości wykorzystywania swych urzędów do manipulowania prawami i sumieniami ludzi. Porządek taki wprowadził Mojżesz, członek rodu kapłańskiego. Kiedy Mojżesz, jako przedstawiciel Boga, wyprowadził Izrael z niewoli egipskiej, okoliczności skupiły władzę w jego ręku i sprawiły, iż pokorny Mojżesz stał się autokratą o wielkiej mocy i autorytecie, choć z powodu łagodnego usposobienia w rzeczywistości był najpracowitszym sługą, którego życie pochłonęły uciążliwe troski zajmowanego stanowiska. Wtedy to została ustanowiona władza cywilna, która właściwie była demokracją. Nie chcielibyśmy być źle zrozumiani; oceniany z punktu widzenia niewierzących, rząd Izraela był demokratyczny, lecz według własnych twierdzeń tego narodu rząd ów stanowił teokrację, to znaczy rząd Boski. Bowiem do tych praw, danych przez Boga za pośrednictwem Mojżesza, nie wolno było wprowadzać poprawek. Izraelici nie mogli nic dodać ani ująć ze swego kodeksu. Tak więc system władzy Izraela różnił się od każdego innego rządu cywilnego istniejącego przed nim i po nim. “I rzekł Pan do Mojżesza: zbierz mi siedemdziesięciu mężów spośród starszych Izraela, których znasz jako starszych ludu i jego nadzorców, i przywiedź ich do Namiotu Zgromadzenia, i niech tam staną wraz z tobą; Ja zaś zstąpię i
będę tam mówił z tobą, i wezmę nieco z ducha, który jest w tobie, i włożę w nich, i nieść będą wraz z tobą ciężar ludu, abyś nie ty sam musiał go nosić” (4 Mojż. 11:16-17 NB; zobacz też wersety od 24 do 30, w których zawarty jest przykład prawdziwego, szczerego i cichego męża stanu). Mojżesz, mówiąc po raz drugi o tych sprawach, powiedział: “Wziąłem więc naczelników waszych plemion, mężów mądrych i doświadczonych, i ustanowiłem ich waszymi zwierzchnikami, dowódcami nad tysiącami, dowódcami nad setkami, dowódcami nad pięćdziesiątkami i dowódcami nad dziesiątkami, oraz nadzorcami waszych plemion” – 5 Mojż. 1:15; 2 Mojż. 18:13-26 NB. Wydaje się, że ten znakomity prawodawca daleki był od usiłowań uwiecznienia lub pomnożenia swej władzy przez powierzenie rządu nad narodem swoim bezpośrednim krewnym z pokolenia kapłańskiego. Mogliby oni użyć swej władzy religijnej do ograniczenia praw i wolności jednostek. Przeciwnie, Mojżesz zaproponował ludowi formę rządów uwzględniającą kultywowanie ducha wolności. W historii innych narodów i władców nie można napotkać analogicznej sytuacji. W każdym wypadku panujący dążył do wyniesienia siebie i powiększenia swej własnej władzy. Nawet wtedy, gdy tacy władcy udzielali pomocy w ustanawianiu republik, czynili to, jak wynikało z późniejszych wydarzeń, aby w rezultacie odpowiednich działań politycznych zyskać przychylność ludu i umocnić swoje wpływy. Znalazłszy się w tak korzystnej sytuacji jak Mojżesz, każdy ambitny człowiek, który kierowałby się odpowiednią polityką i usiłował oszukać naród, uczyniłby wszystko, co mogłoby prowadzić do większego scentralizowania władzy w jego własnych rękach. Wydaje się, że nie sprawiłoby to kłopotu tym, którzy już posiadali religijny autorytet z racji swego pochodzenia z pokolenia kapłańskiego oraz ze względu na przekonanie narodu, że Bóg nim rządzi z Namiotu Zgromadzenia. Jest nie do pomyślenia, by mąż zdolny do sformułowania takich ustaw i do
rządzenia takim ludem, był na tyle niedomyślny, że nie orientowałby się, co mógłby osiągnąć swym własnym działaniem. Władza została powierzona ludowi do tego stopnia, że choć przewidziano, iż z trudniejszymi sprawami starsi ludu mieli się zwracać do Mojżesza, to jednak sami mieli decydować, jakie sprawy przedstawią Mojżeszowi: “sprawy zaś, które będą dla was zbyt trudne, mnie przedkładajcie, a ja się nimi zajmę”- 5 Mojż. 1:17 NB.
Izrael był więc republiką, której urzędnicy działali z ustanowienia Bożego. Tych, którzy nieświadomie utrzymują, że Biblia sankcjonuje rządy monarchii ustanowionej nad ludem zamiast “rządów ludu przez lud”, informujemy, że owa republikańska forma rządu trwała ponad czterysta lat. Dopiero potem zmieniono ją na królestwo na żądanie “starszych”, bez Pańskiej aprobaty. Do Samuela, który w pewnym sensie działał jako nieformalny prezydent, Bóg rzekł: “Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi”. Na żądanie Boga Samuel wytłumaczył narodowi izraelskiemu, w jaki sposób prawa i swobody ludu zostaną znieważone i jak Izraelici staną się sługami w wyniku tej zmiany. Ale Izrael był zafascynowany popularną ideą, której wzór widział u innych narodów (1 Sam. 8:6-22). Któż, zastanawiając się nad pragnieniem posiadania przez nich króla, nie pozostanie pod wrażeniem, że Mojżesz mógł bez trudu obwołać się głową wielkiego imperium?
Mimo że Izrael jako całość stanowił jeden naród, jednak od śmierci Jakuba uznawano zawsze jego podział na pokolenia. Każda rodzina, czyli pokolenie, jednomyślnie wybierała pewnych członków, uznając ich za swych przedstawicieli, czyli wodzów. Zwyczaj ten utrzymywał się nawet w ciągu długiej niewoli w Egipcie. Nazywano ich wodzami lub starszymi i to właśnie im Mojżesz powierzył zaszczyt i władzę cywilnego panowania. Gdyby jednak Mojżesz pragnął zatrzymania władzy dla
siebie i swojej rodziny, byliby oni ostatnimi, których by uhonorował władzą i stanowiskami.
Pochodzące od Boga pouczenia udzielone osobom wyznaczonym do sprawowania władzy świeckiej, są wzorem prostoty i czystości. Mojżesz oświadcza ludowi w obecności owych sędziów: “W tym czasie nakazałem waszym sędziom: Wysłuchajcie waszych braci i rozsądzajcie sprawiedliwie w sprawach, jakie ktoś ma ze swym współplemieńcem lub obcym przybyszem. Nie bądźcie stronniczy w sądzie, wysłuchujcie jednakowo małego i wielkiego, nie lękajcie się nikogo, gdyż sąd należy do Boga; sprawy zaś, które będą dla was zbyt trudne, mnie przedkładajcie, a ja się nimi zajmę” (5 Mojż. 1:16-17 NB). Po śmierci Mojżesza trudne sprawy były przedstawiane Panu bezpośrednio przez najwyższego kapłana. Odpowiedź otrzymywana przez Urim i Tummim brzmiała: “Tak” lub “Nie”.
Co powiemy w świetle tych faktów o teorii sugerującej, iż księgi te zostały napisane przez nieuczciwych kapłanów chcących sobie zabezpieczyć wpływy i władzę nad ludem? Czy ci ludzie, mając podobny zamiar, sfabrykowaliby zapisy szkodzące celowi, jaki zamierzali osiągnąć, zapisy, które stanowczo dowodzą, iż wielki wódz Izraela, pochodzący z ich pokolenia, na rozkaz Boga odsunął kapłanów od władzy cywilnej, oddając ją w ręce ludu? Czy ktokolwiek mógłby uznać taką konkluzję za rozsądną?
Ponadto na uwagę zasługuje fakt, iż prawa najbardziej rozwiniętych cywilizacji dwudziestego wieku nie zapewniają troskliwiej równej odpowiedzialności bogatych i biednych wobec prawa cywilnego. Prawo Mojżeszowe nie czyniło w tym względzie żadnej różnicy. Żaden naród nie wydał tylu dekretów, które z równą troską strzegłyby ludu przed niebezpieczeństwem skrajnego zubożenia jednych i nadmiernego bogacenia się i powiększania władzy drugich. Prawo Mojżeszowe przewidywało restytucję[6] co
pięćdziesiąt lat, w tak zwanym roku jubileuszowym. Prawo to, zapobiegając stałej utracie majątku, zapobiegało tym samym gromadzeniu się majątku w rękach nielicznych osób (3 Mojż. 25:9, 13-23, 27-30). W rzeczywistości uczyło ono ów naród uważać się nawzajem za braci i odpowiednio do tego działać, czyli pomagać sobie bez wynagrodzenia i przyjmowania lichwiarskich odsetek. Patrz: 2 Mojż. 22:25; 3 Mojż. 25:36, 37; 4 Mojż. 26:52-56.
Wszystkie prawa ogłaszano publicznie, aby w ten sposób zapobiec manipulowaniu prawami ludu przez podstępne jednostki. Były też one ogólnie dostępne i każdy, kto chciał je przepisać, mógł to uczynić. W tym celu, aby nawet najuboższy i najmniej wykształcony Izraelita nie pozostawał w nieświadomości, nałożono na kapłanów obowiązek odczytywania ich zebranym w czasie świąt, które obchodzono co siedem lat (5 Mojż. 31:10-13). Czy słuszne jest zakładanie, iż takie prawa i zarządzenia ustanawiali źli ludzie lub tacy, którzy za pomocą intryg chcieli pozbawić naród wolności i szczęścia? Takie przypuszczenie byłoby nielogiczne.
Jeśli chodzi o zabezpieczenie praw i interesów obcokrajowców, a nawet wrogów, to prawo Mojżeszowe wyprzedziło inne narody o trzydzieści dwa stulecia, o ile rzeczywiście w którymkolwiek z najbardziej cywilizowanych krajów doby obecnej istnieje prawo równe tamtemu pod względem bezstronności i życzliwości. Czytamy w Biblii:
“Będzie u was jedno prawo, zarówno dla obcego przybysza, jak i dla krajowca, gdyż Ja, Pan, jestem Bogiem waszym” – 2 Mojż. 12:49; 3 Mojż. 24:22 NB.
“Jeżeli w waszej ziemi zamieszka z tobą obcy przybysz, nie będziesz go gnębił. Obcy przybysz, który mieszka z wami, niech będzie jako tubylec pośród was samych; będziesz go miłował jak siebie samego, gdyż i wy byliście obcymi przybyszami w ziemi egipskiej” – 3 Mojż. 19:33, 34 NB.
“Jeżeli napotkasz zabłąkanego wołu albo osła twego nieprzyjaciela, odprowadź go zaraz z powrotem do niego. Jeżeli zobaczysz, że osioł twego przeciwnika upadł pod ciężarem, nie opuszczaj go, lecz dopomóż mu ponieść go” – 2 Mojż. 23:4, 5 NB.
Nie zapomniano też o zwierzętach. Tak wobec nich, jak i wobec ludzi, okrucieństwo było surowo zabronione. Wół w czasie młócenia zboża nie mógł mieć zawiązanego pyska, a to z tej słusznej przyczyny, że pracujący zasługuje na posiłek. Wół i osioł nie mogły ciągnąć wspólnego pługa, ponieważ nie mają takiej samej siły i równego kroku. Byłoby to okrucieństwem. Odpoczynek dla nich też był zapewniony – 5 Mojż. 22:4; 22:10; 2 Mojż. 23:12.
Można by twierdzić, że kapłaństwo było samolubną instytucją, gdyż pokolenie Lewitów utrzymywało się z corocznej dziesięciny z dóbr wytwarzanych indywidualnie przez ich braci z pozostałych pokoleń. Takie przedstawienie sprawy jest krzywdzące, choć jakże typowe dla sceptyków. Być może nieświadomie, niemniej jednak fałszywie, przedstawiają oni jeden z najbardziej godnych uwagi dowodów udziału Boga w zorganizowaniu tego systemu, dowodów, że system ów nie był dziełem samolubstwa i intryg kapłaństwa. Owszem, często się zdarza, iż jest on fałszywie przedstawiany przez współczesne kapłaństwo, które powołuje się na ów system jako na precedens, nie wspominając jednak, na jakiej zasadzie został ustanowiony i na czym polegała metoda płacenia dziesięciny.
Faktycznie, sprawa obłożenia dziesięciną była oparta na zasadach ścisłej sprawiedliwości. Gdy Izrael posiadł ziemię chananejską, Lewici mieli z pewnością takie samo prawo do udziału w ziemi jak pozostałe pokolenia. Jednak na wyraźny rozkaz Boga nic nie otrzymali, z wyjątkiem pewnych miast lub wiosek, w których mieli zamieszkać, rozproszeni pośród innych pokoleń, aby usługiwać im w sprawach związanych z religią. Zakaz ów był wydawany dziewięć razy przed podziałem ziemi. W zamian
za ziemię powinni byli coś otrzymać i dlatego właśnie dziesięcina była tym godziwym i sprawiedliwym zapewnieniem ich bytu. To nie wszystko: dziesięcina, jak się już dowiedzieliśmy, chociaż stanowiła sprawiedliwy dług wobec pokolenia Lewiego, nie była jednak nałożonym siłą podatkiem, lecz płaconą dobrowolnie daniną. Żadna groźba nie zmuszała Izraelitów do jej składania, zależało to od ich sumienia. Jedynymi napomnieniami pod adresem ludu w tej sprawie są następujące wersety:
“Strzeż się, abyś nie opuszczał Lewity przez wszystkie twoje dni na twojej ziemi” (5 Mojż. 12:19 NB). “A Lewity, który mieszka w bramach twoich nie opuścisz go, ponieważ nie ma działu ani dziedzictwa z tobą [w ziemi]” – (5 Mojż. 14:27 BG).
Pytamy zatem, czy rozsądnym jest przypuszczenie, że ten porządek został ustalony przez samolubnych i ambitnych kapłanów? Zarządzenie wydziedziczające ich samych i uzależniające ich utrzymanie od pomocy współbraci? Czy rozum nie podpowiada nam czegoś przeciwnego?
W harmonii z powyższym pozostaje, niewytłumaczalny inaczej, jak tylko na bazie stwierdzenia, że Bóg jest autorem tych praw, fakt, że nie uczyniono nic, co zabezpieczałoby kapłanom oddawanie im czci. Oszuści nie byliby w żadnej sprawie tak uważni, jak w zapewnieniu sobie czci i szacunku, a srogich kar i klątw dla tych, którzy by ich źle traktowali. Niczego takiego w Piśmie Świętym nie ma. Nic nie mówi ono o zabezpieczeniu szczególnego szacunku i czci względem kapłanów, ani o ich nietykalności w obliczu przemocy lub znieważenia. Prawo powszechne, które nie robiło różnicy między klasami i nie miało względu na osoby, było ich jedyną ochroną. Jest to tym bardziej znamienne, że sposób traktowania sług, cudzoziemców i starców był przedmiotem specjalnego ustawodawstwa. Na przykład: “Przychodnia nie będziesz gnębił ani uciskał (...) wdowy ani sieroty trapić nie będziecie (...) gdybyś je uciskał, a one wołać
będą do mnie, na pewno wysłucham ich wołania i wybuchnę gniewem, i pozabijam was mieczem i żony wasze zostaną wdowami, a dzieci wasze sierotami” (2 Mojż. 22:21-24 NB; 23:9; 3 Mojż. 19:33-34). “Nie czyń krzywdy najemnikowi, biedakowi i ubogiemu z twoich braci albo z obcych przybyszów, którzy są w twojej ziemi, w twoich bramach. W tym samym dniu, kiedy wykonał swoją pracę, dasz mu jego zapłatę, przed zachodem słońca, gdyż on jest biedny i z tego się utrzymuje, aby nie wołał do Pana przeciwko tobie, bo miałbyś grzech” (3 Mojż.19:13; 5 Mojż. 24:14-15; 2 Mojż. 21:26, 27 NB). “Przed siwą głową wstaniesz i będziesz szanował osobę starca” (3 Mojż. 19:32 i 19:14 NB). Tak dużo na ten temat, a jednak nie ma tam niczego, co dotyczyłoby kapłanów, Lewitów i ich dziesięcin.
Zarządzenia sanitarne Zakonu były bardzo potrzebne biednemu i długo ciemiężonemu ludowi. Równie godne uwagi są zarządzenia i ograniczenia dotyczące zwierząt czystych i nieczystych, które mogły lub nie mogły być spożywane. Łącznie z innymi przepisami stanowiłyby, gdyby miejsce na to pozwoliło, ciekawy przedmiot dociekań, pokazując, iż Zakon bynajmniej nie pozostaje w tyle za wynikami wiedzy medycznej doby dzisiejszej, jeśli ich nie wyprzedza. Zakon Mojżeszowy miał też charakter figuralny, ale to zagadnienie musimy pozostawić do późniejszego omówienia. Nawet mimo naszego pobieżnego przeglądu, znaleźliśmy dobitne dowody na to, że to prawo jest naprawdę wspaniałą manifestacją mądrości i sprawiedliwości, szczególnie jeśli zwróci się uwagę na czas jego powstania. A przecież stanowi ono strukturę całego systemu objawionej religii, której szczegóły są rozwijane w pozostałych częściach Biblii.
Wszyscy muszą przyznać, iż Zakon analizowany w świetle rozumu nie nosi śladów autorstwa złych, podstępnych ludzi, lecz dokładnie odpowiada temu, czego natura naucza na temat Boskiego charakteru. Zakon daje dowody Bożej mądrości, sprawiedliwości i miłości. Ponadto Mojżesz, ów pobożny i szlachetny prawodawca, nie przyznaje się do autorstwa tych praw,
lecz przypisuje je Bogu (2 Mojż. 24:12; 5 Mojż. 9:9-11; 2 Mojż. 26:30; 3 Mojż. 1:1). Zważywszy na jego charakter oraz polecenia dawane ludziom, by nie świadczyli fałszywie, unikali hipokryzji oraz kłamstwa, czy właściwym byłoby przypuszczenie, że taki mąż mógł kłamać oraz wmawiać ludziom, że jego własne poglądy i prawa pochodzą od Boga? Należałoby też pamiętać, że obecnie badamy współczesne kopie Biblii i dlatego uczciwość, która ją cechuje, stosuje się też do następców Mojżesza, bo choć pomiędzy nimi znajdowali się ludzie źli, którzy starali się o własne dobro, a nie bliźnich, to oczywiste jest, że nie usiłowali sfałszować Świętych Pism, które do dzisiejszego dnia pozostały nieskażone.
Prorocy Biblii
Przypatrzmy się teraz ogólnemu charakterowi proroków Biblii oraz ich świadectw. Znamiennym faktem jest, iż prorocy, z nielicznymi wyjątkami, nie pochodzili z klasy kapłańskiej, a także, że proroctwa ich powszechnie budziły odrazę zarówno zdegenerowanego i oportunistycznego kapłaństwa, jak i narodu skłonnego do bałwochwalstwa. Istotą ich posłannictwa od Boga do ludu było zazwyczaj strofowanie za grzech powiązane z ostrzeżeniem o nadchodzących karach i przeplatane od czasu do czasu obietnicami przyszłych błogosławieństw, jakie miały nastąpić po ich oczyszczeniu z grzechu i powróceniu do Pańskiej łaski. Doświadczenia proroków w większości były nie do pozazdroszczenia, bowiem urągano im, wielu z nich uwięziono i skazano na okrutną śmierć. Zob. 1 Król. 18:4, 10, 17, 18; 19:10; Jer. 38:6; Hebr. 11:32-38. Bywało, że upłynęło wiele lat po ich śmierci, zanim uznano ich za Bożych proroków. Mówimy tu o proroczych pisarzach, których wypowiedzi zawierają twierdzenie, że są bezpośrednio natchnione przez Jahwe. W związku z tym warto pamiętać, że w nadaniu Zakonu Izraelowi nie uczestniczyli kapłani. Dał go Bóg ludowi przez Mojżesza
(2 Mojż. 19:17-25; 5 Mojż. 5:1-5). Ponadto każdy Izraelita był zobowiązany do strofowania tych, którzy naruszyliby Zakon (3 Mojż. 19:17). A zatem wszyscy byli upoważnieni do nauczania i napominania. Ponieważ jednak większość była, jak to się też dzieje w naszych czasach, zaabsorbowana troską o byt i stała się obojętna i bezbożna, tylko stosunkowo niewielu zastosowało się do wymagań, by strofować grzech i nawoływać do pobożności, a tych określano mianem “proroków” zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie. Słowo “prorok” w powszechnym użyciu znaczy publiczny wykładowca. Publicznych nauczycieli bałwochwalstwa również tak nazywano, na przykład “proroków Baala”. Por. 1 Kor. 14:1-6; 2 Piotra 2:1; Mat. 7:15; 14:5; Neh. 6:7; 1 Król. 18:40; Tyt. 1:12.
Prorokowanie w sensie zwykłego nauczania stało się następnie popularne w pewnej klasie społecznej i zwyrodniało, przybierając formę faryzeizmu, nauczania tradycji starszych – w miejsce przykazań Boskich. Sprzeciwiając się w ten sposób prawdzie, faryzeusze stawali się fałszywymi prorokami, czyli fałszywymi nauczycielami (Mat. 15:2-9).
Z wielkiej klasy ludzi zwanych prorokami wybierał Jahwe w różnych czasach tych, którym osobiście powierzał przekazanie poselstwa, odnoszącego się czasem do spraw niedalekich, a czasem do wydarzeń należących do dalszej przyszłości. Zwrócimy teraz uwagę na pisma mężów należących do tej klasy, mężów, którzy mówili i pisali pod wpływem ducha świętego. Można powiedzieć, że byli to:
Upoważnieni przez Boga prorocy i wieszcze.
Należy pamiętać, że prorocy ci byli przeważnie ludźmi świeckimi, nie pobierającymi zasiłku z dziesięciny pokolenia kapłańskiego. Gdy do tego dodamy fakt, iż często gromili oni nie tylko królów i sędziów, lecz także kapłanów (choć nie strofowali oni samego urzędu, ale osobiste grzechy ludzi, którzy go
zajmowali), staje się oczywistym, że nie możemy twierdzić w oparciu o rozum, iż ci prorocy byli uczestnikami jakiegokolwiek porozumienia z kapłanami lub kimś innym, aby móc fabrykować kłamstwo w imieniu Boga. Rozum w świetle faktów zaprzecza takiemu podejrzeniu.
Jeśli zatem nie znajdujemy powodu, by motywy różnych pisarzy Biblii poddawać w wątpliwość, a stwierdzamy, iż w rozmaitych częściach ich pism występuje duch sprawiedliwości i prawdy, postarajmy się zdobyć informacje, czy istnieje jakieś ogniwo lub więź między tym, co pisał Mojżesz i inni prorocy oraz pisarze Nowego Testamentu. Jeśli stwierdzimy, że istnieje jedna wspólna linia myśli przebiegająca przez pisma Zakonu, proroków i Nowego Testamentu, które obejmują okres tysiąca pięciuset lat i weźmiemy to pod uwagę w połączeniu z charakterem tych pisarzy, to będziemy mieć wystarczający powód do przyznania racji ich twierdzeniu, iż pisma te są natchnione przez Boga, szczególnie, jeśli wspólny ich temat okaże się wielki, szlachetny i odpowiadający temu, czego uświęcony zdrowy rozsądek naucza o charakterze i przymiotach Boga.
I właśnie to stwierdzamy: jeden plan, duch, cel i zamiar przenika całą tę księgę. Pierwsze jej stronice zawierają informacje o stworzeniu i upadku człowieka, ostatnie mówią o uleczeniu człowieka z tego upadku. Środkowe zapisy pokazują kolejne etapy Boskiego planu prowadzące do spełnienia tego celu. Harmonia, a zarazem kontrast pierwszych trzech i ostatnich trzech rozdziałów Biblii są uderzające. Jedne przedstawiają pierwotne stworzenie, drugie – stworzenie odnowione, czyli przywrócone do początkowego stanu w wyniku usunięcia grzechu i zakończenia działania przekleństwa stanowiącego karę. Pierwsze ukazują Szatana i zło wkraczające na świat, by zwodzić i niszczyć, ostatnie – zburzone dzieło Szatana, a tych, którzy zginęli – przywróconych do życia, zło wytępione i Szatana zniszczonego. Jedne przedstawiają pierwsze panowanie utracone przez Adama, te drugie natomiast mówią o panowaniu odzyskanym i na wieki utwierdzonym przez Chrystusa oraz o Boskiej
woli wykonywanej tak na ziemi, jak i w niebie. Pierwsze rozdziały ukazują grzech jako przyczynę wielkiej degradacji, hańby i śmierci, ostatnie rozdziały ukazują, że nagrodą sprawiedliwości jest chwała, cześć i życie.
Biblia, choć pisana wieloma piórami, w różnych czasach i różnych okolicznościach, jest nie tylko zbiorem przepisów dotyczących moralności, mądrych sentencji i słów pociechy. Biblia jest czymś więcej, bo jest racjonalną, filozoficzną i harmonijną wypowiedzią na temat przyczyn obecnego zła na świecie, jedynego na nie lekarstwa i ostatecznych wyników, tak jak je widzi Boska mądrość. Widziała ona koniec tego planu, zanim zaczął być realizowany, wyznaczając w nim zarazem ścieżkę dla ludu Bożego, podtrzymując go i wzmacniając bardzo wielkimi i cennymi obietnicami, które we właściwym czasie miały być spełnione.
Nauka Księgi Rodzaju, że człowiek był próbowany w stanie pierwotnej doskonałości w jednym przedstawicielu, że ów upadł, że obecna niedoskonałość, choroby i śmierć są rezultatem tego upadku, że Bóg nie opuścił człowieka i ostatecznie zbawi go przez odkupiciela, urodzonego z niewiasty (1 Mojż. 3:15), przewija się przez całą księgę, poszerzając się o nowe aspekty. Nieodzowność śmierci odkupiciela, jako ofiary za grzechy, oraz zwrócenie uwagi na jego sprawiedliwość jako przykrycie naszych grzechów, są zobrazowane w odzieży ze skór sporządzonej dla Adama i Ewy, w przyjęciu ofiary Abla, w Izaaku leżącym na ołtarzu, w śmierci różnych ofiar, dzięki którym patriarchowie mieli przystęp do Boga, oraz w tych ofiarach, które zostały ustanowione pod Zakonem i były ustawicznie składane przez cały Wiek Żydowski. Prorocy, którym dane było zrozumieć bardzo niewiele ze znaczenia niektórych swoich wypowiedzi (1 Piotra 1:12), wspominają o włożeniu grzechów na jedną osobę zamiast na zwierzę, a w proroczych wizjach widzą Tego, który miał odkupić i wyzwolić ludzkość. Pisali o Nim: “Jako baranek na rzeź prowadzony był”, “ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni”. Ukazali Go w słowach: “wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż
boleści, doświadczony w cierpieniu” i oznajmiali, że “Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich” (Izaj. 53:3-6 NB). Przepowiadali, gdzie ów wyzwoliciel się urodzi (Mich. 5:2) i kiedy umrze, zapewniając nas, iż umrze “nie za siebie” (Dan. 9:26)[7]. Prorocy wspominają o różnych znakach szczególnych odnoszących się do Niego, a mianowicie, że będzie “sprawiedliwy”, wolny od “zdrady” i “nieprawości” oraz od jakiejkolwiek winy, z powodu której musiałby umrzeć (Izaj. 53:8, 9, 11), że zostanie zdradzony za trzydzieści srebrników (Zach. 11:12), że umierając będzie policzony z przestępcami (Izaj. 53:12); że żadna jego kość nie zostanie złamana (Ps. 34:21; Jan 19:36) oraz, że choć umrze i zostanie pogrzebany, ciało jego nie dozna skażenia, a on nie pozostanie w grobie (Ps. 16:10; Dz. Ap. 2:31).
Pisarze Nowego Testamentu szczegółowo i dobitnie, lecz zarazem prosto, podają zapis wypełnienia się wszystkich wymienionych przepowiedni w Jezusie z Nazaretu i pokazują drogą logicznego rozumowania, iż taka cena okupu, jaką On złożył, była potrzebna, by grzechy świata mogły być przekreślone, co wcześniej było przepowiedziane w Zakonie i Prorokach (Izaj. 1:18). Pisarze ci nakreślili cały plan w sposób jak najbardziej logiczny i przekonywający. Nie odwoływali się ani do uprzedzeń, ani do namiętności swoich słuchaczy, ale jedynie do ich oświeconych umysłów, prezentując możliwie najbardziej dokładne i przekonywające rozumowanie, na jakie trudno się natknąć gdziekolwiek indziej, bez względu na przedmiot. Por. Rzym. 5:17-19 i dalej, aż do rozdziału dwunastego.
Mojżesz wskazał w Zakonie nie tylko na ofiarę, lecz także na wymazanie grzechów i błogosławienie ludu pod panowaniem Wielkiego Wyzwoliciela, którego moc i władza, jak oznajmił, daleko przewyższają jego własną, choć mają być podobne do sprawowanych przez niego (5 Mojż. 18:15, 19). Obiecany wyzwoliciel ma błogosławić nie tylko Izrael, lecz przez Izrael
“wszystkie narody ziemi” (1 Mojż. 12:3; 18:18; 22:18; 26:4). I pomimo uprzedzeń narodu żydowskiego prorocy kontynuowali to samo świadectwo, oświadczając, iż Mesjasz będzie “światłością pogan” (Izaj. 49:6 NB; Łuk. 2:32), że poganie przyjdą do Niego “od krańców ziemi” (Jer. 16:19 NB), że Jego imię “wielkie jest wśród narodów” (Mal. 1:11), i że “objawi się chwała Pańska, a ujrzy to wszelkie ciało pospołu” – Izaj. 40:5 NB. Por. Izaj. 42:1-7.
Pisarze Nowego Testamentu twierdzą, że posiadają Boskie namaszczenie, które pozwala im zrozumieć wypełnienie się proroctw dotyczących ofiary Chrystusa. Mimo uprzedzenia – jako Żydzi wierzyli bowiem, że wszelkie błogosławieństwa są ograniczone do ich własnego narodu (Dz. Ap. 11:1-18) – byli oni w stanie zrozumieć, że wraz z narodem izraelskim, i dzięki niemu, błogosławione będą wszystkie narody żyjące na ziemi. Pisarze ci zrozumieli też, że zanim nastąpi błogosławienie Izraela, bądź świata, dokonany będzie wybór “Maluczkiego Stadka” tak z Żydów, jak i z pogan. “Maluczkie Stadko” miało być poddane próbie i okazać się godne współdziedzictwa w chwale i zaszczycie z Wielkim Wyzwolicielem i udziału z Nim w zaszczytnym dziele błogosławienia Izraela i wszystkich narodów – Rzym. 8:17.
Ci sami pisarze wskazują na harmonię tego poglądu z treścią Zakonu i Proroków oraz na wspaniałość i zasięg tego planu, jaki prezentują, a który przewyższa najwznioślejsze wyobrażenia, jakie można budować na słowach: “Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu” (NB).
Myśl o Mesjaszu jako władcy nie tylko Izraela, lecz także całego świata, zasugerowana w księgach Mojżeszowych, jest myślą przewodnią wszystkich proroctw. Idea Królestwa jest też najważniejszą nauką apostołów, a Jezus pouczył nas, że mamy się modlić: “Przyjdź Królestwo Twoje” i obiecał, że uczestniczyć w tym Królestwie będą ci, którzy najpierw cierpiąc dla Prawdy, udowodnią, że są godni tego uczestnictwa.
Nadzieja wspaniałego przyszłego Królestwa dawała wszystkim wiernym odwagę w znoszeniu prześladowań i urągań, utraty praw i ponoszeniu strat, nie wyłączając utraty życia. W wielkim alegorycznym proroctwie, które zamyka Nowy Testament, dokładnie przedstawieni są: godny “Baranek zabity” (Obj. 5:12), godni “zwycięzcy”, których On uczyni królami i kapłanami w swoim Królestwie, oraz próby i przeszkody, które muszą oni pokonać, aby się stać godnymi uczestnictwa w tym Królestwie. Następnie przedstawione są symbolicznie błogosławieństwa, jakie spłyną na świat w czasie tysiącletniego panowania, gdy Szatan zostanie związany, a Adamowa śmierć i smutek – zniszczone, gdy wszystkie narody ziemi będą chodzić w świetle Niebiańskiego Królestwa – nowego Jeruzalem.
Biblia od początku do końca przedstawia naukę, że przyszłe życie dla tych, którzy zmarli, nastąpi dzięki ZMARTWYCHWSTANIU UMARŁYCH. Nauka ta, której nigdzie indziej nie można znaleźć, jest przeciwna teoriom głoszonym przez wszystkie pogańskie religie. Wszyscy natchnieni pisarze Biblii wyrażali swoje zaufanie pokładane w odkupicielu, a jeden z nich oświadcza, że “z poranku”, gdy Bóg ich wezwie z grobu i kiedy wyjdą z niego, źli nie będą już więcej panować na ziemi; bowiem “sprawiedliwi panować będą nad nimi z poranku” (Ps. 49:15 NB). O zmartwychwstaniu umarłych nauczają prorocy, a pisarze Nowego Testamentu pokładają w nim wszelkie swe nadzieje dotyczące przyszłego życia i błogosławieństwa. Paweł tak się o wyraził na ten temat: “Bo jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został wzbudzony; A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze daremne, daremna też wiara wasza (...) Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli (...) A jednak Chrystus został wzbudzony i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli (...) Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni” – 1 Kor. 15:13-22 NB.
Może się wydawać, że liczne koła w zegarze są niepotrzebne, jednak nawet te najwolniejsze są niezbędne. Podobnie – Biblia, składająca się z wielu części i przygotowywana przez wielu pisarzy, jest jedną zupełną i harmonijną całością. Żadna część nie jest zbędna i choć niektóre z nich bardziej się wyróżniają niż pozostałe, wszystkie są użyteczne i potrzebne. Wśród tak zwanych “postępowych myślicieli” i “wybitnych teologów” doby dzisiejszej popularne stało się lekkie traktowanie i lekceważenie, jeśli nie zaprzeczanie, licznym “cudom” Starego Testamentu i nazywanie ich “bajkami”. Do takich cudów należy historia o Jonaszu i wielkiej rybie, o Noem i arce, o Ewie i wężu, o zatrzymaniu słońca na rozkaz Jozuego i o mówiącej oślicy Balaama. Widocznie owi mądrzy ludzie przeoczają fakt, iż różne części Biblii tak się przeplatają i łączą ze sobą, że usunięcie lub zdyskredytowanie jednego z tych cudów byłoby usunięciem lub zdyskredytowaniem całości. Bo jeśli pierwotne relacje są fałszywe, ci, którzy je powtarzali, też byli fałszerzami lub ofiarami fałszerstwa. W obu wypadkach byłoby niemożliwe przyjęcie przez nas ich świadectwa jako natchnionego przez Boga. Wyeliminowanie z Biblii wspomnianych cudów unieważniłoby świadectwa jej głównych pisarzy, a prócz tego – świadectwa naszego Pana Jezusa. Historia upadku, podobnie jak oszukanie Ewy przez węża (2 Kor. 11:3; 1 Tym. 2:14), jest poświadczona przez Pawła (Rzym. 5:17). Zauważmy też nawiązanie naszego Pana do tego ostatniego punktu: Obj. 12:9 i 20:2. Zatrzymanie słońca w czasie zwycięskiej bitwy z Amorejczykami było dowodem mocy Pańskiej. Najwyraźniej stanowiło ono obraz tej mocy, jaką w przyszłości, gdy nastanie “Dzień Pański”, zamanifestuje Ten, którego symbolizował Jozue. Poświadcza to trzech proroków (Izaj. 28:21; Abak. 2:1-3, 13, 14 i 3:2-11; Zach. 14:1, 6, 7). Zapis o mówiącej oślicy jest potwierdzony przez Judę (werset 11) i przez Piotra (2 Piotra 2:16). Wielki nauczyciel Jezus potwierdza opowieść o Jonaszu i wielkiej rybie oraz o Noem i potopie (Mat. 12:40; 24:38, 39; Łuk. 17:26;
por. też 1 Piotra 3:20). W rzeczywistości nie były to większe cuda od dokonywanych przez Jezusa i apostołów, jak na przykład przemienienie wody w wino, uzdrawianie chorych i inne. A cud wzbudzenia umarłych jest najwspanialszy ze wszystkich.
Cuda te, choć niezbyt powszechne, mają swoje odpowiedniki w codziennym życiu, odpowiedniki, które nam spowszedniały i dlatego ich nie zauważamy. Rozmnażanie się organizmów tak zwierzęcych, jak i roślinnych, przechodzi nasze pojęcie i nasze możliwości, i stąd jest cudem. Widzimy działanie energii życia, ale nie możemy jej ani zrozumieć, ani wyprodukować. Zasadzamy dwa nasiona obok siebie. Warunki, powietrze, woda i gleba są takie same. Nasiona rosną, nie umiemy powiedzieć, w jaki sposób, a tego cudu nie może wyjaśnić najmądrzejszy filozof. Owe nasiona rozwijają się w organizmy o przeciwnych tendencjach. Jeden się pnie, drugi stoi prosto o własnych siłach. Kształt, kwiat, kolor, różnią się, chociaż warunki były te same. Takie cuda powszednieją nam i przestajemy na nie zwracać uwagę, gdy tylko wyrastamy z okresu dziecięcych zdziwień. Są one jednak objawem mocy przekraczającej w takim samym stopniu naszą własną moc oraz naszą ograniczoną inteligencję, jak tych kilka cudów zapisanych w Biblii. Były one zamierzone w szczególnym celu, jako ilustracja wszechmocy oraz możliwości pokonywania przez wielkiego Stwórcę każdej przeszkody. Ilustrują też one zdolność zupełnego urzeczywistniania swej woli, jaką posiada Stwórca, włączając w to wspaniałą obietnicę wzbudzenia umarłych, wykorzenienia zła oraz ostatecznego ustanowienia wiecznej sprawiedliwości.
Poprzestaniemy na tym. Każdy punkt zbadaliśmy w świetle rozumu. Stwierdziliśmy, że istnieje Bóg, najwyższy, inteligentny Stwórca, którego mądrość, sprawiedliwość, miłość i moc współdziałają w doskonałej harmonii. Orzekliśmy, iż rozsądnym jest spodziewać się objawienia przez Niego planów tym Jego stworzeniom, które zdolne są te plany ocenić i zainteresować się nimi. Doszliśmy do wniosku, że Biblia, która utrzymuje,
iż jest owym objawieniem, zasługuje na rozważenie. Zastanowiliśmy się nad jej pisarzami i nad ich potencjalnymi celami w świetle tego, co nauczali. Byliśmy zdumieni. Rozum powiedział nam, iż taka mądrość w połączeniu z podobną czystością motywów, nie była chytrym działaniem przebiegłych ludzi o samolubnych celach. Rozum przekonywał nas, iż bardziej prawdopodobne jest, że takie sprawiedliwe oraz życzliwe uczucia i prawa pochodzą od Boga, a nie od ludzi, i obstawał, że nie mogą być one dziełem jakichś niegodziwych kapłanów. Przekonaliśmy się o harmonii świadectw dotyczących Jezusa, Jego okupowej ofiary, zmartwychwstania i wynikających z niego błogosławieństw dla wszystkich w Jego przyszłym chwalebnym Królestwie. Rozum powiedział nam też, że tak wielki i wszechstronny plan, przekraczający wszystko, czego moglibyśmy się spodziewać, zbudowany na takich rozumnych wnioskach, musi być planem Boga, którego poszukujemy. Nie może być on wymysłem tylko człowieka, bo kiedy nawet zostaje objawiony, jego wspaniałość prawie przerasta możliwości ludzkiej wiary. Kiedy Kolumb, przybywszy na nieznany ląd, odkrył rzekę Orinoko, ktoś powiedział, że znajduje się na wyspie. Kolumb odparł: “Taka rzeka jak ta, nie wypływa z wyspy. Tak potężny nurt musi odprowadzać wody z kontynentu”. Głębia, moc, mądrość i zasięg świadectwa Biblii podobnie przekonują nas o tym, że nie człowiek, lecz potężny Bóg jest autorem jej planów i objawień. Pospiesznie przejrzeliśmy twierdzenia Pisma Świętego, że pochodzi ono od Boga, i stwierdziliśmy, iż są logiczne. Następne rozdziały odkryją różne części Boskiego planu. Wierzymy, że dostarczą obszernych dowodów każdemu otwartemu umysłowi, iż Biblia jest Boskim natchnionym objawieniem i że długość, szerokość, wysokość i głębokość planu, który ukazuje, chwalebnie odzwierciedlają Boski charakter, dotychczas niejasno pojmowany, ale teraz rozumiany wyraźniej w świetle brzasku Dnia Tysiącletniego.
BEZCENNY SKARB
Płacić więcej za wielkie skarby prawd potrzeba,
Niż za te, pośród których żyje się codziennie,
Które przychodzą łatwo w obfitości chleba,
Które wiatr rzuca często przed ciebie, przede mnie.
Wiele trzeba dla wielkich prawd trudu poświęcić.
Przypadek dróg nie wskaże, ni senne marzenia.
Tylko ci prawdę mają, co w boju nie zgięci,
Co noszą wiatrów wrogich ślady uderzenia.
Gdy kiedyś pośród wielkich trudów, w żalu srogim
Nagle cię ramię zbrojne od Boga dosięgnie,
Serca rolę przeorze, co leży odłogiem,
I skryte prawdy ziarno ujrzy światło dzienne.
Nie w szynku obfitości, przy chlebie i winie,
Ni wśród lśniących brylantów w złoto oprawionych,
Nie w hałasie salonów, w night-clubach, w kasynie,
Ani też w blasku pysznym królewskiej korony.
Nie w sektach głośno różne głoszących wyznania,
Ani w niecnych przetargach kościoła ze światem,
Skarbu pięknego prawdy nie znajdziesz w łopianach
Ani jej nie zachwycisz flag wdzięcznym łopotem.
Prawda z uprawnej ziemi wyrasta jak zboże,
Trud nagradza cierpliwy, gorliwość i wiarę.
Tych, co szukają wiernie – tych chętnie wspomoże,
Swym skarbem możnym, wiecznym swym bogactwa darem.
- ↑ Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej (Young Men's Christian Association)
- ↑ Pisane w 1886 r.
- ↑ Izaj. 1:18 wg KJ: “Chodźcie, rozsądźmy”
- ↑ Dla wyjaśnienia zwracamy uwagę na fakt, iż zmiany przekształcające gąsienicę w motyla nie są zmianami natury, gdyż gąsienica jest larwą, która wylęga się z jaja motyla
- ↑ Dane z r. 1886.
- ↑ Powracanie do pierwotnego stanu posiadania
- ↑ Wg KJ